Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Małgorzata: Odejście męża

Bardzo długo zwlekałam z napisaniem tego świadectwa. Przez ten czas zdążyłam odmówić cztery nowenny. Wcześniej słyszałam o tej modlitwie, ale nie miałam odwagi, siły ani wytrwałości aby zacząć. Nie sądziłam, że poradzę sobie z tak wymagającą modlitwą, chociaż znałam ludzi, którzy dali radę. Ale gdy życie rzuciło mnie na kolana, w momencie gdy mój mąż po wielu latach małżeństwa powiedział, że odchodzi, nowenna była ostatecznością, której chwyciłam się w rozpaczy, ale z wiarą.

Odmówiłam całą. Mąż nie powrócił, żyje z inną kobietą. Już długi czas jestem tylko z dziećmi. Nowenna nie pomogła mi w sprawie powrotu męża. Rozumiem, że Pan Bóg sam sobie odebrał prawo do tego, aby zmusić człowieka do konkretnego działania. Wiem że tak jak jest, jest dla nas dobrze. Patrząc za siebie widzę, że droga mojego życia od tej pory jest bardziej poukładana. Widzę, jak pewne zdarzenia składają się ze sobą jak dobrze dopasowane puzzle, że sytuacje które ciężko byłoby nam samodzielnie rozwiązać, nagle znajdują idealne rozwiązanie, a gdy w jakiejś sprawie stoję pod ścianą bo zrobiłam już wszystko co mogłam, to wtedy moim zadaniem jest tylko spokojnie poczekać.

Modliłam się za dzieci, aby przeszły przez to trudne doświadczenie jak najmniej poranione. Widzę, że jest z nimi dobrze, tak jak tylko może być dobrze w takiej sytuacji.

Mąż zażądał rozwodu. Przeszliśmy przez to, znalazła się dla mnie dobra pani adwokat z polecenia, szereg niby przypadkowych zdarzeń, które później okazały się nie być przypadkami, ale czymś zaplanowanym. Pani adwokat zaproponowała pewne trudne rozwiązanie, miałam poważne wątpliwości czy się uda męża na to namówić, a on sam to zaproponował…

Rodzina stała za mną murem, koleżanki zmieniły się w przyjaciółki, dobrzy ludzie pomagali. W ciągu roku stanęłam na nogi i żyję samodzielnie. Owszem, brakuje męskiej opieki. Ale za to jest satysfakcja, że potrafię sama.

Kolejne moje nowenny były już w innych intencjach, innych osób. Nie wszystko o co prosiłam, zostało dane tym osobom, ale to co bardzo ważne dostaliśmy, a na resztę czekamy robiąc swoje i patrząc pogodnie w przyszłość.

Pamiętam, jak w pierwszym okresie po porzuceniu czytałam tutaj świadectwa kobiet, do których powrócił mąż dzięki nowennie pompejańskiej. Porównywałam szczegóły ich historii i mojej, próbując na tej podstawie wywnioskować, czy mam szanse na happy end. Może czytasz to teraz żono jakiegoś męża, który właśnie odszedł i zabrał ze sobą Twoje życie. Mogę Ci powiedzieć, że wiem co czujesz. Przeszłam to samo. Będzie bolało, nawet fizycznie przez pierwszych parę tygodni. Potem już ból rozstania, powoli się zmniejszający, aż zniknie. To potrwa około roku. Pamiętam, że poczułam się naprawdę dobrze po dziewięciu miesiącach – ciekawy czas, jak nowe narodziny.

Jeśli nie wiesz, czy warto podjąć wyzwanie nowenny, to powiem Ci, nie zastanawiaj się nawet, zaczynaj od jutra. Nie zagwarantuje to powrotu męża. Ale módl się o to. Nawet jeśli nie wróci, to na Twojej drodze staną osoby, które teraz są Ci potrzebne, abyś mogła się podnieść i żyć radośnie.

Ja patrzę w przyszłość z zaciekawieniem, co mi Pan Bóg przygotował za zakrętem ścieżki. Ty teraz patrzysz w tył i trzymasz się kurczowo przeszłości, bo tam widzisz Twoje szczęście. Też tak niedawno robiłam. Daj sobie czas na odżałowanie tego co mija. A jak już żałoba przejdzie, zaczniesz żyć od nowa, inaczej szczęśliwie.

Wiem, nie widzisz możliwości bycia szczęśliwą w samotności. Ale uwierz, można. Możesz być sama, ale nie samotna. Może do tej pory wiele uwagi poświęcałaś na starania, aby Twój mąż Cię kochał, a tej miłości ciągle nie było? Gdy przestaniesz wpatrywać się w niego zauważysz wokół siebie życzliwe osoby. Przekonasz się, że on nie jest jedynym źródłem szczęścia dla Ciebie. Nie będę pisać, że bliskość tych osób zastąpi Ci tego jedynego w życiu. Nie zastąpi. Ale z pełnym przekonaniem mówię – będziesz szczęśliwa mimo tego braku który odczuwasz. I powiem Ci, mimo że jestem katoliczką, mimo że wiem że nie mogę już szukać nikogo do pary bo albo życie z drugim człowiekiem albo zgoda z Bogiem; to jednak mam takie przeczucie, że wcale nie będę sama do końca. Opatrzność przez ten czas dała mi takie niesamowite zdarzenia w życiu, że jestem w stanie uwierzyć, że uda się jeszcze kiedyś pokochać legalnie i z wzajemnością:-) Tego Ci życzę. I nie trać nadziei. Powoli i spokojnie przejdziesz to i z każdym miesiącem będzie lepiej. Będzie, wiem, bo ze mną tak się dzieje. Tylko daj Bogu wolną rękę, przekaż Mu kierowanie Twoim życiem i wygrasz:-)

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
10 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Elisa
Elisa
28.03.21 12:17

Panie Mateuszu, a Pan tez czeka na powrot zony?

Dorota
Dorota
27.03.21 21:12

Dorota

Regina
Regina
27.03.21 12:36

Niech Pani Bóg błogosławi, aby mąż wrócił – jeszcze w te święta. Za Pani dobroć, cierpliwość i posłuszeństwo Bogu!

Małgorzata
Małgorzata
23.03.21 09:37

Piękne świadectwo. Świadectwo wiary. Życzę Ci dużo błogosławieństwa Bożego i opieki Maryi.

Dorota
Dorota
22.03.21 09:57

Mi też pozostało się chyba już tylko pogodzić z tym,że on mnie po prostu nie chcę.Jest synek z autyzmem który non stop musi wysłuchiwać kłótni.Ja mam zero wsparcia jestem sama ze wszystkim a oprócz tego ciągła krytyka o wszystko.Może tak ma być i w końcu odpoczniemy z maluchem.

Katarzyna
Katarzyna
21.03.21 23:59

Z zaciekawieniem przeczytałam Pani wypowiedź, i czuje w Pani słowach dużo spokoju, wyciszenia i opanowania, co – w Pani sytuacji-już chyba jest jakimś owocem Nowenny. Życzę dużo sił i wiary mimo trudności. Pozdrawiam

Agata
Agata
16.03.21 21:57

Cieszę się Małgorzato że Ty tak przez to przeszłaś. U mnie od odejścia męża minęło ponad 2,5 roku i wcale z czasem nie jest lepiej, wręcz przeciwnie jest mi coraz ciężej psychicznie. Kiedyś jeszcze miałam nadzieję na powrót męża, z każdym dniem tej nadziei jest mniej, chociaż jeszcze ja mam. I dlatego jest coraz trudniej.

Jacek
Jacek
18.03.21 21:51
Reply to  Agata

Agata traktuj przyszłość jako pokusę (czyli coś złego) a wtedy gdy kusi ta przyszłość pędź do Jezusa

Ania
Ania
16.03.21 20:42

Pięknie świadectw mądrej kobiety. Dziękuję za nie. Ks. Marek Drzewiecki pisał tak: Jeśli człowiek we wszystkim słucha Boga, to każda historia kończy się dobrze. Jeśli nie kończy się dobrze, to znaczy, że to nie jest koniec tej historii.

Agata
Agata
16.03.21 21:54
Reply to  Ania

Żeby rzeczywiście tak było. Ale te słowa, które już wiele razy słyszałam w tej chwili są mi bardzo potrzebne. Dziękuję

10
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x