Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Katarzyna: Zmuszona szantażem do ślubu

Moja historia zaczyna się w 2017 roku. Dołączyłam wtedy do wspólnoty RCS i od razu wpadłam w oko jednemu mężczyźnie, był ode mnie starszy o kilka lat, ja dopiero co przestałam być nastolatką. Zakochałam się w nim… a raczej w tym co mówił, bo czyny były inne, ale na to nie zwracałam tak uwagi, wyidealizowałam go do „anioła”. Szybko zostaliśmy parą, po roku mi się oświadczył. Zgodziłam się…, lecz po miesiącu powiedziałam, że nie chce tego ślubu, że to nie jest to. Zaczął mi grozić, mówił że zamorduje moją matkę, bałam się, gdyż wcześniej zdarzało mu się nad sobą nie panować. Czułam się jak w pułapce, bałam się odejść i nie chciałam go. Nie wiedziałam jak komuś o tym powiedzieć, jak prosić o pomoc. Do końca obmyślałam, co wymyślić, aby nie doszło do ślubu. Do ślubu doszło po 3 miesiącach, chciałam w pewnym sensie chronić swoją mamę. Po ślubie bił mnie, wywoził do lasu i tam porzucał bez niczego, zabraniał mi nawet korzystać z prądu, czy ogrzewania, ograniczał kontakty z rodziną, rzadko bywał w domu, czasem nie wiedziałam gdzie jest… Cieszył go mój płacz i ból. Nic nie pomagało. Czułam, że usycham. Gdy chciał wbić nóż mojemu bratu, zdecydowałam się na wyprowadzkę. Na spowiedzi ksiądz uświadomił mnie, że moje małżeństwo jest nie ważnie zawarte przed Bogiem. To dało mi odwagi. Złożyłam pozew o rozwód z orzeczeniem o winie, poszłam też do sądu biskupiego. Mimo wszystko nadal miałam wątpliwości, bałam się rozprawy, bałam się też że sąd biskupi nie stwierdzi nieważności. To tylko ludzie przecież. Kilka miesięcy później zaczęłam nowennę pompejańską, ale nie udało mi się skończyć. Odpuściłam na 1 lub 2 miesiące. Pewnego dnia sprzątając wpadła mi w ręce karteczka z nowenną pompejańską. Stwierdziłam, że to znak bym zaczęła raz jeszcze. Zbliżała się sprawa rozwodowa, a ja nie wiedziałam czego chce ode mnie Bóg, odejść, czy wrócić? Czy postępuję po chrześcijańsku? Różne głosy ludzi wokół mówiły co innego, ja czułam że chyba powinnam odejść ale czasem miałam wątpliwości. Spojrzałam w kalendarz, zaczęłam liczyć. TAK! Do rozprawy było 54 dni. Zaczęłam od razu. Intencja brzmiała: „Oddaję Ci Maryjo, Twemu Niepokalanemu Sercu moją rozprawę rozwodową.” Stwierdziłam, że najlepiej zaufać Bogu i Maryi –ona pokieruje. Ciężko było: czasem mi się nie chciało, usypiałam, myliłam się. Tyle było we mnie niepokoju, co mam robić?, jak? Miałam mnóstwo obaw, gdyby Bóg zechciał jednak, żebym wróciła do męża. Modliłam się mimo wszystko. Po pewnym czasie zaczęłam zauważać, że coś się zmienia WE MNIE. Działy się różne małe i większe cuda coraz częściej. BÓG MÓWIŁ różnymi sposobami. Jakieś kilkanaście dni przed rozprawą (czyli też przed końcem nowenny) zyskałam w sercu niespotykany dotąd pokój w sercu na myśl, że pójdę tam, gdzie pośle mnie Bóg. Byłam pewna, że będzie to dobra droga. On poprzez Maryję zabrał cały mój strach. Na rozprawie podjęłam z prawniczką decyzję, że jestem w stanie zgodzić się na rozwód bez orzeczenia o winie, bez batalii latami. Mój mąż chciał mojej winy oczywiście, więc się początkowo nie zgodził. Za chwilę jego prawniczka poprosiła o przerwę, a po niej powiedzieli że też się zgadzają. O dziwo rozwód dostałam od ręki, w tym samym dniu. Byłam szczęśliwa. Wiedziałam, że Bóg dopuścił całe to zło w moim życiu z miłości do mnie. Chciał, bym Mu bezgranicznie zaufała. Widocznie inną drogą bym tego nigdy nie zrobiła. Dzisiaj cieszę się, że tyle wycierpiałam. Zyskałam więcej nic mogłoby się wydawać. Bóg jest wielki! Bez sensu jest Mu nie ufać, On prowadzi nas najlepszą drogą. Maryja- Matka nasza- w nowennie pompejańskiej wyprasza łaski. Ludzie, korzystajcie!!! Nawet jak nie do końca jesteście pewni! 🙂

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Tercjanka
Tercjanka
13.02.21 06:28

To straszne ze wpadlas w sidla czlowieka chorego psychicznie takie malzenstwo powinno byc anulowane a nie rozwod modle sie ze wygrzebiesz sie z tych poniesionych psychicznych i fizycznych ran i staniesz sie silniejsza a moze dane bedzie Ci torowac droge tym ktore przeszly podobne pieklo .Cieszę sie ze podzielilas sie swoim świadectwem nie kazdego stac na odwage jest w Tobie duzy potencjał ukrytych talentow – Niech Pan Bog Miłosierny czuwa nad Toba i twoja Rodzina .

enia
enia
12.02.21 21:11

Katarzyno co przeżyłaś to Twoje. Szczęść Boże na dalsze życie

2
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x