Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agnieszka: Zaufać Mateczce

2020 rok rozpoczął się dla mnie przepięknie, po 1,5 roku starań wymodliłam sobie poprzez nnowenne wyczekaną ciąże, po 3 miesiącach wszystko zaczęło się walić… Nagle zmarł mój tata w wieku 52 lat, nie mogę się z tym pogodzić do dzisiaj, ale widocznie Bóg tak chciał, że go zabrał do siebie. Po 2 miesiącach od śmierci taty dowiedzieliśmy się na badaniach prenatalnych, że nasz upragniony syn ma poważną wadę wrodzoną – rozszczep kręgosłupa i poszerzone komory mózgu… Zaczęliśmy jak najszybciej działać i po 2 tygodniach byłam już w szpitalu w Bytomiu, gdzie mieliśmy wraz z moim nienarodzonym jeszcze dzieckiem przejść operację wewnątrzmaciczną, która miała uratować go od kalectwa, niestety pomimo modlitw wszystko się posypało, bo na oddziale pojawiła się pacjentka z pozytywnym wynikiem covid 19 i usłyszałam, że ze względów epidemiologicznych operacja nie może się odbyć, odesłano nas do Warszawy. Tam również usłyszałam, że operacja metodą fetoskopową nie uda się ze względu na łożysko, które znajduje się na przedniej ścianie macicy. Musieliśmy więc czekać do porodu i modlić się, aby operacja, która miała się odbyć zaraz po narodzeniu się udała. I tak trwałam jeszcze 4 miesiące w modlitwie niecierpliwie wyczekując porodu. Termin cesarki ustalono mi na 13 listopada, mówię sobie, 13 dzień miesiąca, Święto Maryjne, więc musi się wszystko udać. Podczas cesarskiego cięcia odmawiałam różaniec, a kiedy usłyszałam jak mój synek płacze ja sama się rozpłakałam. Pokazali mi go tylko na chwilę jeszcze na sali operacyjnej i zabrali do innego szpitala na operację. Po 4 dniach dołączyłam do niego, ledwo chodziłam po operacji, a musiałam spać na materacu, żeby tylko z nim być i choć każde podniesienie się z podłogi sprawiało ogromny ból to byłam szczęśliwa, że mogę z nim być i że jego operacja przebiegła pomyślnie, ma zachowaną sprawność nóżek i dzięki wszczepionej zastawce nie doszło do wodogłowia. Ciągle trwam w modlitwie i modlę się o sprawność i prawidłowy rozwój mojego synka Piotrusia, który nosi imię po moim zmarłym tacie. I teraz już wiem, że Bóg pokierował tym wszystkim tak, żeby było dobrze. Dzięki temu, że operacja wewnątrzmaciczna nie odbyła się Piotruś urodził się w terminie z prawidłowo wykształconymi narządami i bez problemów przeszedł operację, a po 2 tygodniach wróciliśmy do domu, gdzie czekał na nas kochający mąż i cała rodzina. Piotruś ma już 2 miesiące i mimo tego, że odwiedzamy sporo lekarzy wszystko jest w porządku ☺️

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Hanna
Hanna
19.02.21 13:34

Chwała Maryji 🙂 aż ja beczę jak małe dziecko 🙂

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x