Pod koniec października zaczęłam się modlić o uchronienie całej rodziny przed śmiercią i ciężką chorobą spowodowaną COVIDem. Później okazało się, że wirus już wtedy dotarł do naszej rodziny. Na skutek niezwykłego zbiegu okoliczności (u Boga nie ma przypadków) osoba najbardziej zagrożona uniknęła długiego kontaktu z dziećmi, które przechodziły chorobę niemal bezobjawowo i zarażały. Na skutek tego przechorowała COVID niezbyt ciężko. Ja chorowałam dość ciężko, ale obyło się bez poważnych powikłań, bez szpitala, jak dotąd bez trwałych następstw. Dziękuję, Mamo.
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Login
0 komentarzy