Kiedy ktoś proponował jakąś „szczególnie skuteczną” modlitwę, podchodziłem do tego z rezerwą – przecież religia to nie magia, dlaczego jakaś forma modlitwy ma być bardziej skuteczna a inna mniej? Z takim nastawieniem podszedłem też do pierwszych docierających do mnie informacji o nowennie pompejańskiej.
Ale przyjaciel mający poważny problem prosił o tę właśnie modlitwę. Wiedziałem, że trzeba odmawiać cały różaniec w ciągu dnia (co wydawało się prawie niewykonalne), a skoro nowenna, to pewnie 9 dni (heroizm!). Akurat następnego dnia jechałem w podróż służbową autobusem i miałem trochę wolnego czasu, więc postanowiłem zacząć – dziś odmówię, a potem zobaczymy. Kiedy dotarło do mnie, że to nie 9, ale 54 dni, już wiedziałem, że odmówienie całego różańca w ciągu dnia jest możliwe i dałem rady dociągnąć do końca.
Żadne spektakularne rozwiązanie problemu nie nastąpiło, ale kiedy inni znajomi niespodziewanie odwiedzili nas z prośbą o modlitwę, od razu postanowiłem, że będzie to właśnie nowenna pompejańska. Ich córka, po rozpadzie małżeństwa, zaszła w ciążę i postanowiła po urodzeniu dziecka oddać je do adopcji. Kiedy oni deklarowali chęć przyjęcia go i wychowania, zagroziła, że wtedy więcej jej nie zobaczą. Kiedy skończyłem część błagalną, zadzwonili z podziękowaniem za modlitwę (nie kontaktowaliśmy się w międzyczasie, więc nie wiedzieli czy i w jaki sposób się modlę) i informacją, że córka zmieniła swoje nastawienie i zamierza przy ich wsparciu zaopiekować się dzieckiem po urodzeniu.
Niedługo potem dowiedzieliśmy się, że nasza córka, która po zranieniach odrzuconej pierwszej miłości, wyjechała układać sobie życie w innej części Polski, weszła w nieciekawe towarzystwo i ma kłopoty (m.in. narkotyki), więc kolejna nowenna i sytuacja, przynajmniej w tym, co wydawało się najgroźniejsze, wyraźnie się poprawiła.
Coraz bardziej przekonywałem się do nowenny i podejmowałem w różnych intencjach – osób chorych (niekoniecznie osobiście mi znanych), ale przede wszystkim moich dorosłych dzieci. Jeden z synów wyjechał ze swoją narzeczoną za granicę. Oczywiście, zamieszkali razem. Kiedy odwiedziliśmy ich, mówili że zamierzają się pobrać, ale w przyszłym roku, bo muszą zarobić na wesele. Atmosfera między nimi była jednak dość „wybuchowa” i mieliśmy wątpliwość, czy naprawdę powinni zostać małżeństwem. Rozpocząłem więc nowennę w intencji o światło dla nich w tej sprawie. Kiedy skończyła się część błagalna, syn zadzwonił z informacją, że nie będzie wesela. Pomyślałem, że się rozstali, ale okazało się, że nas w swoim stylu „wkręca”, bo naprawdę to postanowili pobrać się w skromniejszych okolicznościach za parę miesięcy. Rok po ślubie począł się nasz wnuk i wrócili do Polski. Trochę wcześniej, córka urodziła wnuczkę, bardzo ciężko przechodząc poród. Postanowiłem więc rozpocząć nowennę o szczęśliwe rozwiązanie dla synowej i zdrowie dla wnuka. Oczywiście, bez bólu się nie obyło, ale komplikacji nie było, a chłopczyk pięknie się rozwija.
Nie zawsze jednak było tak pięknie. Dwoje naszych przyjaciół (matka 4 dzieci i ksiądz) w młodym wieku zmarło na nowotwór. Nowenny w ich intencji nie pomogły zatrzymać ich wśród nas, ale z drugiej strony, sposób w jaki odchodzili, a także różne wydarzenia po śmierci, pozwalają mieć nadzieję, że Bóg miał wobec nich lepszy plan.
Najbardziej „beznadziejna” wydaje się jednak sytuacja drugiego syna – mieszka za granicą, ożenił się, mają dwójkę dzieci, ale małżeństwo rozpada się. Po pierwszej nowennie, wydawało się, że jest „cud” – godzinę po jej zakończeniu, zadzwonili do mnie z życzeniami urodzinowymi, po raz pierwszy od dłuższego czasu wszyscy razem i w radosnym nastroju. Ale potem znowu się pogorszyło. Kolejne dwie nowenny (osobno za syna i za synową) i chyba jest jeszcze gorzej. Więc dziś zaczynam kolejną – za całą rodzinę. Nie wiem, czy dzięki niej zmieni się coś w ich sytuacji, ale już wiem, że modlitwa, również ta „nie wysłuchana”, zmienia mnie. Pomaga mi przyjmować wolę Bożą, nawet jeśli jej nie rozumiem i kochać Go również w trudnych sytuacjach. A trwając w jedności z nim, może będę też mógł lepiej kochać i pomagać ludziom, których stawia na mojej drodze.
Super. Ja odmawiam Nowennę już od 21 dni za powrót męża domu, żeby między nami zapanowala znowu miłość. Ale na razie nie widzę żeby mąż chciał.zmie ić zdanie i wrócić do nas.
Zenon z Ciebie Wielki Gość. Prawdziwie wzorowa głowa rodziny.
Szczęść Boże!