Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ania: Wszystko w swoim czasie

Kochani, właśnie zakończyłam swoją trzecią już Nowenne Pompejańską. Jeszcze w maju, przed rozpoczęciem pierwszej Nowenny wahałam się czy dam radę, jednak coś mówiło mi, że warto spróbować, bo może ominąć mnie coś ważnego. Z perspektywy czasu widzę, że była to decyzja najlepsza z możliwych. To nic, że często do późna odmawiałam Różaniec, że musiałam dać radę nawet gdy znajomi u nas nocowali, że spotykałam się z niezrozumieniem ze strony męża, że po całym dniu pracy umysłowej natrętne myśli nie chciały sobie odejść. Kolejne Nowenny były trudniejsze, zwłaszcza ta ostatnia O Wiarę, Nadzieję i Miłość w Rodzinie. Domyślałam się, od początku, ze nie od razu ta intencja będzie wysłuchana, jednak wierzę głęboko, że jakaś struna w sercu mojego męża została poruszona, choć na razie tego nie widzę. Na jednym z pierwszych rozważań Nowenny padła sugestia, że jej owocem może być otwarcie oczu na swoje własne błędy w relacjach w rodzinie. I choć zaczynałam ją z przekonaniem, że to mój mąż powinien się nawrócić, bardziej pracować nad relacjami ze mną (zacząć rozmawiać zamiast uciekać w każdej chwili do garażu lub siadać przed telewizorem), to modlitwa otworzyła mi oczy na to, co sama więcej mogłabym zrobić dla naszej rodziny, by przez Miłość i Szacunek mimo problemów wprowadzić Maryję do naszego domu, by zapanowała nad tym, nad czym my nie panujemy.

Owocem Nowenny jest z pewnością większy spokój wewnętrzny zarówno w pracy jak i w domu. Staram się prosić Anioła Stróża, żeby podpowiadał mi sytuacje i okoliczności, które mogę ofiarować Jezusowi przez Maryję w jakiejś intencji. I za każdym razem, gdy zło atakuje, gdy mam ochotę krzyczeć z bezsilności staram się nie narzekać tylko od razu ofiarować tą sytuację. I aż dziwnie patrzy się gdy ktoś z mojego otoczenia reaguje nerwowo, tak jak ja jeszcze do niedawna a najzabawniej jest gdy uświadamiam sobie, ze mnie to już nie rusza.

Kolejny owoc Nowenny jest dla mnie prawdziwą niespodzianką. W trakcie drugiej Nowenny (za moją ś. p. Mamę) odkryłam nabożeństwo, w którym od razu się zakochałam, chociaż jest niesamowicie wymagające. Mam na myśli rozważania 24 Godzin Męki Pańskiej. W trakcie trzeciej Nowenny podjęłam decyzję o codziennym rozważaniu po jednej Godzinie Męki. Tak więc różaniec doprowadził mnie prosto pod Krzyż Jezusa.

I tak cudownie było usłyszeć w trakcie rozważań, (Teobańkologia – transmisja Różańca) że ten właśnie Jezus jest ze mnie dumny. Jest On obecnie moim Przyjacielem, którego staram się mniej prosić, więcej wynagradzać za Jego cierpienie za mnie, któremu mówię to, czego nie powiedziałabym nikomu innemu i któremu ufam bezgranicznie. I wierzę, że chociaż po Nowennie, do takiej prawdziwej Wiary, Nadziei i Miłości jeszcze w mojej rodzinie daleko, zostałam po prostu „zasypana” innymi łaskami a te, o które proszę otrzymam we właściwym czasie

4.2
11
głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:


Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Sofijka
Sofijka
22.12.20 00:32

To prawda, nowenna przemienia najpierw nas samych a później ludzi w naszym otoczeniu. Ja również zmagałam się długo z nerwowymi reakcjami i jakoś odkąd w moim życiu pojawiła się NP to na wiele stresujących sytuacji jestem w stanie odpowiedzieć stoickim spokojem. To jest ogromna łaska i dziękuję że mi to uświadomiłaś tym świadectwem. Oby Maryja jak najprędzej obdarzyła Waszą Rodzinę łaską o którą prosisz

Dorota
Dorota
21.12.20 22:26

Dziękuję za piękne świadectwo, właśnie takiego potrzebowałam.
Również kończę nowennę z taką samą intencją.
Życzę Bożego błogosławieństwa i trwania na modlitwe, bo tak naprawdę największą łaską jest umiejętność odmówienia Nowenny to jest prawdziwy skarb,
Dziękuję i pozdrawiam.

2
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x