O nowennie Pompejańskiej uszlszałam kilka lat temu. Najpier tata odmawiał nowenne w mojej intencji, aby znalazła dobrego męża. Nic się nie wydażyło, ale wtedy sama chwyciłam za różaniec i zaczełam sie modlić o małżeństwo. Kilka miesiący pożniej, a może to minał rok, spotkałam fajnego faceta, który po kilku miesiącach spotykania postanowił mi sie oświadczyć. Potem był ślub. piękny z ukochaną osoba ale już wtedy wiedzieliśmy ze lekarze stwierdzili u mnie wczesną menopauzę. Po slubie postanowiliśmy się starać o dziecko i nie poddawaliśmy sie w modlitwie. Mąż postanowił przyłączyć sie do mojej modltiwy i tak odmawialiśmy razem. Od tego czasu mineły juz 2 lata, po drodze podalismy sie zabiego in vitro- bez powodzenia. Cigle trwamy w modlitwie. Nie mam tego, czego tak bardzo prage ale nie poddaje i ciągle ufam. Fakt przestałam sie modlić o ciąż i dziecko. Teraz bardziej skupiam się na dziękowaniu Bogu i Maryji za to co mam, co „dostałam” dzięki modltwie i dziękuje za to czego nie dostałam. Bog wie najlepiej co jest nam potrzebne. Dzięki modltwie mam też wewnętrzny spokój i wiem ze to dziecko bedzię.Tylko jeszcze nie wiem kiedy i jak to bedzie wyglądało.
trzeba pamiętać, że to nie „czarodziejska różdżka”, potrzebna jest nasza postawa w modlitwie, czasem owoce widać po długim czasie, nie odrazu 🙂 Życzę wytrwałości!
Czyli jednak ,,do odparcia” , o czym sama się przekonałam.
zawsze ” nie do odparcia” tylko to, o co się modlimy nie zawsze jest dla nas dobre w danym czasie, widzimy tylko z jednej perspektywy, ale Bóg widzi szerzej i więcej i on wie czego naprawdę nam potrzeba, a nie to co nam się wydaje „potrzebne” 😀
Agnieszko, dzieki za wpis, bardzo dodał mi otuchy, ponieważ modlę się o męża. Co do in vitro to nie jest to zgodne z nauczaniem kościoła. Więc może rzeczywiście trzeba się skupić na wdzięczności za to co otrzymałas i rozważyć inne drogi posiadania potomstwa..?