Moje świadectwo składam po raz pierwszy – po wysłuchaniu przez Matkę Bożą prośby o uzdrowienie męża z choroby nowotworowej. Kilka dni temu otrzymaliśmy wiadomość, że ostatnie badanie potwierdziło, że choroba się zatrzymała, że nie ma żadnych ognisk nowotworowych, a jeszcze kilka miesięcy temu była w stadium rozsiewu na różne organy.
Wszystko zaczęło się w styczniu br. kiedy to usłyszeliśmy diagnozę- nowotwór złośliwy. Zanim rozpoczęto leczenie onkologiczne, w marcu mąż musiał poddać się operacji ratującej życie. W tym czasie zaczęłam modlić się Nowenną Pompejańską, wierząc że Matka Boża mnie wysłucha.
Choroba postępowała do tego stopnia, że lekarze nie mieli pewności, że leczenie będzie skuteczne. W kwietniu rozpoczęła się chemioterapia. Od tego czasu mąż został objęty opieką hospicjum domowego.
Walczyliśmy, wspierani gorliwą modlitwą rodziny, przyjaciół, znajomych. Nie poddawaliśmy się, wierząc, że Matka Boża czuwa i działa. Z miesiąca na miesiąc widoczna była poprawa. W sierpniu, po czterech cyklach chemioterapii, pierwsze badanie kontrolne TK nie wykazało żadnych ognisk nowotworowych. Lekarze nie dowierzali. Zlecono wykonanie dokładniejszego badania PET. W dniu wykonywania badania (7 października) , czekając na męża przed gabinetem zakończyłam trzecią Nowennę Pompejańską. Po kilku dniach wynik potwierdził, że mąż jest wyleczony.
Dzieląc się z Wami moją historią daję świadectwo jak ogromna jest moc modlitwy. Z całego sera dziękuję Królowej Różańca Świętego z Pompejów, że mnie wysłuchała i gorąco zachęcam wszystkich do odmawiania Nowenny Pompejańskiej, bo naprawdę czyni cuda.
Dziś jestem już w trakcie kolejnej nowenny w innej intencji.
Z Bogiem.