Mam na imię Anna. To swiadectwo pisze w imieniu mamy. W ubiegłym roku (pierwszy kwartał) zdiagnozowano u mojego taty nowotwór płuc. rodzice byli osobami wierzącymi, uczęszczającymi do kościoła co niedzielę. Zawsze pilnowali tej hierarchi: Bóg na pierwszym miejscu,następnie praca a przyjemności na sam koniec. Co wieczór przed snem widziałam ich klęczących prZy łózku modlących się. ;Zaczęły się wyjazdy po zielarzach, uzdrowicielach. Nie byłam za tym bo to jest nie zgodne z pierwszym przykazaniem. O tych zagrożeniach mowilam nie raz i nie tylko w sytuacji zagrozenia życia. Nie stety efektów nie było jak i w ich pojęciu chrzechu jak i uzdrowieniu (to akurat było do przewidzenia…..). Poleciłam mamie odmawiać Nowennę Pompejańska. Zaczęła odmawiać. Brat udał się na pielgrzymkę do Częstochowy z żoną. Pomału wszystko się oczyszczalo. Tato, jeszcze leżąc w szpitalu, wyspowiadał się z grzechów bałwochwalczych. Mama również. Każde z nas gorąco modliło się o jego zdrowie. To były miesiące w szpitalach, gdzie gasł z dnia na dzień. Nikł,poprostu nikł w oczach. Tato zmarł 26 sierpnia w Święto Matki Bożej Częstochowskiej. To nie przypadek że zmarł w ten dzień. Mama może nie wymodliła życia i uzdrowienia męża, ale wymodliła łaskę opatrzności w dniu śmierci, ale i swoje uzdrowienie. Od ponad już roku co dziennie czyta Pismo Święte.
Słucha on line różnych rekolekcji/kazań/”pogadanek” ksiezy. One uświadamiają jak można być w ciemności mimo że się żyłocpo katolicku. Ta nowa żywią już wiara kiełkuje w niej. Za tatę odprawione zostały 30 mszy. Mama od śmierci taty codziennie chodzila do kościoła na Mszę Świętą (czyli jakiś rok ). Kiedyś to ja byłam aż do przesady , wedlug rodziny, nawrócona a teraz dołączyła do mnie mama. To jest nie wyobrażalne jak Maryja zadziałała.jak Bóg zmienia życie nasze niby piękne, ułożone, aby je znów przemienić w żywe i boze. Tu zabrał życie taty, ale dał szansę na życie nowe mojej mamie. Atego by nie osiągnął nikt po ludzku. A Pan Bóg miał taki plan na powrót do żywych. Ja Bogu i Matce Najświętszej dziękuje za wszystko bo wiem że z tego cierpienia, straty Bóg zasiał i zbiera już nowy plon. Poln obfitszy. Nie są pojęte Boże plany. Ale nie moja wola niech się stanie a Twoja Boże. Po ludzku Maryja nie wysłuchała prośby o uzdrowienie ale po bożemu to otrzymaliśmy więcej niż prosilismy. Chwała Panu!
akurat zielarze to bardzo mądrzy ludzie. dobry zielarz jest w cenie. ja ziołami leczę sobie problemy żołądkowo – jelitowe, bóle miesiączkowe, torbiele na jajnikach, infekcje intymne… nikt mi nie powie, że to bałwochwalstwo.
Jakie to piękne świadectwo!!! Dziękuję!!!
Ziołolecznictwo to nie bałwochwalstwo. Przez setki lat ludzi leczono tylko ziołami, a las był apteką. Zielarzami byli często na przestrzeni wieków duchowni, zakonnicy, jak choćby ojciec Grzegorz Sroka czy ojciec Klimuszko. Nazywanie fitoterapii bałwochwalstwem jest nieporozumieniem.
także bonifratrzy robią niesamowitą robotę.
ja raczej zrozumiałem, że chodzi o „uzdrowicieli” różnego rodzaju, zresztą ziołolecznictwo też niestety oni wykorzystują więc jedno drugiego nie wyklucza 🙁
To jest piękne co Ci ludzie opisują, świadczy to, że wiara to potężna siła.