Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Paulina: Żyjemy. Na szczęście.

W święto Przemienienia Pańskiego (06.08) zakończyłam dziękczynną część Nowenny Pompejańskiej.

Udostępniłam już świadectwo po części błagalnej, teraz chciałabym pokrótce opisać dalsze losy łaski udzielanej mi przez Boga w życiu.

Był to etap większej walki duchowej niż w czerwcu/lipcu. Zniechęcenie, wręcz unikanie wszystkiego co święte;

znikąd powracające grzechy, które zmarnowały mi wiele lat życia, a których – jak myślałam – na dobre się pozbyłam;

swoista pogoń: ja uciekam, Bóg ściga swym miłosierdziem.

Jednocześnie, paradoksalnie, im bardziej upadałam i im trudniej było, tym większego poczucia opieki, obecności, pocieszenia doznawałam.

Myślę, że jak ktoś również przez to przeszedł, ten wie o co chodzi.

U niektórych może pojawić się w tym momencie zazdrość. Zarzut sformułowany w tonie „tej dane jest czuć Bożą obecność, ma radość bycia podniesionym na duchu, ogółem fajerwerki i piniata, a ja kończę czwartą Pompejankę, a rzeczywistość nadal skrzeczy.”

W pełni rozumiem i przyznaję się otwarcie: nie wiem dlaczego ktoś doznaje takich łask, a przed drugim są one ukryte. Nie wiem i nie mnie to wiedzieć ani rozumieć.

Ponadto: wszystko kosztuje. Wiem, jak słaba jestem.

Dylematy nocne zostawiam w ciemnościach nocy, a dla ludzi staram się (STARAM 🙂 ) być promyczkiem Jutrzenki, ulgą i nadzieją.

I to nie jest żadna moja zasługa. Ot, łaska Boża.

Przed nawróceniem egzystowałam jedynie z nieumiejętnie skrywaną rozpaczą, czasem celowo eksponowaną, którą nikt się zbytnio nie przejął.

Zaczynam doceniać piękno Kościoła jako ludzi.

Tyle próśb, westchnień, losów!

Jestem na Mszy Świętej i nie mogę nie myśleć o tym, że przy „Ojcze Nasz” stajemy się faktycznie niczym jedna rodzina.

Z wszystkimi tymi ludźmi będę – jeśli wytrwamy, a w to ufam – wyśpiewywać chwałę Trójcy Przenajświętszej w niebie.

Niepojęte.

Dziękuję Wam, że jesteście na tej stronie i czytacie moje drobne świadectwo – przemyślenia.

Mam nadzieję, że przyda się na ścieżkach życia.

Żyjemy pod tym samym Słońcem, któremu na imię Jezus.

5 2 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Justyna
Justyna
10.09.20 15:38

Piękne świadectwo, dziękuję bardzo. Przeczytałam je w dniu kiedy mam w sobie ogromna radość. Otrzymałam wspaniałe łaski – nawrócenia, uzdrowienia i wiary, o które tak długo się modlilam. Miałam podobnie – smutek i rozpacz w środku i na zewnątrz. Choroby długo toczyły moje ciało i duszę. Wspaniałe jak dobry Bóg nas wysłuchuje, nawet jeśli nie od razu. Jak wielka miłość ma dla nas, której czasem zwyczajnie nie potrafimy przyjąć i wyciągnąć po nią reki. Jezu prowadź moje ścieżki.

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x