Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Kasia: Łaska uwolnienia

Ta historia rozpoczyna się 3 lata temu. Nowennę pompejańską dostałam od lekarki, przypadkowo, kiedy musiałam skorzystać z pomocy lekarza na wakacjach, pani doktor oprócz recepty wręczyła mi również nowennę pompejańską. Była ta starsza pani która wydawała mi się nieco dziwna ale nowennę wzięłam. Przeczytałam i uznałam że nie będę mieć czasu, żeby ją odmawiać. Dodam, że w moim małżeństwie już od dawna działo się źle. Ze mną również było źle. Korzystałam z pomocy psychoterapeutów, miałam bardzo niskie poczucie własnej wartości, czułam się jak nikim w moim domu. Mój mąż miał silny charakter i dość obcesowy sposób postępowania. Potem dowiedziałam się, że to wszystko co robił i mówił, robił po to, żeby w naszym małżeństwie szło w dobrą stronę, a ja czułam się nieważna i żadna. Mój mąż obrażał się i milczał. Pozwala ukończyć dyskusji ucinał ją jednym zdaniem. fakt mnie też wydawało się że ja wiem lepiej i powinno być tak jak ja chcę. Byłam uparta. ale cały czas towarzyszą mi brak pewności siebie i niemożność podjęcia decyzji jeśli już mogłam ją podjąć. Ale już w ostatnim czasie po prostu walczyłam tylko o to, żeby przeżyć, żeby przetrwać dzień i noc, żeby przeczekać żeby nie było kolejnych awantur, żeby nie poruszać tematów,które są drażliwe, a drażliwe było wszystko. To był dramat.

Tak modliłam się, prosiłam Boga żeby mi pomógł i nie dawałam sobie rady, wyłam z rozpaczy (jak nikt nie widział), dzieci patrzyły na ten dramat, nie widziały miłości tylko wieczne szarpanie się. Mój mąż ma dobre serce ale patrzy bardzo przez pryzmat siebie. Generalnie nie bardzo liczy się ze słowami jeżeli coś jest tak jak on zaplanuje to jest zdecydowanie lepsze niż to co robi ktoś mi może różni się to sposobem wykonania. Gotowy przepis na dramat. Zastraszona przerażona bezwolna bez poczucia własnej wartości osoba plus silny władczy charakter mojego męża. Modlitwy Nie pomagały pozwala mi się jakoś trzymać. Mimo to myślałam o samobójstwie, nie dawałam rady. Tylko obecności powstrzymała mnie przed tym jak również przed odejściem i zniknięciem.

W końcu rok temu zacząłam odmawiać nowennę pompejańską prosząc o wzajemne zrozumienie szacunek i miłość. Dostałam to o co prosiłam ale nie tak jak prosiłam. w ostatnim dniu nowenny mój mąż zabrał nas na wspólny wyjazd było świetnie. A potem wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Do mojego męża dotarło też, że jego zachowanie sprawia, że ja po prostu ginę. Dowiedział się że chodzę do psychologa. Załamało go to. Rozmawialiśmy i staraliśmy sobie wiele rzeczy wyjaśnić. tak jak napisałam mój mąż zrozumiał że jego zachowanie sprawia, że ja czuję się nikim. postanowiliśmy coś z tym zrobić ale bardzo szybko mój mąż uznał że on nie jest w stanie nic z tym zrobić chce rozwodu. Prosiłam go o szansę, że się zmienię że coś z tym zrobię,przy czym znowu ja. Wiem, że ludzie się rozwodzą dzieci jakoś żyją ale nie po to przysięgałam w kościele żeby brać rozwód. Zwłaszcza, że problem jest do załatwienia ponieważ potrzebujemy kogoś kto nam pomoże się porozumieć, mój mąż odmawiał pójścia na terapię. Zaczęła się pandemia. Co rano wychodziłam z domu do parku żeby się modlić i płakać żeby zebrać siłę, żeby jakoś przetrzymać dzień Przemykałam w domu, nie odzywałam się do mojego męża bałam się, bałam się potwornie i tylko chciało mi się wyć z bezsilności. Nawet nie mogłam nigdzie wyjść bo był zakaz. W tym czasie odmawiam już drugą nowennę. Odmawiam ją bardzo długo ponieważ brak efektów po pierwszej trochę mnie zniechęcił, miałam przerwy nawet kilkudniowe ale wracałam do odmawiania. I szukając pomocy pomyślałam sobie o psychologa chrześcijańskich ponieważ psycholog, do której chodziłam nie patrzyła na mnie jak na żonę, matkę tylko na osobę która musi siebie samą ratować nie patrząc na innych. Wtedy natrafiłam na możliwość spotkania z egzorcystą. Postanowiłam pójść.

I wtedy stał się cud. Po spotkaniu poszłam na modlitwę wstawienniczą i zostałam uwalniana z lęku, niepewności braku poczucia własnej wartości, ze strachu. Dowiedziałam się jeszcze kilku rzeczy, o których nie miałam pojęcia a które zostały ujawnione na modlitwie, które miały wpływ na moje życie i mój stan. Nie był to egzorcyzm,nie byłam opętana przez złego ducha,była to modlitwa wstawiennicza modlitwa uwolnienia. W moim małżeństwie było tylko gorzej. Ale modliłam się dalej. Bóg pokazywał mi pewne rzeczy, które są we mnie, które powinnam zmienić, które staram się zmieniać. Zaczęłam uczęszczać na grupę modlitewną. Co prawda dała mi się być tylko raz w związku z tym, że się rozchorowałam a następnie rozpoczęłam wakacje z moimi dziećmi. Bez męża. Bo jeszcze było tak bardzo źle to mój mąż uznał że każdy jedzie sam z dziećmi. Ja oddzielnie i on oddzielnie. I tak się stało. Najpierw mój mąż potem ja. Myślę że Maryja wysłuchuje mojej prośby ponieważ mimo tego że mój mąż podtrzymuje opcje rozwodu nie ma tak wielu awantur i nie zachowuje się tak obcesowo. Natomiast dalej chce rozwodu. Jestem w trakcie omawiania trzeciej nowenny, teraz jestem części dziękczynnej. Bardzo modlę się o zmianę serca mojego męża i o miłość chrystusową i uratowanie małżeństwa ale błagam żeby nie wyglądało tak jak wcześniej, bez szacunku, bez patrzenia na drugą osobę zarówno z mojej jakiś jego strony. Wierzę że zostanę wysłuchana. Jestem wdzięczna za łaskę uwolnienia, która jest spłynęła na mnie dzięki tej nowennie. Jestem o tym przekonana,wierzę, że Maryja nas nie zostawi. Co ważne myślę, że ten kryzys był po to, żebyśmy wrócili do Boga, bo mój mąż był ważniejszy niż wszystko inne na tym świecie i tak to się skończyło. Dodam jeszcze że mój mąż nie chodzi do kościoła, a że mnie się śmieje. A ja teraz staram się być codziennie w Kościele. Bóg daje mi siłę. Modlę się o nawrócenie męża.

4.6 18 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
6 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
sssss
sssss
18.11.20 22:06

Skończyło się to źle bo mąż był dla ciebie najważniejszy – to jest bałwochwalstwo. Bóg ma być dla nas najważniejszy. Kiedy człowiek wchodzi w miejsce Boga to zawsze się to źle kończy.

Emilia
Emilia
26.08.20 14:34

Jeszcze polecam zawierzenie się Maryi, można to zrobić w pierwszą sobotę miesiąca w Niepokalanowie lub w Częstochowie, albo po prostu oddawaj wszystko i często Maryi, naucz się tego, pozdrawiam z Bogiem

Aneta
Aneta
12.08.20 23:25

Nie martw się Wszystko jest w Naszych Głowach od nas zależy jak przeżywamy różne emocje….i jak będziemy dalej żyć…oby z Bogiem patrz w niebo pij wodę śmiej się często

Ela
Ela
11.08.20 05:36

Niech Bóg będzie z Tobą niech prowadzi Cię po swych ścieżkach

Ewa
Ewa
10.08.20 06:46

Niby rodzina,małżeństwo a jednak samotność ,tak Pani jak i męża , myślę, że on też jest samotny.Duzo siły,z Panem Bogiem!

Aga
Aga
09.08.20 22:45

Dużo sił!

6
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x