Jestem w trakcie odmawiania 5 nowenny. 4poprzednie związane były z ratowaniem mojego małżeństwa, przemianę męża oraz rozwiązanie wszystkich więzów, które łączą mojego męża z jego kochanką. Obecna nowenna jest w intencji nawrócenia grzeszników w tym mnie jako pierwszego.
W naszym prawie 18letnim małżeństwie nigdy nie było Boga. Do kościoła chodziliśmy tylko na święta lub z okazji jakiejś uroczystości rodzinnej. Wszystko zmieniło się, gdy dowiedziałam się że nie jestem jedyną kobietą w życiu mojego męża. Świat się zawalił. Po ludzku małżeństwo nasze było nie do uratowania. Dla mnie jedynym ratunkiem była modlitwa. I to poprzez coraz bliższą relację z Panem i Matką Bożą odzyskuję spokój wewnętrzny. Nadzieja i wiara w to, że co Bóg zlączył to człowiek nie może rozdzielić towarzyszy mi codziennie. Mąż zmienia się, choć czasem widzę, jak targa nim ZŁY, wierzę że Jezus nie da mu zwyciężyć. Wiem, że ta rewolucja w naszym małżeństwie była potrzebna, żebym wróciła do Pana. Mam nadzieję, że przyjdzie również pora na mojego męża.
” jesteśmy w dobrych rękach, najlepszych!”.
Najgorsze jest to, że pozostawiony małżonek ponosi konsekwencje. Nie może być z innym partnerem i przyjmować sakramentu komuni św.
Ten, który zostawia męża lub żonę też ponosi konsekwencje – jeśli nie w tym życiu, to w czyśćcu po śmierci, czyśćcu zapewne bardzo długim i bolesnym, musi odpokutować całe wyrządzone zło… podobno najgorsze cierpienie na ziemi jest lekkie w porównaniu z czyśćcem (choc i tam mogą być różne stopnie cierpienia), ale pewne jest, że trzeba odpłacić się Bożej sprawiedliwości „co do milimetra”. Jesteśmy w krainie miłosierdzia, możemy korzystać z Bożego miłosierdzia ile potrzebujemy (oczywiście nie mówię o grzechach przeciwko Duchowi Świętemu, gdzie ktoś z desperacją twierdzi że jeszcze ma czas się nawrócić i że kiedyś pan Bóg mu wybaczy, ale… Czytaj więcej »
Wszystko się zgadza, też się z tym zgadzam co do myślenia raczej o życiu naszym przyszlym. Z tym że życie chociaż tu krótkie łatwe nie jest. Osoba pozostawiona musi ogarnąć wszystko. Finanse itd. Samemu jest zwyczajnie cieżko. Rozstanie wszystko komplikuje. Pozostawia wielkie dziury. No, ale wiara jest zaprzeczeniem dla instynktów w życiu. Wiec zostaje trwać. Potem cieszyć się Bogiem.
Nie potem, ale już teraz zacząć cieszyć się Bogiem 🙂 czy nie fajnie o sobie myśleć, że robię moralnie dobrze, staram się, jest ciężko, ale staram się być w porządku – nawet jeśli czasem upadnę, zawsze się od nowa staram? myślę, że to daje spokój sumienia. Jezus mówił że mamy do Niego przychodzić po pomoc, to On daje siłę, my mamy się tym nie przejmować, bo jesteśmy słabi, a On jest naszą siłą. My mamy nie zatrzymywać się na naszych słabościach, jasne, że mamy walczyć z nimi, ale też zawsze pamiętać, że z Niego wypływa moc i On nam dopomoże… Czytaj więcej »
Niestety. Walkę jednak przegrałam. Mąż wyprowadził się zostawiając wielki ból w sercu i utraconą nadzieję.
Karolino, możesz jeszcze się modlić, niekoniecznie już przegrałaś. Może właśnie Pan chciałby Cię dzięki temu wydarzeniu wzmocnić w wierze i nakłonić Cię do oddania jemu każdej sprawy i życia. Nie masz już nic do stracenia a możesz tylko zyskać. A może Twój małżonek już przed ślubem był nieodpowiedzialnym człowiekiem? Znam osobiście człowieka, który unieważnił małżeństwo kościelne po nawróceniu na Bożą drogę. Nagle otworzyły się tej osobie oczy, że ani Boga w tej relacji nie było ani żadnej świadomości podjęcia odpowiedzialności za rodzinę, to było wielkie Boże prowadzenie, jestem o tym przekonana bo sprawa poszła na 100% pod działaniem Ducha Świętego.… Czytaj więcej »
Dziękuję za słowa otuchy. Właśnie teraz, iż na początku miałam chwilę zwątpienia, modlę się jeszcze bardziej. Wierzę, że we wszystkim jest Boży plan. Mąż pochodzi z poranionej rodziny, gdzie nigdy nie było Boga. A zadaniem moim jako żony jest wydostanie go z sideł ZŁA. Obym wytrwała!
Karolino zapewna sama o tym wiesz ale nie przestawaj sięmodlić skoro masz taką wojnę o męża ze złym. Ja gdybym miał taką szansę tak bym zrobił ale niestety moja żona nie okazuje żadnego zainteresowania powrotem. Modlitwą dziś jeszcze wspomogę
Dziękuję za słowa wsparcia i modlitwę!
Ja zaś 3 lata modlę się o uratowanie…i jestem po rozwodzie cywilnym. Nie tracę nadziei. Wszystko zawierzyłam Bogu i Maryi.
Te małżeństwo miało być uratowanie a co z innymi małżeństwami co odmawiał nowennę inie uratowali
Radek, może to jescze nie ten czas. Sama modlę się za swoje małżeństwo od prawie dwóch lat i ciągle mam nadzieję na cud. Chociaż czasami tracę nadzieję, ale się nie poddaje.
Chwała Panu za uratowanie kolejnego małżeństwa.