Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ewelina: Moja przygoda z Maryją

W nowennie pompejańskiej za każdym razem zadziwia mnie to, że potrafię znaleźć na nią czas pomimo, że wcześniej ciężko było mi odmówić nawet jedną dziesiątkę. W swoim życiu odmówiłam już kilka nowenn pompejańskich. To jest jednak moja pierwsza po kilkuletniej przerwie. Modliłam się o znalezienie pracy dla mojego męża. Gdy wybuchła pandemia koronawirusa mój mąż dostał wypowiedzenie z pracy. Byłam załamana, nie widziałam nadziei że w tych trudnych czasach uda się mu szybko podjąć kolejną pracę. Jednak dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych, gdyż jeszcze przed zakończeniem części błagalnej mój mąż dostał pracę i to w firmie, do której już wiele razy próbował się dostać. Nowenny jeszcze nie zakończyłam, zmieniłam nieco intencję, proszę Naszą Mateńkę, aby mój mąż poszanował tę pracę i się w niej utrzymał. Ale chciałabym jeszcze opowiedzieć nieco więcej o mojej przygodzie z Maryją. To co napiszę, chciałabym skierować przede wszystkim do tych osób, co uważają, że Matka Boża ich intencji nie wysłuchała. Opowiem Wam historię jak dzięki Maryi nauczyłam godzić się z Wolą Bożą. Pierwszą nowennę pompejańską odmówiłam jakieś 4 lata temu. Modliłam się o nawrócenie męża, za nasze małżeństwo które przechodziło kryzys, modliłam się też o uzdrowienie mojej duszy. Moje małżeństwo przechodziło poważny kryzys, mój mąż stosował wobec mnie przemoc psychiczną, wykańczał mnie emocjonalnie. Modliłam się wielokrotnie nowenną pompejańską w jego intencji. Początkowo wydawało mi się że widzę poprawę, ale potem znów nasz kryzys się pogłębiał. Doprowadziło to do tego, że porzuciłam modlitwę, odeszłam na jakiś czas od Pana Boga, uznałam że sama rozwiąże swoje problemy skoro modlitwy nic nie pomagają. Chciałam odejść od męża, w tamtym okresie wydawało mi się, że moja miłość do niego wygasła po tych wszystkich upokorzeniach, które spotkały mnie z jego strony. Moja rodzina wręcz zachęcała mnie do tej decyzji, proponowali mi wsparcie finansowe jeśli zdecyduje się na sprawę rozwodową. Z jednej strony pragnęłam uwolnić się od męża, nachodziły mnie myśli że przecież mam prawo do szczęścia, że przecież każdemu może się zdarzyć popełnić błąd. A za taki błąd uważałam moje małżeństwo. Z drugiej strony jednak coś podpowiadało mi, aby szukać innych rozwiązań. Zdecydowałam się skorzystać z pomocy Ośrodka Wsparcia i Interwencji Kryzysowej. Początkowo szłam tam z myślą, aby jeszcze poszukać potwierdzenia w tym, że dobrze robię że chcę odejść od męża. Jednak ku mojemu zdziwieniu psycholog, która bardzo mi pomogła powiedziała mi, że tu nie otrzymam rady czy mam odejść, czy nie. Za to otrzymałam cudowne wsparcie, nauczyłam się stawiać granice. Pod wpływem mojej zmiany, zaczęły dokonywać się zmiany w moim mężu. Poznałam również prawdę o sobie. Psycholog zauważyła we mnie, że w mężu nie szukam miłości partnerskiej, ale ojcowskiej. Dało mi to wiele do myślenia. Zapisałam się na psychoterapię, bo uświadomiłam sobie ile jest do zmiany we mnie. Zaczęłam szukać informacji, czytać na temat wpływu dzieciństwa na dorosłe życie. Zdałam sobie sprawę, że jestem DDA. Z upływem czasu dokonała się niesamowita zmiana w moim mężu. Wyznał mi w rozmowie, że zdaje sobie sprawę, że był złym mężem, że nie chce mnie stracić, że chce aby było między nami dobrze, ale musimy razem tego chcieć i starać się zmieniać. Byłam w szoku, że potrafił zdobyć się na takie wyznanie. Teraz wiem że te nowenny, które odmawiałam nie poszły na marne. Tylko Bóg wybiera odpowiedni na to czas, kiedy dokonać zmiany w naszym życiu. Teraz widzę, że pomimo tego że odeszłam na chwilę od Niego, to On tak naprawdę cały czas przy mnie był, tylko czekał cierpliwie aż zdam sobie sprawę, że bez Niego nie dam rady. I gdy mój mąż się zmienił, nie poczułam od razu radości. Byłam załamana bo czułam, że ja już go nie kocham. Wpadłam w kilkudniową depresję. I w tej mojej bezsilności, zaczęłam wołać do Pana: Jezu, ratuj mnie bo ja już nie radzę sobie z moim życiem. Szukając odpowiedzi, jak sobie poradzić z moim małżeństwem, trafiłam na stronę Sychar. Wiem, że to Pan mnie tam poprowadził, abym odnalazła odpowiedzi jak ratować swoje małżeństwo. Polecam naprawdę wszystkim małżeństwom, które przeżywają kryzys wspólnotę Sychar. Do dziś dziękuję Maryi i Bogu, że tam trafiłam. Wedle tej wspólnoty, każde sakramentalne małżeństwo da się uratować. Dzięki tym poznanym ludziom, uświadomiłam sobie czym tak naprawdę jest miłość. Że prawdziwą miłość może mi dać tylko sam Bóg, że miłość do męża to nie tylko motylki w brzuchu, ale że miłość to przede wszystkim odpowiedzialność za zbawienie drugiego człowieka, to wierność złożonej przysiędze. Moja praca nad sobą trwa do dziś, już nie oczekuję, że mąż będzie okazywał mi miłość, staram się ją dostrzegać nie tylko w słowach ale w sposobie jego zachowania do mnie. Dziękuję Maryi, że pokazała mi że najcenniejsza jest miłość do Pana Boga, a reszta sama się ułoży. Ja mam kochać mojego męża pomimo jego wad, modlić się o jego zbawienie, a resztę zostawić w rękach Boga. I dziś widzę, że aby dokonały się zmiany w naszym życiu, to musimy zacząć od siebie. Kiedyś swoje szczęście upatrywalam w tym, aby mój mąż koniecznie się zmienił. Miałam klapki na oczach, nie dostrzegając że tych zmian potrzebuję przede wszystkim ja sama. Moja nowenna o nawrócenie męża nie spełniła się tak jak ja tego chciałam, ale otrzymałam tak wiele innych łask. I dziś za to Maryi dziękuję, dziękuję za nowe oczy, dzięki którym ujrzałam ile jest we mnie do zmiany i na czym tak naprawdę polega prawdziwe szczęście. Zapisałam się na program „12 kroków ku pełni życia” którą tworzy wspólnota Sychar i pracuje nad zmianą swojego życia. A resztę zostawiam w rękach Boga. Trafiłam ostatnio na takie słowa: Zajmij sie swoim nawroceniem, a Bog zajmie sie twoimi bliskimi. I z tymi słowami Was zostawiam, trochę się rozpisałam, ale czułam że powinnam się z Wami podzielić moją historią. Nie poddawajcie się, nawet jeśli wydaje Wam się, że Maryja nie słucha. Ona Was słucha, każda modlitwa zostaje wysłuchana, ale tylko Bóg wie co jest w danym momencie dla nas najlepsze. Czy dobry rodzic to ten, który ulega każdej zachciance dziecka? Czy ten który wie kiedy powiedzieć „nie”? Pan Bóg jest najdoskonalszym Ojcem i On najlepiej wie, co jest nam potrzebne. Z Panem Bogiem.

4.7 17 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
7 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Antonina
Antonina
22.06.20 08:06

Dzięki Pani świadectwu otworzyłam szerzej oczy. Moje doświadczenia życiowe są podobne do Pani i dopiero teraz dostrzegłam problem w sobie. Dziękuję bardzo. Szczęść Boże

Alina
Alina
22.06.20 07:28

Przeczytałam. Piękne świadectwo i uświadomiło mi to że mam podobnie. Odmówię kolejną
nowennę teraz w intencji właśnie poprawy relacji między mną a mężem. Może Matenka mnie wysłucha i nasze relacje ulegną znacznej poprawie. Szczęść Boże

Agga
Agga
20.06.20 19:34

Masz dar przekazu. Świadectwo długie ale treściwe. Pozdrawiam Cię i dziękuję

Agnieszka
Agnieszka
20.06.20 16:34

Dziękuje,piękne świadectwo. Bardzo mi pomoglaś.

enia
enia
20.06.20 11:39

Ewelina częściej się tak rozpisuj tu na forum
Szczęść Boże!

Dana
Dana
20.06.20 13:58
Reply to  enia

Przepiekne swiadectwo!
Niech Wam Bog blogoslawi 

Sofijka
Sofijka
20.06.20 11:31

Jedno z piękniejszych świadectw jakie czytałam ❤️ wszystkiego dobrego dla Was!

7
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x