Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Marta: Uratowanie i nawrócenie męża

Moja historia jest świadectwem i serdecznym podziękowaniem dla Najświętszej Kochanej Naszej Mamy bo Ona jest ratunkiem i najwspanialsza drogą do Boga…Świadectwo dotyczy mojego męża i uratowania rozpadającego się małżeństwa które od samego początku było skazane na porażkę.Pierwsze spotkanie na dyskotece…pierwszy taniec…pierwsza randka…pierwszy ogromny bukiet czerwonych róż,największy jaki w życiu jaki otrzymałam.Robert oszalał z miłośći do mnie już od początku.Ja byłam bardziej powściągliwa ale tak, zakochałam się po jakimś czasie.Kiedy przyszedł czas abym poznała bliżej rodzinę mojego ukochanego doznałam szoku…Kiedy to mama jego na serdeczne przywitanie moje jej osoby nie podała mi nawet dłoni.Otrzymałam pogardę i kwitujący komentarz.Była to wtedy jakaś impreza rodzinna,wytłumaczyłam to sobie że może za dużo wypiła.Może dodam że rodzice nie mieli żadnych podstaw do tego by darzyć mnie taką niechęcią,byłam jak każda normalna dziewczyna studiująca z katolickiej rodziny bez nałogów i złego wpływu na ich syna.To był początek mojej drogi.W trakcie trwania naszego związku rodzice jego robili wszystko by nas poróżnić.Dopuszczali się szantażu swojego syna, że jeśli nie zakończy tego związku to ojciec jego zwolni go z pracy, zabierze samochód który mu pomogli kupić żeby przestał mnie odwiedzać.Niestety były obelgi w moim kierunku,wyzwiska doszło do tego że symulowali zawał a kiedy Robert spędzał czas u mnie to nie mieliśmy spokoju ponieważ nieustanne telefony od nich nie pozwalały nam na spokój i harmonie między nami.Moja cierpliwość już nie dawała rady.Nastąpiło kilka prób z mojej strony na prośbę Roberta abym dała im szansę na poprawę i odbudowanie tego co zniszczyli.Kochałam go tak bardzo że nie mogłam mu odmówić tym bardziej że chodziło tu o jego rodzinę z którą dla dobra nas wszystkich też chciałam mieć jakieś poprawne relacje bo o miłości już mowy nie było po tym wszystkim czego doświadczyłam od nich…Niestety po krótkim czasie było tylko gorzej,nikt nie chciał przyjąć mnie ciepło do tej rodziny nawet jego siostra…Matka była coraz bardziej zazdrosna i zaborcza ojciec buntowany przez żonę postępował tak samo.Może podkreślę tutaj bardzo ważny aspekt chyba nawet najważniejszy iż mąż był tak omamiony i zaślepiony że nie dostrzegał toksycznych i aspołecznych zachowań swojej rodziny.Każda próba dotarcia do do niego kończyła się kłótnią.Minęło dwa lata i wzięliśmy ślub.Przed samym ślubem wytoczyli nam prawdziwą wojnę.Nie wyrazili akceptacji na Sakrament małżeństwa stwierdzili że zostali postawieni przed faktem dokonanym i że oni planowali oddać syna w rodzinę która ma prestiż i duże pieniądze bo tylko tam syn będzie szczęśliwy.Jego siostra na trzy dni przed ślubem zadzwoniła do Roberta i powiedziała słowa które do końca uzmysłowiły mi jak bardzo oni mnie nienawidzą, obrażała mnie i moją rodzinę twierdząc że na pewno pożałuje tego ślubu i tej decyzji.Po ślubie było tylko gorzej,mąż prosto z pracy jeździł do nich tam spędzał czas pomagając w obowiązkach które ojciec mu zlecał każdego dnia a do domu do żony przyjeżdżał późnymi wieczorami z poczucia obowiązku. Przyjeżdżał nastawiony zbuntowany,agresywny…Wiedziałam już że nasze małżeństwo dzięki dobrze opracowanemu planowi przeciwko mnie i manipulacji może niebawem zostać stracone.Chciałam żeby mąż ograniczył wyjazdy do nich i dał im czas do namysłu że nie tędy droga.Chciałam żeby przestali już walczyć bo nasze relacje wisiały przez nich na włosku…Niestety mąż zaczął mnie okłamywać na każdym kroku, kłamał że jeździ na polowanie a tak naprawdę był u nich wracał w nocy…wyjazdy służbowe tez były fikcją..4 dni potrafił spędzić kłamiąc prosto w oczy i nawet nie zależało mu żeby zadzwonić i porozmawiać jak z żoną.Kłamstwa po czasie wychodziły na jaw a my już tylko spędzaliśmy czas na kłótniach.Bardzo oddaliliśmy się od siebie nie tylko fizycznie ale i emocjonalnie. Wiecie co było najgorsze dla mnie?Że mąż nie zrobił nic żeby mnie bronić i nie pozwolić wchodzić im z butami w nasze życie,nie wyznaczył jasnej granicy…o to miałam największy żal.Mijały lata….co jakiś czas koszmar wracał mąż dalej zaślepiony może dzięki moim modlitwom odciął troszkę pępowinę lecz problem dalej tkwił w jego psychice. 21.05.2019r. zaczęłam moją pierwszą w życiu nowennę pompejańska z prośbą o pomoc do Maryi i zesłanie Ducha Świętego na mojego męża żeby zrozumiał jak mnie skrzywdził żeby się opamiętał.Bez tego zrozumienia nie będzie uleczenia i poprawy między nami.Między czasie oboje zaczęliśmy powoli zgłębiać naszą wiarę,modlitwę…Udało mi się namówić Roberta również na nowennę i tak oboje trwaliśmy czekając aż Maryja zadziała w naszym życiu bo my już nie mogliśmy nic jako ludzie.W te Święta Wielkanocne 2020 r. Po spowiedzi świętej postanowiłam w sercu przebaczyć moim krzywdzicielom i modlić się za nich koronką do Bożego Miłosierdzia…Wyobraźcie sobie że zaraz po tych świętach nastąpił cud…Mąż zaczął ze mną rozmawiać jak nigdy dotąd, przepraszał mnie za całe zło wyrządzone przepraszał za nich, opowiadał mi całe swoje życie…że zrozumiał kim są jego rodzice i jakimi wartościami się kierują.Wylaliśmy sporo łez oczyszczenia.Stanowczo twierdził że nastąpiła w nim jakaś przemiana duchowa ale tez przemiana myślenia…Mój mąż jest dzisiaj przykładem prawdziwego katolika dużo razem spędzamy czasu na modlitwie rozmowie ciągle pogłębiamy naszą wiarę i chcemy więcej Boga.Bez przebaczenia nie ma uzdrowienia…w momencie mojego przebaczenia w sercu Maryja postanowiła dać mi najcenniejsza nagrodę o której marzyłam 10 lat!Matka Boża uleczyła wszystkie poranienia odrodziła nasze utracone nadzieję,wzmocniła nasze małżeństwo do tego stopnia,że dziś jestem szczęśliwa i spokojna.Kochajmy całym sercem Trójcę Święta i powierzajmy się przez Niepokalaną a Ona zajmie się wami jak ukochanymi dziećmi tylko pozwólmy Jej na to, otwórzmy swoje serca i wierzmy tak mocno jak dziecko które bezgranicznie ufa swojej mamie.Wiecie jaka jest różnica miedzy matką nasza ziemską która nas zrodziła a Matką Bożą??Taka że matka ziemska ma wady,ułomności często jest bezsilna tak jak moja mama która mnie wspierała w moim cierpieniu,patrzyła na moje łzy i nie mogła mi pomóc w uratowaniu małżeństwa bo jest tylko człowiekiem.Matka ziemska może nawet zniszczyć życie i psychikę swojego dziecka tak jak matka mojego męża…pełna zazdrości zaborczości i nienawiści…Kochani wszyscy którzy czytacie moje świadectwo błagam was zwróćcie się do Matki Bożej w każdym problemie wszystko Jej oddajcie Ufajcie bo Ona jest Matka idealna…nie ma wad ułomności jest czysta nie ma w sobie żadnej negatywnej cechy którą noszą matki ziemskie.Ona jest Bożym Cudem,naszą nadzieją,pomocą słucha każdego kto Ją woła…może nie od razu otrzymacie łaski ale z czasem na pewno!!!Kochana Moja Mamo Święta Maryjo dziękuję za to że jesteś,że odrodziłaś mojego męża że zechciałaś wysłuchać mojego wołania.KOCHAM CIE CAŁYM SERCEM!TOTUS TUUS MARYJO.

5 7 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Elżbieta
Elżbieta
29.06.20 19:52

Dziękuję za to świadectwo..

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x