Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Anonim: ON NAPRAWDĘ JEST!

Pisząc to świadectwo chciałabym, aby wszyscy czytelnicy wiedzieli, że Pan Bóg NAPRAWDĘ JEST i działa w życiu KAŻDEGO człowieka( nawet jeśli wydaje nam się, że ten człowiek odrzuca Boga, nie wierzy), jeśli tylko mu zaufamy i poddamy się jego woli.

Moja historia zaczyna się podobnie jak każda inna. Byłam z chłopakiem 3 lata, po trzech latach pojawił się kryzys, wątpliwości czy to na pewno taka jest wola Boża żebym z nim była itp. Nie chce pisać szczegółów, bo nie o to chodzi. Chciałabym się skupić na DZIAŁANIU BOŻYM w moim życiu.

Widziałam, że chłopak jest bardzo pogubiony , miotał się w decyzjach życia codziennego, cały czas szukał nowych wyzwań, nie wiedział co ze sobą zrobić. Dodam, że byliśmy od siebie różni względem wiary ( chłopak wierzy w Boga, ale nie praktykował, racjonalizował wszystko, ja wierzę, chodziłam do kościoła, ale nie miałam ŻYWEJ RELACJI Z BOGIEM. TERAZ TO WIEM. Patrząc na pogubienie chłopaka zaczęłam się za niego po prostu modlić. Modliłam się o to żeby odnalazł miłość w Panu Bogu, bo wiedziałam, że wtedy będzie spokojny. Modliłam się o to też żeby Pan Bóg powiedział mi, czy nasz związek jest zgodny z wolą Bożą, czy też mam go zostawić. Po usłyszeniu od Pana Boga następujących słów: „On się nawróci i to będzie objawiało się w małych czynach”, wiedziałam, że idę dobrą drogą. Widziałam w nim drobne zmiany- więcej mówił o Bogu, nawet mówił, że zaczął się modlić, śpiewać piosenki religijne. Bardzo się z tego powodu cieszyłam. No to ja też modliłam się dalej, modliłam się o naszą wspólną drogę i wtedy usłyszałam ponownie „On musi dojrzeć”. Wiedziałam, że to Pan Bóg do mnie mówi i ewidentnie wskazuje mi drogę. Ucieszona tym, że chłopak powoli się nawraca, odnajduje ale też czując, że my mamy coraz większy kryzys modliłam się dalej i powiedziałam Panu Bogu wtedy: „Proszę Cię, żebyś dokończył to co zacząłeś”. I wtedy zaczęły się problemy. Tydzień później usłyszałam, że chłopak sobie już nie wyobraża ze mną życia, że chce żebym budowała z kimś innym swoje życie, na własnych wartościach…To „nagłe” zerwanie wywaliło mnie z butów… Ja w to nie wierzyłam, bo przez trzy lata mimo różnicy poglądów zawsze godziliśmy to. Jak ze mną zrywał to coś mi mówiło „zostaw to, tak musi być”, ale niestety emocje wzięły górę. Był płacz, ból, zgrzytanie zębów, pytanie dlaczego. Nie mogłam jeść, spać, wrócić do normalnego życia… Po tym jak się wyprowadził, straciłam nadzieje… I wtedy tego samego dnia, jestem pewna, że „nieprzypadkowo” spotkałam go… Bardzo się ucieszyłam. On mi wtedy powiedział, że się bardzo pogubił i nie wie, co czuje. Postanowiłam, że dam mu czas. Ale po dwóch tygodniach serce zaprowadziło mnie do niego. I wtedy było już bardzo dziwnie. Nie chciał ze mną rozmawiać, była agresja, złość, uciekanie. Wtedy też powiedział mi, że: „Wiedziałaś, że jestem pogubiony i chciałaś to wykorzystać, tak?” Nie od razu się zorientowałam o co chodzi… Dopiero jak zaczął mówić o kościele, o Bogu, że on tego nie czuje to wtedy się zaczęłam zastanawiać, że to musiało chodzić o to, co powiedziałam Bogu na modlitwie. Rozstaliśmy się w gniewie, nie wiedziałam co robić… Byłam w rozsypce. Nie mieliśmy ze sobą żadnego kontaktu oprócz składania życzeń na święta. Chłopak nie chciał mnie znać… Pare tygodni później moja mama dostała na pokute „różaniec”. Modliła się za mnie. I po raz pierwszy w życiu od tej sytuacji poczułam się lepiej. Miałam wrażenie, że tak musi być. Wtedy natrafiłyśmy na świadectwo Pani, która modliła się nowenną pompejańską po tym jak mąż chciał odejść, bo była kochanka. I uratowała swoje małżeństwo. Zaczęłam odmawiać nowennę. W trzecim dniu nowenny miałam najpiękniejszy sen w moim życiu. Przyśniła mi się uśmiechnięta MATKA BOŻA, która powiedziała „Módl się za niego”. Nie obudziła mnie, a rano uświadomiwszy sobie co mi się śniło, byłam taka szczęśliwa. W trakcie odmawiania nowenny bardzo walczyłam ze sobą. Po odmówieniu pierwszej nowenny nic się nie zmieniło. Nadal był tylko kontakt przez „życzenia”. Podjęłam drugą w intencji zgody naszych rodzin, bo czułam, że tak musi być. Pod koniec drugiej nowenny przez życzenia, zaczęły się małe kroki w kierunku zgody. Obecnie jestem w trakcie trzeciej nowenny i mamy ze sobą kontakt. Wiem, że Pan Bóg chce żebyśmy byli szczęśliwi i prowadzi nas według swojego upodobania.

Chciałabym żeby wszyscy czytelnicy przez moje świadectwo:

1. Wiedzieli, że Pan Bóg JEST, DZIAŁA W NASZYM ŻYCIU i NASZYCH BLISKICH (nawet jeżeli odrzucają Boga, to tym bardziej trzeba się za nich modlić NIEUSTANNIE)

2. Czytając świadectwa- wiedzieli, że one mają pomóc, mają wesprzeć, ale nie mogą być DROGĄ. Bo drogę z BOGIEM musisz przejść TY SAM. Nie porównujcie się z innymi, bo każdy człowiek jest inny i każdy ma swoją drogę do przebycia indywidualnie z Panem Bogiem. Słuchajcie uważnie, co Pan Bóg mówi do was, jaka jest jego wola wobec was i co ON chcę żebyście z tą wolą zrobili.

3. ON mówi – przez różaniec, przez SŁOWO BOŻE( które jest zawsze DO NAS I O NAS), przez ludzi (najczęściej naszych bliskich), przez znaki ale trzeba pamiętać, że nie przez każdego. UFAJCIE BOGU, jego SŁOWOM I WOLI, a nie sobie i ludziom. W trakcie odmawiania nowenn w chwilach zwątpienia bardzo pomagało mi wspomnienie o śnie, z matką Bożą, wspomnienie „nie przypadkowego spotkania” i chodzenie do kościoła( słuchając słowa Bożego), bo to jest ZAWSZE PRAWDA.

4. Pamiętajcie Pan Bóg nigdy nie RZUCA SŁÓW NA WIATR tak jak ludzie, jeżeli coś powiedział tzn. ŻE TAK MUSI BYĆ (prędzej, czy później – nie ważne ile trzeba będzie jeszcze nowenn odmówić).

Chciałabym tym świadectwem zachęcić Was do odmawiania nowenny i zachęcić do ŻYWEJ RELACJI Z BOGIEM. Pamiętajcie, on ma ZAWSZE RACJĘ i nigdy się nie MYLI! Słuchajcie jego, a nie ludzi, którzy są omylni. Mam nadzieję, że moje świadectwo da WAM nadzieję na stworzenie żywej relacji z Bogiem tak jak z drugim człowiekiem. Pamiętajcie ludzie się mylą, BÓG NIGDY. ZAUFAJCIE JEMU, NIE SOBIE I LUDZIOM.

Dziękuje za wszystkie świadectwa, które pomogły trwać w chwilach zwątpienia i dodawały otuchy.

Zostańcie z Bogiem i z Matką Najświętszą. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tu wrócę:)

4 5 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Maria
Maria
27.05.20 22:52

Droga Anonimowa. Czytając Twoje świadectwo mam wrażenie, że czytam swoją własną historię. Wszystko się zgadza – pogubienie się bliskiej osoby, nagle zerwanie kontaktu, nagła niechęć do Boga, wiary, Kościoła (mimo, że wcześniej nic takiego nie miało miejsca), moja rozpacz, próby podjęcia rozmów… Także Matka Boża, która śniła mi się dwukrotnie, ale nic nie mówiła. Jeden z tych snów był bardzo wymowny – byłam w płonącym kościele, na ścianach były drewniane rzeźby, wszystkie płonęły oprócz rzeźby przedstawiającej twarz Maryi. Drugi sen tez bardzo pokrzepiający – były w nim obrazki Maryi w mieszkaniu tego chłopaka. Odebrałam to jako potwierdzenie, że Maryja ma… Czytaj więcej »

Jadwiga
Jadwiga
27.05.20 22:25

Najwieksza Łaska bylo to ze sie od Ciebie wyprowadzil i macie szanse zyc bez grzechu.

Malgosia
Malgosia
27.05.20 20:38

Witam, w jaki sposób słyszałaś głos od Boga???

3
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x