Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Kamil: Rozpad związku

Swoją nowennę rozpocząłem w wigilię 2019 roku, jeszcze przed jej odmawianiem miałem bardzo duże wątpliwości czy dam sobie radę, czy to w ogóle możliwe odmawiać cztery różńce każdego dnia, dlatego rozpocząłem od trzech, ale szybko poczułem, że muszę dołożyć jeszcze jedną tajemnicę. Moja historia jest taka, że byłem katolikiem na pół gwizdka, chodziłem do kościoła co niedzielę, raz do dwóch w roku się spowiadałem. Prosiłem Boga o miłość i ją otrzymałem, wspaniałą dziewczynę, którą kochałem ponad wszystko, ale przez swoje grzechy oddalałem ją od siebie. Po półtorej roku bycia razem powiedziała, że już mnie nie kocha. Ból, cierpienie, próby ratowania, nic nie dały, bo miłości nie da się od tak przywrócić. Po miesiącu rozpocząłem odmawiać nowennę pompejańską, gdyż chciałem ratować nasz związek za wszelką cenę. Moją intencją było, aby ponownie się we mnie zakochała. Nie dawałem sobie rady psychicznie bez niej, tak mi jej brakowało. Muszę też dodać, że to rozstanie odrazu zbliżyło mnie do Boga, zapisałem się do Duszpasterstwa akademickiego, na kurs tańca. Dlaczego napisałem też o kursie tańca to później wyjaśnię. Po kilkunastu dniach odmawiania i odczuwaniu spokoju w duszy zrozumiałem, że tak być nie może, nie mogę prosić by ktoś się we mnie zakochał. Nie po to Bóg nam daje wolną wolę, a tym bardziej żeby jego rękoma ktoś decydował o czyimś życiu. Dlatego intencja uległa zmianie i modliłem się o miłość, nieważne czy jej czy kogoś innego. Na kursie poznałem dwie wspaniałe kobiety, które są bardzo mocno wierzące, trafiły na siebie w akademiku i kolegę który zatracił wiarę. Wspólnie zaczęliśmy spędzać czas, a obecnie wszystko w jednej z nich zaczyna mi pasować, wszystkie moje pragnienia o idealnej kobiecie są w niej. Jedyną rzeczą która mnie nie przyciąga do niej w pełni jest wygląd, ale myślę, że Bóg robi mi takiego psikusa, bo wie, że moje grzechy rodziły się z pożądania, którego nie potrafiłem powstrzymać. Podsumowując rozstanie zbliżyło mnie do Boga i bez niego byłbym nadal daleko. Dziękuję Maryji za te wszystkie łaski które otrzymałem, bez niej samo pójście na kurs byłoby tylko milczeniem, otworzyłem się na ludzi.

P.S. Rozstanie nadal mnie dręczy, ale walczę o spokój duszy i ciała! Chwała Panu!

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Marcin
Marcin
26.04.20 23:12

Dzięki za świadectwo !
Miałem podobne przejścia. I identyczną intencję. Którą w trakcie zmieniałem. Na zawierzenie wszystko Matce. Efekt był taki że dostrzegłem Boga. I to że zaszedłem gdzieś daleko, samotnie. Poprawiły się moje relacje z rodziną. A moja siostra w końcu poznała super chłopaka. Wierzę że pośrednio to za sprawą tej o to modlitwy. Bo gdzieś w sercu też miałem ta intencję.
Obecnie chciał bym kogoś poznać. Ale wiem że nie jestem gotów. Mam sporo do przepracowania. A Pana Boga dopiero poznaję i dopiero mnie odzyskuje.

Powodzenia Kamil !

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x