Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Justyna: Łapiąc oddech

Bardzo długo się zbierałam by napisać świadectwo i trochę wypowiedzieć na głos, że nie radziłam sobie ani z sobą, ani moim życiem..ani wiarą dopóki nie odkryłam tej nowenny. Zaczęło się kilka lat temu jak po skończonej maturze przeprowadziłam się do dużego miasta. Wow wtedy to dostałam skrzydeł, sama w wielkim mieście, robię co chcę, kiedy chcę i tak mijał mi rok potem drugi i trzeci. Imprezy, alkohol,papierosy z jednej strony w dzień szczęśliwa (tak mi się wydawało) w nocy zalewanie się łzami i wciąż to samo uczucie wielkiej pustki, samotności, braku zrozumienia. Zaczęłam prace, która powoli odbijała się na studiach . Licencjat obroniłam ale czułam , że nie wiem co dalej , nigdzie się nie widziałam. W końcu poznałam kilku ludzi z branży finansowej i tak to z tych znajomości wyszło, że magistra robiłam już z finansów. Cały okres między jednym a drugim etapem był jednym z najgorszym. Na uczelni ledwo ciągnęłam, w pracy przeszłam na działalność gospodarczą, która doprowadziła mnie do ruiny finansowej, przestałam widzieć sens życia i mieć myśli samobójcze. Brałam jedną pożyczkę w parabanku, żeby nią spłacić inną , tu uczelnia, tu praca, tu brak kasy, tu samotność, pogubiłam się całkowicie. Najgorsze w tym wszystkim było to, że ucierpiała na tym moja rodzina- mama, tata których okłamywałam, cały czas mówiłam, że wszystko w porządku, że nic się nie dzieje a ona trwała przy mnie, płakała nocami i co rusz odbierała pisma od moich komorników. Dziś wiem, że gdyby nie ona i jej wiara w miłość Boga , Matki Boskiej i wciąż przypominanie mi że bez nich w życiu nic nie wyjdzie, pewnie bym nie miała odwagi tu wytrwać. Właśnie wtedy pokazała mi tą nowennę. Ona mnie uratowała te 2 lata temu, gdy modląc się błagałam, by dała mi siłę i by najprościej w świecie uratowała mnie z tej katastrofy finansowej , w którą się uwikłałam w wieku 24 lat.Płakałam, modliłam się, czasami irytowałam, że proszę o coś a nawet podczas tej modlitwy moje myśli ulatują (teraz wiem, że to było działanie złego)ale wytrwałam w niej i Matka Boska podarowała mi spokój, spokój za którym tak płakałam nocami. Cała pustka wypełniła się a ja miałam siłę wstać i dźwigać ten krzyż z nadzieją, że wszystko się odmieni. Oczywiście, nic nie dzieje się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Kłopoty finansowe spowodowały to, że nie miałam sił na napisanie pracy magisterskiej. Obwiniałam się, że moi rodzice sami się zadłużali bym mogła skończyć studia, mieszkać w stolicy. Znów oddaliłam się od Boga.

Był ostatni miesiąc do obrony a ja nie miałam zgody promotora na złożenie pracy. Praktycznie wtedy już nie wierzyłam, że uda mi się to pociągnąć do końca. Wpadłam w kolejną depresje i co nastąpiło? Przeprowadziłam się z przyjaciółką, bo kupiła mieszkanie. Którejś niedzieli miałam już taki dołek psychiczny, że postanowiłam pójść do kościoła przeprosić Boga za to, że nie ma we mnie już żadnego szczęścia, powierzyć mu wszystko i zgadnijcie co 🙂 Szukam najbliższej świątyni na mapce, idę tam i coś mnie tknęło. Widzę tak jakby duży namiot z krzyżem po środku, myślę sobie ale żarty jak to jakaś sekta 🙂 wchodzę do środka i dosłownie ścięło mnie z nóg, napis: Parafia pod wyzwaniem NAJŚWIĘTSZEJ MATKI BOSKIEJ POMPEJAŃSKIEJ. Wiedziałam, wiedziałam, że doprowadziła mnie do siebie by przypomnieć o tym bym trwała w wierze. To był znak, chciała bym odmówiła kolejną nowennę. Złożyłam prace, obroniłam się i dostałam mnóstwo małych łask o których bym nawet nie śniła.

Były lepsze i gorsze momenty ale różaniec uczył i nadal uczy mnie pokory. Skończyłam nowennę i w moim życiu wiele rzeczy się zmieniło. Dała mi łaskę nowej pracy, poznania ludzi, którzy byli dla mnie wsparciem.Powoli zaczęłam finansowo się prostować. Teraz rozpoczęłam nową nowennę o łaskę pojednania z mężczyzną, który mnie zostawił bo nie potrafiłam mu zaufać . Wierzę, że ta nowenna przyniesie mi nadzieję na miłość i stworzenie rodziny, na zmianę mnie na lepsze bym odcięła się od ciemnych rzeczy, które czasami jeszcze do mnie wracają. Wiem, że Matka Boska będzie przy mnie trwać i podnosić . Daje wielką siłę i musimy jej zaufać, ponieważ ona wie jakimi drogami mamy iść by ujrzeć na końcu miłość Boga. Módlcie się za mnie kochani, bym wytrwała w wierze i nigdy się już nie odwróciła od tej WIELKIEJ MIŁOŚCI . Ta nowenna podniosła niejednego i uratuje niejedno jeszcze istnienie.

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Maria
Maria
14.04.20 21:31

Wszystkiego dobrego Justyna. Ufaj i wierz. W tym tkwi siła i moc. Niech Bóg i Maryja ci błogosławią.

enia
enia
13.04.20 09:50

Justyna dasz sobie już radę w życiu. Masz lekarstwo na całe zło.Będzie dobrze.
Szczęść Boże!

Jakub
Jakub
13.04.20 09:27

Miałem to samo tylko że bez komorników i myśli samobójczych. 2 lata temu zacząłem nowennę i za Msc od rozpczecia pracy minie dokładnie 2 lata odkąd mam pracę o którą prosiłem w nowennie i będę miał spłacone długi.. Potężna pomoc Matki Bożej! Pozdrawiam Jakub z Torunia

Cezary
Cezary
12.04.20 23:25

Piękne świadectwo. Będą kryzysy, ale trzeba ufnie trwać przy Panu i Maryi. Wszystkiego dobrego dla Ciebie, błogosławię.

4
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x