Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agata: Nawrócenie chłopaka

To była moja szósta już nowenna pompejańska, którą odmawiałam za mojego chłopaka, i którą to zakończyłam w styczniu. Początkowo bałam się odmawiać tę modlitwę za jego nawrócenie, ale coś mnie tknęło i postanowiłam, że jednak doprecyzuję intencję. Była to, niestety, najtrudniejsza ze wszystkich moich nowenn. Do dziś nie wiem, na ile miało na to wpływ odstawianie przeze mnie antydepresantów (zaburzenia lękowe – wszystko dzieje się pod opieką lekarza), a na ile rzeczywiste działanie złego. Mój chłopak nigdy nie był niewierzący, ale też nigdy nie chodził ani do kościoła, ani się nie modlił. Nie wychowywał się też w religijnej rodzinie. Szanuje natomiast bardzo moją wiarę i religijność, nigdy mnie nie krytykuje i czasem nawet obejrzy ze mną Szustaka czy też Glasa.

Mieszkam za granicą Polski. Pewnego dnia, po wielu przemyśleniach, przyjechała do mnie moja siostra ze swoim chłopakiem, żeby tu sobie jakoś ułożyć życie. W telegraficznym skrócie: traktowała mnie naprawdę paskudnie, cały czas były między nami kłótnie, zupełnie nie umiałam się w tym odnaleźć i sama przeżywałam koszmar związany z odstawianiem leków. Po paru miesiącach nie rozmawiałyśmy ze sobą już wcale i w taki sposób się rozstałyśmy, kiedy wracała do Polski. Przez te nieporozumienia potwornie kłóciłam się z chłopakiem. Przez to, że jest bardzo pokojowym człowiekiem, bardzo trudno było mi wyegzekwować jakąkolwiek obronę z jego strony; miał ogromny problem, żeby głośno się odezwać i powiedzieć mojej siostrze, żeby przestała mnie ujeżdżać w moim mieszkaniu. Generalnie miałam wrażenie, że za chwilę nie zostanie mi nikt (z rodzicami mam bardzo nikły kontakt, zafundowali mi niestety ciężkie życie). W międzyczasie straciłam też pracę. Byłam u kresu sił. Po wyjeździe mojej siostry w końcu zaczęłam na nowo układać sobie swój związek, a i objawy odstawienia trochę się zmniejszyły. Mój chłopak zaczął zadawać mi dużo pytań o wiarę, chodzić ze mną czasem do kościoła, a pewnego dnia napisał mi, będąc w pracy, że właściwie to myśli ostatnio o pójściu do spowiedzi, choć jeszcze nie wie, czy to zrobi. Pamiętam, że wtedy totalnie się rozkleiłam i dziękowałam Bogu, bo wiedziałam, że to przecież Jego zasługa.

Niestety po odmówieniu tej nowenny, zaczęłam znowu odczuwać skutki swojej, kolokwialnie mówiąc, nerwicy. Nie było oczywiście tak tragicznie, jak przed braniem leków, ale co parę dni wracały mi lęki. Nie mam, co prawda, ataków z palpitacjami, a raczej lęk przed samym lękiem, no ale mimo wszystko kto zna temat, ten wie, jakie to potrafi być okropne.

Postanowiłam odmówić drugą już nowennę w intencji mojego zdrowia. Po paru tygodniach dodałam też, że odmawiam ją za wstawiennictwem dusz czyśćcowych. No i nie wiem, dlaczego tak się stało, wszak te dusze są przecież już zbawione, ale po tym wszystko się posypało. Zaczęłam się gorzej czuć; nie mogłam w ogóle spać, budziłam się w nocy z płaczem, pewnej nocy płakałam przez parę godzin, ponieważ nagle zdałam sobie sprawę, jak bardzo skrzywdzili mnie rodzice. Ból psychiczny był tak straszny, że niemal czułam go fizycznie. Dostałam pracę, o którą się modliłam, ale nie byłam w stanie wytrzymać w niej nawet paru dni. Błagałam Boga, żeby dał mi światło, żeby pozwolił mi przetrzymać wstawanie przed 4 rano (biorę jeszcze jeden lek na noc i on niestety bardzo utrudnia mi wstawanie lub nawet niewyspanie), żebym dała radę psychicznie i fizycznie. Niestety nic z tego, plus w pracy dostałam bardzo silnych lęków. Przez te dni leżałam w łóżku, płakałam i czułam się po prostu fatalnie. Pękłam, i przeklinając i łkając pytałam Boga, dlaczego to wszystko się dzieje. Przed moim chłopakiem rozciąga się wizja świetnej pracy, a ja nie dość, że jestem na jego utrzymaniu, to jeszcze mam takie problemy psychiczne. Każdego dnia teraz w dzień czuję się dobrze, ale zwykle wieczorami i nocami myślę wyłącznie o śmierci. Mam poczucie bezsensu. Boję się o śmierć rodziców, że nigdy już nie ułożymy sobie relacji, boję się, że umrę w strachu i beznadziei, że perspektywa przeprowadzki mnie przerośnie… Zasadniczo w wakacje wracam na parę miesięcy do Polski, przez parę miesięcy też nie zobaczę swojego chłopaka (mieszkamy ze sobą, ale żyjemy w czystości i mamy na to mieszkanie zgodę stałego spowiednika i kierownika duchowego), który najlepiej radzi sobie z moim zaburzeniem. Martwię się też o mojego kota, którego bardzo stresują przeprowadzki, a którego, nie ma szans, nie opuszczę. Wiem, że to doskonała okazja do tego, żeby znowu być wśród przyjaciół, iść w końcu do polskiego kościoła (marzę o tym od miesięcy), i iść na terapię, ale z drugiej strony boję się, że to mnie przerośnie, wszak jesienią przenoszę się znowu do innego kraju. Dodatkowo bardzo zawiódł mnie mój przyjaciel, który jest księdzem, a z którym od lat łączyła mnie bliska przyjaźń. Czuję się zraniona i porzucona.

Ostatnie wydarzenia potwornie nadszarpnęły moją wiarę. Zawsze czułam bardzo silną więź z Bogiem, a teraz mam wrażenie, jakby mnie zostawił. Jedyną dobrą rzeczą w tym wszystkim jest to, że ani razu nie miałam ochoty przerwać nowenny. Modlę się tak gorliwie, jak zawsze. Choć czuję w duszy brak zapału. Nie umiem zrozumieć sensu tych wszystkich wydarzeń i tego, że nie mogę wyzdrowieć. Moje zaburzenie zabiera mi całą radość życia i parę do działania. Nigdy nie sądziłam, że to mnie spotka, ale czuję się dosłownie… obrażona na Boga. Dziś też przeczytałam świadectwo kobiety, która straciła 200 000 złotych po tym, jak przez 20 lat żyła na odległość ze swoim mężem, który finalnie nabawił się nowotworu, choć zdrowieje. Takie świadectwa odbierają mi nadzieję. Modlę się, nie ustaję, ale to bardzo trudny czas.

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
7 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Zosia
Zosia
25.04.20 15:16

Agatko, módl się do św.Charabela
Wszystko będzie dobrze, wytrwaj jeszcze trochę 🙂 Będę się za Ciebie modlić 🙂

Karina
Karina
03.04.20 12:04

Agata nie poddawaj się. W koncu się jakoś wszystko uspokoi i ułoży. Będzie dobrze! Dasz radę!

Agnieszka
Agnieszka
02.04.20 19:38

Agatko, jeśli chcesz porozmawiać, podaj maila. Napiszę do Ciebie. Pomodlę się w Twojej intencji. Z Panem Bogiem + Odezwij się.

agata
agata
02.04.20 22:46
Reply to  Agnieszka

Agnieszko, dziękuję. <3 heeellorabbit@gmail.com

Kami
Kami
02.04.20 17:01

Hej! Strasznie mi przykro z powodu tych wszystkich sytuacji, ktore przechodzisz, ale trzymaj sie! Mysle o Tobie cieplo

mena
mena
02.04.20 16:59

Agato,proszę odmów nowenne za siebie o zdrowie psychiczne,fizyczne i duchowe. Niech Bóg Ci błogosławi i strzeże .

agata
agata
03.04.20 00:37
Reply to  mena

odmówiłam, Meno. już dwie. w tej chwili jestem w drugim tygodniu brania nowych leków. zastanawiam się właśnie, za co odmówić ósmą nowennę.
dziękuję za ciepłe słowa. 🙂

7
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x