Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Adrianna: Pomoc dla kota

Moje świadectwo będzie dotyczyć uzdrowienia z nieuleczalnej, wrodzonej wady serca mojego kociego przyjaciela. Wiem, że wielu ludzi uważa, że w takiej sprawie nie powinno się modlić z czym ja osobiście nigdy się nie zgodzę. Jestem osobą która posiada dużą więź psychiczna ze zwierzętami więc dla mnie była to intencja bardzo ważna i Nowenna była właściwie jedynym źródłem nadziei. W momencie postawienia diagnozy przeżywałam jeden z najcięższych okresów mojego życia, złożyło się na to wiele spraw i trudności które przytłaczały mnie jedna za drugą.Choroba wyszła właściwie z dnia na dzień, był to szok bo nie mogłam się spodziewać, że pełen życia młody kot jest tak ciężko chory – do tego dnia nie zdradzał żadnych objawów, ale niestety chore od urodzenia serduszko dotarło do kresu swojej wytrzymałości.

Pojawiliśmy się u lekarza kiedy zauważyłam że oddycha w dziwny sposób, lekarz nie do końca znając się na chorobach serca doprowadził kota do gorszego jeszcze stanu ściągając mu pod premedykacją płyn z płuc i podając nieodpowiednie leki na serce. Tylko cudem widząc, że stan kota jest coraz gorszy coś mnie tknęło i wybrałam się do Pani kardiolog która niestety ze współczuciem przekazała mi właściwą tym razem diagnozę. Jeśli uda mu się przeżyć kolejne dni to może dzięki lekom poprawimy jego stan i przedłużymy jego życie o parę miesięcy. Był to okres przedświąteczny, kot pomimo zastosowania leków oddychał coraz gorzej, był siny, właściwie nie miał siły na nic, nie miał apetytu. Domyślałam się, że czekamy już tylko na śmierć. Nowennę odmawiałam jeden raz rok wcześniej w zupełnie innej intencji. 23 grudnia rozpoczęłam Nowennę w intencji cudownego uzdrowienia mojego kociego przyjaciela z tej wady serca, prosiłam żeby Matka Boska zabrała te dolegliwości które nie pozwalają mu funkcjonować i naprawiła jego serce… Bardzo wierzyłam w to, że mnie nie opuści w tej potrzebie i że wszystko będzie dobrze.

W trakcie Nowenny bywało z jego samopoczuciem różnie, raz lepiej raz gorzej. 6 stycznia nastąpił kolejny kryzys gdzie wydawało się, że to już ostatnie chwile. Całą noc spędziłam z różańcem w ręku bo tylko to mi zostało… 7 stycznia pojawiliśmy się u Pani kardiolog która zaskoczona była, że kot jeszcze żyje. Powiedziała mi pamiętne zdanie, że na tym etapie trzeba cieszyć się z każdego dnia. I od tamtego dnia wszystko zaczęło się poprawiać, Matka Boża działała. Zaczęło się od poprawy apetytu, trochę większej energii. Z czasem zaczęłam zauważać, że jest coraz mniej siny. W dniu zaczęcia przeze mnie części dziękczynnej przypadała u nas kolęda, a dzień zakończenia wypadał w dniu skończenia przez kotka kolejnego miesiąca życia, wierzyłam, że to wszytko Boże działanie i chce mi przez to powiedzieć, że nie ma przypadków i wszystko będzie dobrze. 28 stycznia pojawiliśmy się po raz kolejny u Pani kardiolog na wizycie kontrolnej. Nie mogła uwierzyć, że go w ogóle widzi, w dodatku w tak dobrej formie! Osłuchała go, obejrzała na usg serce i widziałam po niej, że nie wierzy w to co widzi… badała go bardzo długo nie móc wyjść ze zdumienia. Kotek nie był całkowicie zdrowy, ale poprawa funkcjonowania serca była tak ogromna, że wręcz nieprawdopodobna. Ostatecznie wytłumaczyła sobie to tym, że to chyba zasługa nie zaniedbywania przeze mnie podawania leków i tego, że organizm kota jest młody. Akurat! To wszystko Boże działanie. Od tego czasu bywały małe kryzysy gdzie oddychanie się lekko pogarszało, ale wtedy mówiłam Bogu, że wierzę, że on może wszystko i, że go uzdrowi bo wie, że go potrzebuje. Wczoraj zakończyłam Nowennę. Wierzę, że na dzień dzisiejszy kot został całkowicie uzdrowiony. Wierzę, że na kolejnej wizycie kontrolnej u Pani kardiolog która ze względu na jego dobry stan wyznaczyła dopiero na koniec marca dowiem się, że jest zdrowy. Wkrótce mijają dwa miesiące od diagnozy, nie powinien żyć. Samo to, że przeżył tyle czasu i wciąż żyje jest wielką łaską! Wszystkie dolegliwości zniknęły. Oddycha prawidłowo, apetyt dopisuje mu niesamowity, ma tyle energii, dokazuje tak, że muszę go w tym ograniczać, żeby nie przesadzał…

Jestem Matce Bożej bardzo wdzięczna. Wiem, że mnie wysłuchała bo wiedziała jak bardzo jego życie jest dla mnie ważne i ile jego obecności daje mi psychicznego wsparcia w codziennym życiu. Dziękuję Matko Boża, że nie opuściłaś mnie w tej potrzebie. Chwała Panu!

Chciałam powiedzieć wszystkim którzy się wahają, odmówienie Nowenny najłatwiejsze nie jest i wymaga od nas poświęcenia, ale najważniejsza w tym jest wiara. Modlitwa często przez nasze obowiązki, braki czasu, czy jakieś rozbicie myśli nie jest idealna… Ale wystarczy się starać na miarę swoich możliwości i wierzyć całym sercem.

4.3 6 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
[seopress_breadcrumbs]
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
54 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Gabriela
Gabriela
20.04.20 15:01

Pozwolę sobie jeszcze raz na zakończenie zabrać głos, żegnając zarazem to forum na dłuższą metę. Wytrzymałam tydzień… Obejdę się i miesiąc. Wam życzę wytrwałości i pogody ducha. Uważajcie jednak na swoje koty, bo i w domu wcale nie jest najbezpieczniej, o czym się sama przekonałam. Moja kotka trafiła do kliniki z tego powodu, że była „kiszona” w domu. Wyśliznęła się przez nieuwagę do kuchni i najadła z gara bigosu. Skutki żałosne i kosztowne. Co kogo czeka to i tak go nie minie – także kota.
Z BOGIEM!

agata
agata
20.04.20 22:07
Reply to  Gabriela

to, że kot się najadł bigosu jest twoją winą, nie kota. ludzie!

Elzbieta
Elzbieta
19.04.20 23:36

I Bóg czasami objawia nam się w tych najmniejszych, właśnie w tych istotkach zupelne czasami
bezbronnych(kotach,psach ,ptakach-to akurat moje ostatnie doswiadczenie)…nie zapominajmy o tym!wiele jest swiadectw ktore o tym mówią.

Gabriela
Gabriela
20.04.20 07:35
Reply to  Elzbieta

Tak Elżbieto, to prawda, że Bóg objawia się w tych najmniejszych istotach. Doświadczam tego na co dzień modląc się w intencji zagrożonego, poczętego życia w dziele Duchowej Adopcji. Nie wyobrażam sobie nawet, gdybym miała poświęcić cenny czas otaczając modlitwą nowenną pompejańską swego kota, a skazać nienarodzone dziecko na śmierć. Swoją drogą piszcie sobie co chcecie z Adminami na czele.
Mnie przyda się na dobre oderwanie od tego forum, na którym i tak zmarnowałam zbyt wiele czasu.

agata
agata
20.04.20 22:06
Reply to  Gabriela

przyda się, zdecydowanie! szczególnie innym ludziom, którzy muszą to czytać.

Brygida
Brygida
20.04.20 23:24
Reply to  agata

A co się przyda Agatko tym ,którzy czytają Twoje wpisy? Pomyśl w jaki sposób zwracasz się do innych. Nie są miłe takie uszczypliwości wobec Gabrieli. Rozpływasz się nad zwierzętami i ich dobrostanem , a wobec ludzi brakuje Ci dobrego słowa i wyrozumiałości.

agata
agata
20.04.20 23:47
Reply to  Brygida

moje komentarze są merytoryczne i zawierają informacje, poparte moją wiedzą i doświadczeniem. nikogo w nich nie obrażam i nie umniejszam czyimś modlitwom.

Brygida
Brygida
21.04.20 12:41
Reply to  agata

Ale odpowiadasz w nieprzyjemny sposób, nawet jeżeli merytorycznie. Bo czy jest miła sugestia,że ktoś (Gabriela) powinien zniknąć na jakiś czas z forum ? Akurat Gabriela pisała,że zwierzęta kocha i modli się za nie.

agata
agata
21.04.20 14:29
Reply to  Brygida

ale nie idą za tym żadne czyny.

Elzbieta
Elzbieta
19.04.20 23:14

Dopisze jeszcze „wiara czyni cuda”!!! Wiara!!!!
A odmawianie NP w intencji kota czy psa(W moim przypadku)jest potrzebą serca ….To to samo co modlitwa za kogoś bliskiego. Po prostu. Z heroizmem raczej nie ma nic wspólnego.

Elzbieta
Elzbieta
19.04.20 22:55

Piękne świadectwo Pani Adrianno.ja też czuje ogromna więź ze zwierzetami i mialam podobną sytuację lecz z pieskiem. Diagnoza,która wystawiła kardiolog była okrutna „w każdej chwili może psinka po prostu odejść i muszę się z tym liczyć „.przyjęłam to z dość dużym spokojem (bez płaczu, smutku) czego nie rozumialam Ale już wtedy odmawialam 4 NP,więc generalnie się bardzo uspokoilam. Pani kardiolog wystawiła datę następnego ,już kolejnego badania na koniec lipca 2017 roku. Pojechalam.wyszlo bardzo źle, mimo podawanych leków. Już było bardzo zle wrecz tragicznie.i tez bylo widać to na spacerach bo slabla,musialam ja nosic ,bardzo sie meczyla.I pamiętam,że miałam 2 tygodnie… Czytaj więcej »

Adrianna
Adrianna
17.04.20 22:26

Chciałabym jeszcze odnieść się do osób które nie rozumieją. To nie jest tak, że stawiam znak równości miedzy ludźmi a zwierzętami. Wiadomo, że to nie jest ten sam wymiar tragedii kiedy zachoruje zwierzę a kiedy np członek naszej rodziny. Ale są też ludzie (między innymi ja) którzy odczuwają taka specyficzną wieź ze zwierzętami no i niestety cierpią bardzo psychicznie patrząc na ich cierpienie, nie potrafią pozbierać się po ich śmierci bo brakuje im tej relacji i tęsknią. Każde zwierzę jest unikalne, ma jakąś osobowość. Rozumiem, że są osoby które tego nie czują a wiec i nie rozumieją. Ale umówmy się,… Czytaj więcej »

agata
agata
19.04.20 14:56
Reply to  Adrianna

ja cię doskonale rozumiem, Adrianno. ja się codziennie modlę za swojego kota i w ogóle za wszystkie zwierzęta na świecie. gdyby Pan Bóg ich nie kochał, to by ich nie stworzył – proste. tak więc nie przejmuj się „córami pompejańskimi”, tylko dbaj o swoje zwierzątko. i podrap go ode mnie za uszkami. <3

Gabriela
Gabriela
20.04.20 10:46
Reply to  Adrianna

Adrianno, napisałam kilka komentarzy, które być może wydają się Tobie niesmaczne, bezduszne. Ja kocham zwierzęta na swój sposób, bo życie mnie tego nauczyło. Już od dzieciństwa kochałam zwierzęta i interesowałam zoologią. Niejednokrotnie wylewałam łzy i nie sypiałam po nocach po utracie chomika, papugi. Jednak po latach macierzyństwo mnie wiele nauczyło, by twardo stąpać po ziemi i zachować zimną krew. Wiem co to pustka w sercu, której nie zaspokoiło akwarium pełne rybek. Ta pustka zanikła dopiero wówczas, gdy część serca ofiarowałam nienarodzonemu, zagrożonemu życiu ludzkiemu. To wówczas pękła skorupa egoizmu. Przestałam troszczyć się jedynie o zadowolenie samej siebie, dbając o czystość… Czytaj więcej »

agata
agata
20.04.20 22:05
Reply to  Gabriela

po prostu przecieram oczy jak to czytam i nie dowierzam. kotka nie jest tak wymagająca jak rybki… po prostu szok! 😮 jak można doznać ulgi, bo umarło zwierzątko, bo się mu poświęcało zbyt dużo czasu…? kto tak pisze?! kot jest OGROMNIE wymagającym stworzeniem, potrzebującym mnóstwo miłości i zainteresowania; badań, diagnozy, odpowiedniej, mokrej karmy… Nie wierzę, że można być tak bezdusznym.

Brygida
Brygida
20.04.20 23:16
Reply to  agata

Agata, mam wrażenie,że usiłujesz wywołać burzę w szklance wody. Przecież Gabriela nie otruła tej rybki specjalnie; opisując przygodę z hodowlą rybek doszła do wniosku ,że takie hobby wymaga wiele czasu i wysiłku. Bo rzeczywiście wymiana wody, czyszczenie itd. zabiera wiele czasu. Miała rozpaczać po utracie złotej rybki, wpaść w depresji, obchodzić po niej żałobę. ? Po prostu Gabrysia zachowuje zdrowe proporcje .

agata
agata
20.04.20 23:44
Reply to  Brygida

nie. po prostu przeraża mnie, że widzicie coś złego w modlitwie za zwierzęta, które są także dziełem bożym i także należy się za nie modlić. mam ogromne akwarium i wiele ryb, i dbanie o nie wymaga, owszem, zaangażowania, ale na pewno nie wiele czasu. dlaczego wpadacie w takie skrajności? nikt nie mówi o depresji, tylko o tym, że macie znieczulicę. czy fakt, że jakieś dziecko potrzebuje modlitwy umniejsza potrzebie modlitwy za zwierzę? można modlić się za jedno i drugie – serce Boga jest bardzo pojemne! a mówienie, że kot nie potrzebuje opieki jest zwyczajną ignorancją, bo potrzebuje jej znacznie, znacznie… Czytaj więcej »

Brygida
Brygida
21.04.20 09:22
Reply to  agata

Ależ Gabrysia wręcz przeciwnie – napisała ,że kocha zwierzęta.

agata
agata
21.04.20 14:28
Reply to  Brygida

wskaż mi, gdzie jest jej miłość do zwierząt? bo ja jej nie widzę. wręcz przeciwnie. zostawia zwierzę same sobie, nie zagłębiając się kompletnie w jego potrzeby.

Brygida
Brygida
21.04.20 22:00
Reply to  agata

Agata, nie przesadzaj.Przeczytaj jeszcze raz posty Gabrieli. Jeżeli mieszka w domu wolnostojącym to trudno żeby kota nie wypuszczała na dwór np.do ogrodu. Zresztą ja też uwielbiam koty, w rodzinnym domu koty ,(a było ich trzy )chadzały własnymi ścieżkami, żadna krzywda im się nie działa. Były zadowolone i żyły długo i szczęśliwie.

agata
agata
23.04.20 01:23
Reply to  Brygida

nie przesadzam. zajmuję się kotami od lat; jestem w stałym kontakcie z fundacjami i schroniskami i widzę, jak to wasze „nie przesadzaj” wygląda. koty są porozjeżdżane przez samochody, bezmyślnie rozmnażane, potęgując bezdomność, zagryzane i trute, bo nie chce się wam ich kastrować i trzymać w domu, gdzie ich miejsce. później cierpią, bo nie mogą spełniać swoich podstawowych potrzeb bez pomocy człowieka, niejednokrotnie czując ból do końca życia. od urodzenia mieszkam w domu wolnostojącym, z wielkim ogrodem i żaden z moich kotów nigdy nie wyszedł i się do tego nie palił. wypuszczanie kota jest nieodpowiedzialne, po prostu.

Kochajaca zwierzeta
Kochajaca zwierzeta
12.04.20 01:33

Doslonale Cie rozumiem! Wiem jak to jest walczyc o zdrowie i zycie kochanych zwierzat. Piekna intencja!!! Ciesze sie, ze wysluchana i ze sa jeszcze tacy ludzie, ktorzy traktuja zwierzeta jak czlonkow swojej rodziny i nie wstydza sie do tego przyznawac. Zdrowia dla kotka !

Dorota
Dorota
11.04.20 15:55

Błagam,niech ktoś robi przesiew tych świadectw,to nie świadectwo.Jak ma się czuć Matka która błagała o to zeby jej dziecko urodzilo sie zdrowe,bądź zeby przeżyło,jej prośby nie zostaly wysłuchane,a potem wiele lat aby Maryja uleczyła jej serce z bólu,jej prośby nie zostaly wysłuchane.A tutaj nagle Maryja uzdrawia kota.Co ma taka Matka pomyśleć…ten kot się wylizał,mój pies też wylizał się z niejednej choroby, nie chcę nawet myśleć, że Maryja miala z tym coś wspolnego.Błagam,pomyślcie ludzie co piszecie,bo sama jestem ofiarą takich świadectw.To bardzo boli.

agata
agata
16.04.20 16:43
Reply to  Dorota

ty tak serio? naprawdę? to, co teraz uskuteczniasz, to najzwyklejsza w świecie pycha. Pan Bóg ma inny pomysł na każdego i nie możesz się w Niego bawić i twierdzić, że wiesz lepiej, jakie komu łaski się należą. równie dobrze mogłabyś mówić, żeby ktoś nie cieszył się z jedzenia, bo ktoś inny głoduje. przeczytaj jeszcze raz swój komentarz i zastanów się, co puszczasz w internet.

Gabriela
Gabriela
20.04.20 11:24
Reply to  Dorota

Doroto, spokojnie… Maryja zapewne może mieć z tym coś wspólnego, lecz może jednocześnie więcej w przyszłości wymagać od właściciela zwierzaka. Maryja pragnie, aby to Jej służono modlitwą i człowiek powinien także o tym pamiętać. Trudno, by z miłości do zwierząt odrzucać czas na dzieła modlitewne np. krucjatę jednej intencji, z Maryją ratuj człowieka, margaretki i wiele innych. Być może autorka oddala się Matce Bożej i za to została wysłuchana?

Gabriela
Gabriela
11.04.20 09:29

Odprawienie nowenny pompejańskiej za chorego kota, w moim odczuciu, graniczy z heroizmem. Także posiadam kota, który ożywił nasz dom i wniósł wiele radości, aczkolwiek także wielu trosk. Życie naszej kotki już 2 razy wisiało na włosku. W tej sytuacji uciekłam się do modlitwy nowenną do św. Franciszka… I udało się, wysłuchał i obdarzył zdrowiem! Św. Franciszek nauczył także kotkę korzystania z kuwety. Byłam bezradna, gdy załatwiała się wszędzie, a kuwetę omijała szerokim łukiem. Pomogła nowenna z cudownym efektem. Kotka jakby nigdy nic, po powrocie z podwórka, wskoczyła prosto do kuwety na oczach wszystkich domowników i załatwiła swoją potrzebę. Tyle o… Czytaj więcej »

agata
agata
11.04.20 15:01
Reply to  Gabriela

heroizmem jest wypuszczanie kota i dziwienie się, że kot nie wraca albo nie korzysta z kuwety. koty wychodzące mają mnóstwo problemów behawioralnych i zaburzeń lękowych. na zewnątrz jest hałas, który działa na ich wrażliwą psychikę. ktoś może je otruć, przechwycić; w końcu są narażone na spotkanie z lisem, psem czy samochodem. wypuszczanie kotów jest po prostu lekkomyślne i nieodpowiedzialne. zamiast zanosić modły do świętych, wystarczy być mądrym opiekunem i zapewnić kotu normalne warunki w domu, czyli tam, gdzie jego miejsce. jak kot ma problem z kuwetą, wzywa się behawiorystę. a wtrącenie o ratowaniu ludzkiej duszy jest nie na miejscu w… Czytaj więcej »

Anonimowy
Anonimowy
11.04.20 07:24

Ja mam papuge która jest bardzo kochanym ptakiem, wszyscy ją uwielbiają kiedyś zachorowała i też się za nią modlilam i wyzdrowiala, nie widzę nic złego w modleniu się za swoje zwierzęta przecież to samo nasi przyjaciele.

Bogusia
Bogusia
10.04.20 10:06

Zwierzeta, to kochani przyjaciele, niejednokrotnie lepsi przyjaciele niż ludzie.

Nika
Nika
10.04.20 16:54
Reply to  Bogusia

Tak bo nie mogą się nam sprzeciwić, są od nas zależne i kochają mimo wszystko..

Anna
Anna
10.04.20 03:28

W pierwszej chwili zdziwiłam się trochę na to świadectwo. Trochę nawet się zaśmiałam. Zaraz jednak sobie przypomniałam, że lata temu jak mieszkałam z rodzicami mieliśmy kota. To był nasz kochany kiciuś. Grzeczny. Nie wskakiwał na meble. Dawał znać kiedy chciał wyjść na dwór. Wracał po drabince przy oknie, wskakiwał na parapet i pukał łapką w szybę żeby go wpuścić. Kiedyś przyszedł mocno pobity przez innego kota. Miał podbite oko, że mięso mu wyszło. Myślałam, że stracił oko. Bardzo mi go było żal. I wtedy prosiłam Pana Boga, żeby już nie cierpiał, żeby mu się to wszystko zagoiło i żeby miał… Czytaj więcej »

agata
agata
10.04.20 13:37
Reply to  Anna

kot jest zwierzęciem domowym i jego miejsce zwyczajnie jest w domu. trzeba kastrować i leczyć bezdomne koty, i szukać im domów, gdzie nikt nie będzie ich wypuszczał. koty są ogromnymi szkodnikami i mają bardzo duży wpływ na środowisko naturalne. no i po co mnożyć cierpienie, wysyłając je na dwór? średnia długość życia kota wychodzącego to dwa lata, niewychodzącego – szesnaście. jest mnóstwo fundacji, które mają pełne ręce roboty, a także domów tymczasowych i przepełnionych schronisk. koty wychodzące mają olbrzymie problemy behawioralne. po co to mnożyć?

agata
agata
11.04.20 14:57
Reply to  agata

tak się zastanawiam, kto minusuje merytoryczne komentarze na temat zwierząt, co do których zachowań mamy pewność, popartą badaniami. zajmuję się kotami od wielu lat; jestem prawnikiem i behawiorystką, a mój chłopak weterynarzem. ale oczywiście na tym forum każdy ma wiedzę w dziedzinach, w których nie ma ani wykształcenia, ani pojęcia.

Miaura
Miaura
20.04.20 07:52
Reply to  agata

Bardzo dobrze, że masz wiedzę na temat prawa, biologii i praw biologii, ale nie ma sensu przemycać doskonałości weganizmu.
Piszesz „kocham, kiedy mówię komuś, najczęściej „głęboko wierzącemu”, o swojej miłości dla zwierząt, działalności animal friendly, weganizmie, itd., i słyszę w zamian: nooo, ale jest tyle: aborcji/głodu/biedy/innego zła na świecie”
Jak idziesz w weganizm, to miej świadomość, że nie wszystkim jego niechrześcijańskie źródła będą odpowiadać (zwłaszcza tu 😡 ) Starożytna grecka oraz indyjska nauka o duszy dość mocno kłócą się z nauką Kościoła (pozdrawia „niegłęboko wierząca” żeby nie było..)

agata
agata
20.04.20 21:59
Reply to  Miaura

nie wierzę, że to czytam! XD weganie nie są weganami, bo czerpią z hinduskich nauk, a dlatego, bo CHCĄ DOBRA ZWIERZĄT I PLANETY.

Benek
Benek
21.04.20 07:05
Reply to  agata

Cos za duzo Grety i Olgi Tokarczuk w Pani panteonie..

agata
agata
23.04.20 01:17
Reply to  Benek

serio, mam w nosie, czego jest za dużo w moim tonie. w twoich wypowiedziach jest za to stanowczo za dużo faryzeizmu.

Miaura
Miaura
21.04.20 07:25
Reply to  agata

Właśnie weganie przyjmują te nauki, nawet o tym nie wiedząc. Zgrzyt przychodzi w konfrontacji z katolicyzmem, który ma w 100% inne założenia 🙂

agata
agata
23.04.20 01:16
Reply to  Miaura

nie ma żadnego zgrzytu między weganizmem a wiarą katolicką. nie jem produktów odzwierzęcych dla własnego zdrowia i szacunku dla zwierząt. ponad połowa lądu na świecie (!) jest wykorzystywana na jedzenie dla zwierząt. wyprodukowanie 1 kg wołowiny pochłania dziesiątki tysięcy litrów wody. i to wszystko po to, żeby człowiek jadł mięso, którego nie potrzebuje do życia. zaczęłam być weganką wiele lat temu i nie miałam wtedy pojęcia o jakiejkolwiek religii; zrobiłam to z miłości do zwierząt, więc nie wciskaj mi kitu. katolicyzm nikomu nie narzuca jedzenia mięsa. takie gadanie jest zwykłym wygodnictwem i usprawiedliwianiem nawyków.

Gabriela
Gabriela
20.04.20 10:13
Reply to  agata

Agato, korzystałam już z pomocy dwóch weterynarzy i gdybym udała się do trzeciego, też miałby swoje zdanie. Weterynarka z kliniki dla zwierząt oznajmiła, że kot MUSI wychodzić na podwórko. Inny weterynarz temu zaprzeczył, podając podobne argumenty do Twoich. Ja wolę obdarzyć swego kota wolnością, za co jest wdzięczny. Swoją drogą nie mam „kota” na punkcie kota. Śmierć bliskich trzeba było zaakceptować, a miałabym histeryzować za kotem???
Na razie nasza 2-letnia kotka Dori ma się bardzo dobrze, jest sprytna i inteligentna, pozbawiona lęków. Nie boi się nawet psa. Raczej wizyty u weterynarza są dla niej nieco podszyte lękiem.

agata
agata
20.04.20 22:02
Reply to  Gabriela

w kwestii wychodzenia należy słuchać behawiorystów, a nie weterynarzy. czy twój kot będzie ci wdzięczny za to, że rozjedzie go samochód, otruje jakiś człowiek, albo zagryzie lis? nie, nie będzie. nie porównuj zła śmierci kota i człowieka, bo to nie o to w tym chodzi. kot jest żywą, czującą istotą i twoja negacja rzeczywistości tego nie zmieni. dwuletnie dziecko też chce być wolne i chciałoby biegać po ulicy, ale mu nie pozwolisz, bo wiesz, że ta wolność jest złudna.

agata
agata
09.04.20 23:08

cudowne, cudowne świadectwo! ja też jestem kocią mamą i modlę się za mojego kotka codziennie! <3 uważam, że zwierzęta idą z nami do nieba, i że Pan Bóg kocha je bardzo mocno! pamiętaj, żeby karmić go dobrymi, wysokomięsnymi puszkami. 🙂 dużo dobra dla was!

Benek
Benek
11.04.20 11:13
Reply to  agata

„Uwazam, ze…” wiara katolicka nie polega na tym, co ktos tam sobie uwaza lol. Wszystko jest jasno sprecyzowane i proste. Nie wiem, nad czym wy w ogole dyskutujecie 😀

Gabriela
Gabriela
11.04.20 13:26
Reply to  Benek

Benek, po części masz rację… Ale wówczas w ogóle nie byłoby potrzebne żadne forum, skoro każde świadectwo wysłuchanej nowenny jest Twoim zdaniem – jasne i Ok. Czasem nawet to, co wydaje się z pozoru jasne może być otoczone ciemnością… A i nie każda ciemność jest beznadzieją. Z niej może tryskać właśnie wiele światła. Św. Matka Teresa jest tzw. Świętą od ciemności.

Benek
Benek
11.04.20 14:55
Reply to  Gabriela

Pomimo tego, ze Pan Jezus wyrazal sie jasno, bywa, ze jedni sobie twierdza w kwestiach wiary tak, inni siak. Akurat nauka o duszy w KK byla zawsze oczywista, pytanie, czy sie ja przyjmuje taka, jaka jest, czy kombinuje.

Maliana
Maliana
09.04.20 19:33

Ja Cię rozumiem. 15 lat miałam kotkę, którą bardzo kochałam, mimo, że była nie do końca zsocjalizowana. Odeszła rok temu, po krótkiej chorobie. Nic się nie dało zrobić. Bardzo mi jej brakuje, a następnego kotka, niestety, z różnych przyczyn, nie mogę wziąć.

Redakcja
Admin
Redakcja
09.04.20 17:58

Adrianno! Wyjątkowe jest Twoje świadectwo i pokazuje jak wielkie Serce ma nasza Matka Boża, która pozwala nam cieszyć się naszymi braćmi mniejszymi. Często kot, czy pies potrafią bardzo pomóc człowiekowi, są wiernymi towarzyszami w każdym czasie. Kochajmy nasze zwierzaki 🙂

Hania
Hania
09.04.20 17:20

Gratuluję wiary:) Wiem co to jest miłość do kotów. Jestem kociara od dziecka a mam 31 lat. Ciepło mruczenie i potwierdzam ta przeogromna więź. Chwała Matuchnie 🙂

Ewa
Ewa
19.06.22 18:00
Reply to  Hania

Podzielam i proszę o modlitwè za odnalezienie mojej Poziomeczki która rano gdzieś czmychnęlą

Izabela
Izabela
09.04.20 16:46

Zwierzakom jak i wszystkim stworzeniem należy się szacunek, ale myślę że będziemy sądzeni z braku miłości do ludzi, nie do zwierząt…

Kasia
Kasia
09.04.20 16:56
Reply to  Izabela

Szczerze? Wolę kochać ludzi, którzy kochają zwierzęta-szanują je, dbają i nawet modlą się za nie. I powiem Ci Izabelo, że święty Franciszek z Asyżu jakby przeczytał Twój wpis to chyba by się załamał.

Gabriela
Gabriela
11.04.20 09:38
Reply to  Kasia

Kasiu, słusznie napisałaś, że św. Franciszek by się załamał, jednak jestem bardziej po stronie Izabeli. Św. Franciszek załamałby się raczej o tyle, że modlitwa nie została skierowana wprost do Niego – patrona wszego stworzenia. Od tego mamy właśnie Świętych, których dał nam Bóg i trudno by mieli się w niebie nudzić.

agata
agata
09.04.20 23:11
Reply to  Izabela

kocham, kiedy mówię komuś, najczęściej „głęboko wierzącemu”, o swojej miłości dla zwierząt, działalności animal friendly, weganizmie, itd., i słyszę w zamian: nooo, ale jest tyle: aborcji/głodu/biedy/innego zła na świecie. ok, ale co z tego? czy to oznacza, że ja mam się nie zajmować zwierzętami, bo ktoś też cierpi? co twój komentarz ma tu wnieść? będziemy sądzeni za to, ile dobra zostawimy w świecie. myślisz, że Pan Bóg lubi patrzeć na to, co wyprawiamy z Jego stworzeniem? w ubojniach, na fermach futrzarskich i na fermach drobiu? zapewniam, że nie.

Gabriela
Gabriela
11.04.20 09:53
Reply to  Izabela

Tak Izabelo, mam kotkę Dori, którą LUBIĘ czy też darzę sympatią, a KOCHAM swoje dzieci, męża itd. Boga natomiast UWIELBIAM. W moim rozumieniu, taka jest kolej uczuć. Nie potrafię postawić znaku = pomiędzy człowiekiem a zwierzakiem.

54
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x