Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Aga: Metamorfoza mojego życia

Pochodzę z rodziny katolickiej, jednak nie zawsze było mi „po drodze” do modlitwy. Wiadomo, wszystko musi mieć swój pierwszy raz… 🙂 Nowennę rozpoczęłam po koniec grudnia, po tym jak chłopak zerwał ze mną 4-letni związek. Nigdy wcześniej nie czułam się taka przybita, smutna i zła, i nigdy wcześniej w ciągu jednego dnia nie wylałam aż tylu łez. Wieczorem tego samego dnia znalazłam na internetach Nowennę Pompejańską, przeczytałam świadectwa i uznałam, że to musi się udać (przecież to modlitewny hardcore), zresztą jak trwoga to do Boga. Byłam w tamtym czasie naprawdę zdesperowana i moja intencja brzmiała: CHCĘ ŻEBY ON DO MNIE WRÓCIŁ, ŻEBY ZACZĄŁ W KOŃCU MNIE SZANOWAĆ I ŻEBY DOCENIŁ, TO CO STRACIŁ.

Haha, teraz (z perspektywy czasu), aż mi głupio, że moja intencja była na początku taka egoistyczna. Oczywiście z upływem czasu i kolejnego różańca, wszystko zaczęło się samoistnie zmieniać, nawet słówka w mojej prośbie. CHCĘ zamieniłam na CHCIAŁABYM, a potem UFAM Ci MARYJO I WIEM, ŻE ZROBISZ WSZYSTKO TAK, ABY BYŁO NAJLEPIEJ, BO WIESZ JAK BARDZO ZA NIM TĘSKNIĘ.

Aa i zanim dojdę do „finału mojej historii”, to jeszcze wspomnę o trudnościach jakie napotykałam na swojej różańcowej drodze, a troszkę ich było.

A więc: oprócz wiecznie znikającego różańca, suchego kaszlu w kaplicy, który dopadał mnie gdy zaczynałam odmawiać tam modlitwę, choroby-ogromnych zawrotów głowy, przez które nie mogłam normalnie funkcjonować czy potykania się na prostej drodze, w czasie gdy trzymałam w ręku paciorki, to nie poddałam się, mimo ze czasami naprawdę traciłam nadzieje. A co do różańca, to odmawiałam go wszędzie: w drodze na uczelnie, w pociągu, podczas sprzątania, czy w nocy oparta o mur i patrząca w gwiazdy na niebie. I czasami naprawdę mi się nie chciało, ale ogromnie wierzyłam w jego moc i chyba dzięki temu dotrwałam do końca.

Reasumując: facet do mnie nie wrócił, ale wydarzyło się coś znacznie lepszego. Poznałam kogoś nowego, niesamowitego, szanującego mnie i moje potrzeby, kogoś kto wyciągnął mnie z tego okropnego stanu przybicia i załamania, kogoś kto tak bardzo mnie rozumie i przy kim czuję się dobrze i bezpiecznie. Z perspektywy czasu wiem, ze mój pierwszy chłopak nie był mi pisany i nawet jeśli wrócilibyśmy do siebie to ten związek raczej długo by nie potrwał, bo bardzo się różniliśmy.

Dziękuję Maryi ze mnie wysłuchała i tak bardzo pomogła. Naprawdę warto jej zaufać i oddać swoje troski w jej ręce. Jeszcze raz dziękuję z całego serduszka

5 2 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Tomek
Tomek
23.03.20 23:12

Bardzo m to kogoś przypomina, nawet imię to samo. Zmotywowało mnie to, żeby też napisać świadectwo. Fajnie, że się chociaż komuś udaje.

Marcin
Marcin
23.03.20 22:50

„Oczywiście z upływem czasu i kolejnego różańca, wszystko zaczęło się samoistnie zmieniać, nawet słówka w mojej prośbie. CHCĘ zamieniłam na CHCIAŁABYM, a potem UFAM Ci MARYJO I WIEM, ŻE ZROBISZ WSZYSTKO TAK, ABY BYŁO NAJLEPIEJ, BO WIESZ JAK BARDZO ZA NIM TĘSKNIĘ.” Jakie to jest prawdziwe. Identycznie wyglądała moja sytuacja po rozstaniu. Człowiek w modlitwie dojrzewa kompletnie. Egoizm opada i odsłaniają się nasze prawdziwe potrzeby. Odbudowujemy relację z Bogiem, bliskimi, nasze podstawowe potrzeby jak nauka, praca itp. ulegają poprawie. Później jak stajemy się zadowoleni z życia. W łączności z Panem możemy nasze spełnienie i radość ofiarować innej osobie. To jest… Czytaj więcej »

agata
agata
23.03.20 22:35

ale super świadectwo! bardzo się cieszę, że wszystko ci się ułożyło i że Maryja tak fajnie cię poprowadziła. chwała Panu!

3
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x