Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Monika: Ciążę przechodziłam ciężko

Moja historia zaczęła się od tego że zaraz po studiach i po 2 miesiącach od ślubu miałam wypadek samochodowy który wykluczył mnie z pracy na ponad rok.

Jestem farmaceutką, to bardzo ciężkie studia i całe dotychczasowe życie bardzo się starałam i dużo uczyłam ,żeby do czegoś w życiu dojść a nie miałam prosto gdyż pochodzę z niezamożnej rodziny i często miałam pod górkę. Do tej pory pracowałam w aptece i ogólnie praca , choć dawała poczucie że pomaga się ludziom, często mnie gasiła, wystarczy że przyszedł ktoś po tabletkę „dzień po”, a ja ją wydałam i miała takie wyrzuty sumienia że się przyczyniam do tego procederu (widocznie na tym punkcie mam bardzo wrażliwe).Po wypadku i długiej rehabilitacji , chciałam wrócić do pracy ale już nie takiej – modliłam się do św Józefa o pracę w której nie będę musiała walczyć z sumieniem, i dostałam, ale zanim podpisałam umowę okazało sie że jestem w ciąży. Strasznie to przeżyłam, gdyż nigdy mnie do rodzicielstwa nie ciągnęło, dzieci nie lubiłam (tak samo jak bawić się lalkami gdy byłam mała), wydawało mi się że nie jestem gotowa – no i co najbardziej mnie zabolało to to że zamiast pójść do pracy i wreszcie wyrwać się z domu, w którym byłam przez rok przez wypadek, to znowu będę w nim siedzieć. I tak się też stało, ciążę przechodziłam ciężko, wymioty prawie przez 6 miesięcy, a potem potworne bóle krzyża i wielowodzie, ostatni miesiąc praktycznie nie spałam , bo wody płodowe uciskały na płuca i się dusiłam. Poza tym od zawsze panicznie bałam się porodu, co wydawało mi się obrzydliwe (i niestety tak rzeczywiście było). Do tej pory go pamiętam (nie nie zapomina się o tym jak to mawiają niektórzy). Przyszła na świat moja córka, z nią mnóstwo obowiązków i kolejny rok siedzenia w domu (to już łącznie 3). Oczywiście kocham ja bardzo, ale skupię się w tym świadectwie na aspekcie pracy.

W tym czasie w którym powinnam zbierać doświadczenie potrzebne w zawodzie- ja ten czas spędziłam w domu i mając 29 lat nie miałam praktycznie żadnego stażu pracy. Wszystkie oferty pracy były z wymaganiami 2/3 lat stażu. Jeszcze podczas studiów miałam okazje popracować 1,5 miesiąca w laboratorium i wiedziałam i po cichu marzyłam żeby pracować w takim miejscu. Postanowiłam odmówić NP , będąc pewna że z taką pomocą otrzymam pracę. Nowennę skończyłam, telefon milczał, czułam się smutna i rozżalona. Teraz już wiem że to było myślenie magiczne. Na szczęście przyszedł 7 października i zaczęłam NP za dusze z czyśćca, (część błagalna kończyła się 2 listopada) i tak mnie „tchnęło” żeby się pomodlić za innych. Nie było łatwo, w miedzy czasie modliłam się dalej o pracę i bezskutecznie szukałam. I pod koniec znalazłam – spokój. Zrozumiałam, że łaska jest łaską, że nic nam się nie należy i że wszystko jest darem od Boga, spokorniałam trochę, a podczas niedzielnych kazań trafiłam na kilka mocnych i tematycznych które mnie umocniły.

Postanowiłam zaufać Panu Jezusowi i modliłam się Koronką i Litanią do Miłosierdzia Bożego, głównie po to żeby to zaufanie wykrzesić z siebie – i się udało. Ostatecznie podjęłam decyzję ,że nawet wrócę do apteki jeśli taka Wola Boża. Miałam w sobie większy spokój, często powtarzałam „Jezu Ty się tym zajmij” zwłaszcza gdy tylko nachodziły mnie ponure myśli. W końcu udało mi się głębiej zawierzyć. No i niespodziewanie zadzwonili do mnie z 3 firm, i w 2 otrzymałam pracę. Wybrałam te w której będę mogła pracować w laboratorium, tak jak chciałam i chociaż „jestem do tyłu” zaczyna m od zera i na niskim szczeblu kariery , to mam możliwość szkoleń, rozwoju. Piszę to świadectwo i chociaż decyzję otrzymałam 2 tygodnie temu – to jeszcze nie umiem się cieszyć z tego daru – bo w takim szoku jestem aż do teraz:) Z perspektywy czasu, wiem że dobrze się stało, że musiałam dłużej poczekać. Córka podrosła do żłobka, a ja nauczyłam się w czasie „tej drogi” zaufania w Boże plany, tego że Bóg chce dla nas dobrze, (czasem choć to oczywiste tak trudno w to uwierzyć) a przede wszystkim wdzięczności za to co już mam. Myślę że są to owoce nowenny za dusze czyśccowe – te łaski Duchowe, zachęcam do modlitwy za nie – one jak mówił Pan Jezus do św. Faustyny mają szczególny przystęp do Bożego Miłosierdzia i można wiele wyprosić za ich pośrednictwem. Wybaczcie że to co pisze jest długie i mocno chaotyczne, ale jak napisałam wcześniej dalej jestem w szoku za ogrom łask jakie otrzymałam , za WSZYSTKIE Chwała Panu i Ogromna Wdzięczność Najświętszej Matce .

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
7 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Agata
Agata
10.02.20 02:40

Gratuluję cierpliwości i wiary. I podziwiam za wytrwanie w trudnościach; ja nadal, choć w tym roku kończę 30 lat, nie wyobrażam sobie mieć dziecka. To by mnie chyba zabiło. Dlatego też życie w czystości wydaje mi się być błogosławieństwem.

Amelia
Amelia
11.02.20 13:11
Reply to  Agata

Nie zabiło by Cię. Pan Bóg dalby Ci łaskę, że byś to przeszła i przeżyła. Ja też bałam się kiedyś porodu i choć to bolesne, radość z dzieciątka jest przeogromna. W moim przypadku było tak, że jeszcze zanim byłam w ciąży zwierzylam się dziewczynie, która była nauczycielką biologii, że boję się porodu. Ona stwierdziła ( a miała już wtedy roczne dziecko), że nie ma się co bać, że w czasie porodu wydzielają się endorfiny i człowiek się nie boi. To mnie trochę uspokoiło. Gdy zaszłam w ciążę zaczęłam się jednak lękać od nowa. Pojechałam na modlitwę ( Msza z uwielbieniem,… Czytaj więcej »

Amelia
Amelia
11.02.20 13:14
Reply to  Amelia

Dodam jeszcze, że gdy rodziłam (pierwsze dziecko) miałam już 33 lata.

Amelia
Amelia
11.02.20 13:18
Reply to  Amelia

Dodam jeszcze, że w tej ciąży czułam się bardzo dobrze. Żadnych bólów krzyża, ani nawet mdłości nie miałam (tylko w jeden dzień pojawiły się lekkie mdłości, ale wtedy nawet nie wiedziałam, że jestem w ciąży)

agata
agata
11.02.20 20:22
Reply to  Amelia

okej, rozumiem, że są kobiety, jak ty, które bardzo pragną dziecka i założenia rodziny, i super, ale ja nigdy nie miałam takich marzeń i nie zależy mi na tym. dzieci nigdy nie lubiłam i omijam je szerokim łukiem. 🙂

Gosc
Gosc
09.02.20 23:18

Piekne swiadectwo,szczere i prawdziwe, dobrego. W zyciu wszystko dzieje sie po cos, Z Panem Bogiem :-* Badzcie szczesliwi.

Kasia
Kasia
09.02.20 22:16

Piękne świadectwo! Zaufać Bogu to czasem takie trudne, i to czekanie na łaskę- ja jeszcze czekam na łaskę pracy, mam nadzieję że otrzymam.

7
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x