Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Marlena: Jedna nowenna, dwie łaski

Nowennę pompejańską zaczęłam odmawiać po raz pierwszy w lipcu 2018 roku. Mój mąż dużo pił, często z byle powodu wpadał w furię, nie potrafił kontrolować swoich emocji. Podczas wakacji w roku 2018 doszło do kolejnej awantury. Pomyślałam wtedy, że sprawy poszły już tak daleko, że jest mi obojętne czy nasze małżeństwo przetrwa, czy nie. Wtedy zaczęłam odmawiać nowennę w intencji naszego małżeństwa, o przemianę serca mojego męża. Nie pamiętam jak natrafiłam na tą modlitwę, ale wtedy bardzo zbliżyłam się do Matki Bożej i odczułam w sercu głęboki żal, że wcześniej Jej nie doceniałam i że rzadko się do niej zwracałam w modlitwie. Po jakimś czasie zmieniłam intencję nowenny i zaczęłam odmawiać ją od początku, ponieważ doszłam do wniosku, że ja dam radę nieść ten krzyż, którego chciałam się pozbyć, a mam 6 letnią bratanicę, która zmaga się z ciężką chorobą i to jej bardziej potrzebna jest pomoc Maryi. Skończyłam nowennę, zaczął się rok szkolny i wydawało się, że nic się nie zmieniło. Tymczasem łaski otrzymywałam stopniowo , w czasie , który wybrał Bóg i kiedy myślałam, że moja modlitwa nie została wysłuchana. Po pewnym czasie bratanica zaczęła dużo lepiej funkcjonować z chorobą, jest dzieckiem bardzo pogodnym i bardzo dobrze radzi sobie z chorobą. Jestem przekonana, że Maryja wzięła ją pod swój matczyny płaszcz i czuwa nad nią.

Minął ponad rok od skończenia pierwszej nowenny, a mój mąż jest zupełnie innym człowiekiem. Nie pije, stał się łagodnym ojcem i mężem, dużo czasu spędza na modlitwie. Wiem, że Królowa Różańca Świętego odmieniła jego serce i to na jaka skalę. Dziękuję Jej za te łaski i cuda każdego dnia.

Teraz jestem w trakcje odmawiania trzeciej nowenny w intencji drugiej bratanicy, która urodziła się w czerwcu 2019 r z niezmiernie rzadką i nieuleczalną choroba metaboliczną.

W tej bardzo trudnej dla nas wszystkich próbie zaufałam do końca Naszemu Ojcu i Matce Bożej . Zawierzyłam Jej Zosię wraz z jej rodziców i modlę się o cud jej uzdrowienia, nawet jeśli z ludzkiego punktu widzenia sytuacja wydaje się beznadziejna, a ze szpitala nie nadchodzą dobre wiadomości. Nie załamuję się i nie rozpaczam, bo wiem, że Pan Bóg się nie myli i że to co dla nas zaplanował, nawet jeśli miałaby to być łaska cierpienia, ma na celu doprowadzenie nas do Jezusa. Ufam Bogu i nie tracę nadziei, że za sprawą Maryi Zosi otrzyma potrzebne łaski, na chwałę Boga.

Chcę również prosić w imieniu Zosi o akt miłosierdzia i modlitwę w jej intencji.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ewuś
Ewuś
17.11.19 19:15

Chwała Ci Panie.

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x