Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ania: Nowenna w intencji zdrowia taty

Dziś zakończyłam nowennę w intencji o zdrowie dla Mojego Taty. W połowie sierpnia z dnia na dzień stan zdrowia mojego Taty pogorszył się. Gorączka, bóle brzucha, drgawki, zmiana temperatury ciała. Myśleliśmy na początku, że może czymś się zatruł bo wiele na to wskazywało. Niestety mijała kolejna doba i stan był coraz gorszy. W końcu trafiłam z Tatą na SOR. W szpitalu żaden lekarz nie był w stanie powiedzieć co Mu jest. Seria badań, może sepsa, może marskość wątroby dalej tomografia, rtg. Wszystko to brzmiało jak najgorszy wyrok. Wiecie co oznacza sepsa i nie podjęcie leczenia w szybkim czasie. Zaatakowanie i uszkodzenie narządów oraz śmierć. Marskość wątroby – jedyny ratunek przeszczep…. U mnie i Mamy – załamanie, a co jeśli … Liczyłyśmy się z wszystkim. Pomyślałam sobie wtedy – Nowenna Pompejańska albo Bóg pomoże albo to już czas… Zaczęłam odmawiać ją pierwsza, tydzień po mnie moja Mama. Również na Facebooku na grupie modlitewnej prosiłam o szturm do Nieba w intencji Taty. I powiem Wam, że w tym czasie zaczęły się dziać powoli Cuda. Lekarze zaczęli eliminować wszystko co złego się działo np. w jednym płucu zgromadziła się woda, usunięte trzy ogniska ropienia, które gromadziły się w okolicach trzustki, wątroby, a trzeciego nie pamiętam. Po prawie 3 tygodniach Tata został wypisany z szpitala, a w dokumentacji medycznej była podana przyczyna. Do tego dostał dietę, by dbać o siebie. Schudł. A uwierzcie lub nie, lubił sobie pojeść niezdrowo. Jak odwiedzam Go teraz to widzę, że wygląda lepie, zdrowiej się odżywia. Ba, wszyscy przeszli na zdrowe jedzenie łącznie z Moją Mamą co mnie bardzo cieszy bo zawsze się spierałam, że nie jem takich ciężkich rzeczy np. smażonych kotletów itp.

Był to bardzo ciężki okres, liczyłam się z najgorszym, nie raz płakałam do poduszki z pytaniem co dalej Boże. I wtedy przychodził spokój wewnętrzny, siła, coś we mnie walczyło gdy moja Mama wątpiła. Inna sprawa – Mama sięgnęła po Nowennę co mnie bardzo cieszy. Nie było sielankowo. Zły dokuczał wyjątkowo. Ale ja powiedziałam, że wytrwam do końca i tak się stało. Widzę też wiele dobrego – siła do różańca, wiara i zaufanie do Boga, wytrwanie w tym ciężkim czasie. Te wszystkie siły które miałam, to Matka Boska i Jezus przekazywali oraz pełne zaufanie od Boga. Dziękuję Górze, za wszystko. Życzę Wam wytrwałości w modlitwie. Nie poddawajcie się i pamiętajcie, że czasami intencja może być niezgodna z Wolą Boga. Trzeba Mu zaufać. On ma najlepszy plan dla Nas.

Życzę Każdemu kto czyta moje świadectwo samych Błogosławieństw. Różaniec to siła, moja nadzieja i spokój dla duszy.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Dorota 2
Dorota 2
20.11.19 23:02

Błogosławieństwa Bożego życzę

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x