Witam wszystkich serdecznie, tak jak obiecałam Matce Bozej chciałam zlozyć moje pierwsze świadectwo. Kiedy zaczęło rozpadać się moje małżeństwo bylam bezsilna i wiedziałam,że sama sobie z tym nie poradzę. Mąż poświęcił się całkowicie pracy nie było go dniami i nocami. Widziałam jak z dnia na dzień oddala się od nas. Ja żona i nasze dzieci przestaliśmy się liczyć w jego życiu. Prawie przestał z nami rozmawiać już nie pytał co w domu?,jak dzieci?. Nie mogłam uwierzyć w to co się dzieje z moim mężem. To tak jakby był on ale tak jakby ktoś obcy, inny. Trudno mi to wyjaśnić. Kiedy próbowałam z nim o tym rozmawiać (że chyba zapomniał że ma żonę i rodzinę) to zawsze kończyło się to kłótnią a później ciche dni (które zresztą były dla niego dobrym rozwiązaniem). O wszystko zaczął mnie obwiniać,że się go czepiam, że się z Nim kłócę itp. Któregoś dnia powiedział mi, że myśli o odejściu od nas, bo lepiej nam będzie bez niego. Świat mi się zawalił, wpadłam w depresję po ludzku wiedziałam, że to już koniec. Przeglądając coś w telefonie”przypadkowo” natrafiłem na świadectwa o Nowennie Pompejańskiej. Dziś wiem że to ukochana Matka Boska naprowadziła mnie na tą Nowennę. Przeczytałam kilka świadectw i tak następnego dnia rozpoczęłam modlitwę. Powiem że jestem osobą wierzącą chodzę do kościoła, ale tak naprawdę byłam daleko od Boga. Mąż wcale nie chciał z nami chodzić do kościoła, bywał tylko w święta a w spowiedzi nie był już kilka lat. Przez pierwsze dni odmawiania nowenny, było mi strasznie ciężko i momentami myślałam, że nie dam rady, ale nie poddawałam się. Tak bardzo chciałam ratować nasze małżeństwo i naszą rodzinę. Coś albo ktoś mi ciągle przeszkadzał, zrywał mi się różaniec, strasznie płakałam, nie mogłam się skupić.Tak było przez całą część błagalną.Po odmówieniu części błagalnej poczułam mocny żal za grzechy i silną chęć przystąpienia do spowiedzi i do Komuni Świętej. Po której poczułam wielką ulgę i radość w sercu. Podczas odmawiania części dziękczynnej ogarną mnie niesamowity spokój, wyciszenie, coś czego nie mogę opisać wspaniałe uczucie. W dwudziestym dniu części dziękczynnej (to była sobota) znowu wybuchła awantura(zły dał o sobie znać), Mąż wykrzyczał mi, żebym przestała go nawracać, że i tak jutro nie pójdzie do kościoła. Rozpłakałam się i miałam chwilę zwątpienia czy to ma sens czy w ogóle dalej odmawia N.P.Zaczęłam rozmawiać z Maryją i prosiłam żeby dała mi jakiś znak. Otworzyłam Pismo Święte i ukazał mi się fragmęt (Łk. 15,1-7)Przypowieść o zbłąkanej owcy. Następnego dnia w niedzielę mąż poszedł z nami do kościoła. Wiem na pewno że dostałam znak od Matki Boskiej, bo właśnie tego dnia była czytana Ewangelia według Św. Łk. 1-7.Ksiądz wygłosił piękne kazanie. Zapamiętałem takie zdanie, że powinniśmy się modlić za osoby bliskie, które oddalił się od Boga. Bo modlitwa ma wielką moc” Dla Boga nie ma rzeczy nie możliwych”. To nie mógł być przypadek. W naszym małżeństwie i naszej rodzinie zauważyłam dużo dobrych zmian i wiele innych łask Bożych, o które nie prosiłam. Dziękuję ukochana Mateczko i wszystkim św. do których się modliłam o wstawiennictwo. Kocham Cię Mateńko Boża! Bóg zapłać za codzienną opiekę i pomoc. Wszystkich zachęcam do N. P powierzcie Maryi swoje intencje, zaufaj, a zobaczycie jak Matka Boża jest miłosierna. Królowo Różańca Świętego-Módl się za nami. Odmawiajcie N. P nie poddawajcie się, zły tylko na to czeka. Przepraszam za chaotyczne pisanie.
moje małżeństwo jest też na skraju.tak bardzo sie boje nie wiem co robić. modlę się już częścią dziękczynną i nie ustaje w modlitwie ale czuje ze przechodzę przez piekło. wszyscy bliscy juz dawno skreslili to małżeństwo tylko ja jedna walczę o nie modlitwą
Zawsze warto się modlić, ale warto też próbować chociaż pogodzić się z tym, że nie zawsze nasze modlitwy będą wysłuchane…tak jak my byśmy tego chcieli…ja również początkowo modliłam się tylko o uratowanie małżeństwa, z czasem dojrzałam do tego, żeby modlić się o błogosławieństwa dla mnie i męża, swój spokój i radość serca, umiejętność wybaczenia mężowi oraz wzajemny szacunek! Życzę pogody ducha, siły, poczucia bezpieczeństwa i miłości, która daje świadomość bycia dzieckiem Bożym!
Walcz!
Ehh mam dokładnie to samo. Jestem w trakcie części błagalnej nie mogę się skupić i zalewam się łzami. To nawet nie jest spokojny płacz… Jestem załamana i tracę nadzieję że to ma sens.
ja również przeżywam tak trudny pełny cierpienia czas
Niektórych małżeństw nie da się uratować. Niektórzy ludzi są przekleci i nie jest im dane być w małżeństwie.