Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Klaudia: Bóg potrafi wszystko!

Na studiach zaczynałam nowy semestr i od wcześniejszych roczników wiedziałam, że przedmioty które będę miała na nowym semestrze i w sumie 13 egzaminów w sesji będzie bardzo trudnym wyzwaniem dlatego zaczęłam modlić się nowenną o zdanie sesji w pierwszym terminie. Skończyłam nowennę i rozpoczął się gorący okres egzaminów, byłam wykończona ciągłą nauką a egzaminów było bardzo dużo w niewielkich odstępach czasowych, nadszedł najtrudniejszy egzamin według starszych roczników, byłam pewna że Maryja mi pomoże i jakimś cudem będę w tym niewielkim gronie osób którym uda się zaliczyć ten egzamin, wyniki poznawaliśmy od razu po napisaniu i okazało się ze nie zdałam, było mi przykro ale jakoś w głębi serca wiedziałam że jakoś się wszystko ułoży i nie miałam pretensji do Maryji, przecież jeden niezdany egzamin to nie tragedia, ale wiadomo wolałam mieć go już z głowy i zaliczyć ale nie udało się. Był wówczas pierwszy piątek miesiąca, wiec jak już od dłuższego czasu w pierwszy piątek poszłam do kościoła na msze i spowiedź, naszła mnie wówczas piękna pozytywna myśl, że z tym egzaminem jeszcze nie wszystko stracone i mimo że po ludzku nie było opcji, żeby był on zdany bo wszystko było już po fakcie, skończony temat. Poszłam po kościele do koleżanek, razem miałyśmy wieczór na pocieszenie się wzajemnie bo wszystkie nie zdałyśmy, tego wieczora zostały wpisane oceny z następnego trudnego egzaminu i okazało się ze jego tez nie zdałam, byłam już załamana bo nie miałam sił do dalszej nauki, byłam już przemęczona całym semestrem a perspektywa braku przerwy pomiędzy jednym a drugim semestrem wcale tego nie poprawiała. Następnego dnia rano wpisano oceny z trzeciego egzaminu, jego również nie zdałam. Pare dni po wszystkim okazało się ze z drugiego nieznanego egzaminu można iść i sprawdzić swoją prace i naszła mnie myśl ze może warto walczyć i może coś zdziałam i wiecie co się okazało, byłam jedyną osobą na roku której profesor źle policzył punkty i pomylił się nie o jeden ale aż o trzy punkty i jednak z punktów wychodziła mi upragniona trójeczka 🙂 Byłam wtedy bardzo podniesiona na duchu ale tego dnia wydarzyło się coś jeszcze, okazało się że pierwszego egzaminu nie zdało tak dużo osób że profesor postanowił pierwszy raz w historii uczelni obniżyć próg punktowy o 5 punktów, czyli akurat tyle ile mi brakowało i znalazłam sie w gronie tych paru szczęśliwców, płakałam z radości byłam niezmiernie wdzięczna Maryji za te łaski. Trzeci egzamin musiałam poprawiać ale była to poprawa bardzo łatwa i bez problemu dałam sobie z nią radę. Dla mnie ta historia jest niewyobrażalna i nadal nie mogę w to uwierzyć ale kochani nawet kiedy sprawa jest już przegrana dla was, Bóg potrafi wszystko wbrew logice ludzkiej i trzeba mu zawsze ufać i wierzyć, teraz wiem jakie to ważne.

Maryjo dziękuje Ci z całego serca i rozpiera mnie miłość do Ciebie i Boga, cudowne uczucie, którego życzę każdemu.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
krystyna
krystyna
14.10.19 16:21

Dobrze wiem, ile stresu dostarcza sesja egzaminacyjna, wiec doskonale Cie rozumiem. Rzeczywiscie sytuacja, ktora opisalas jest niemal cudem,,, wyraznie widac interwencje niebios. Zycze dalszego blogoslawienstwa Bozego i opieki Matki Najswietszej w kontynuacji studiow.

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x