Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Damian: Bez miłości nie da się żyć

Bardzo chciałbym opisać tutaj swoją cała historie, jak powoli tracilem osobę na której tak bardzo mi zależało. O nowennie dowiedziałem się od własnej mamy która się nią modliła. Opowiadała że działa. Byłem 5,5 roku z kobietą która do dziś kocham, niestety. Gdy byliśmy razem od jakiegoś czasu często mówiłem o zaręczynach i ślubie. Bardzo mi na tym zależało z dwóch powodow: chciałem pojednac się z Bogiem bo coraz gorzej z tym się czułem i chciałem pewności że partnerka traktuje mnie poważnie (miała parę wybrykow). Jednak każda rozmowa z jej strony kończyła się rynkiem krzykiem i płaczem. Mama modliła się by Bóg to sam rozwiązał bo często byłem smutny, płakałem, zamykał em się w sobie. Odeszła sama, lekcewazac mnie, mój czas, wysmiewajac moje uczucia i pokazując że jest faktycznie tym za kogo mieli ja ludzie w koło. Pokochalem ja bardzo. Jak dla mnie jej dom rodzinny pozostawial wiele do życzenia, widziała mój dom, myślałem że chce coś takiego stworzyć, że chce normalności. Spokojnego życia. Odeszła do końca kłamiac że po nowym roku zaręczyny się i zaplanujemy ślub. Żyłem jej słowami choć wiedziałem jak traktuje mnie i ten temat przy bliskich i znajomych. Na koniec wysmiala mnie 'czy ludzie jak się kochają muszą brać slub’ 'kochałam cię ale nic do ciebie nie czuję bo chciałeś slubu’. Do dziś serce pęka mi myśląc o tym i o tym jak kilka razy mnie obraziła nawet z obcym mężczyzna. Wiem że też nie byłem idealny. Na początku stycznia świat mi rozsypal:plany marzenia, osoba która kocham potraktował mnie jak zabawkę. Nie mogłem się pozbierać. Wtedy dostrzegłem że mam mega dużo kochających ludzi w koło, że ja tylko widziałem ją, kochana która była że mną tylko wtedy gdy było jej to na rękę i nic od niej nie wymagalem. Praca, dom wszędzie miałem wsparcie. Często słyszałem że ludzie nie mogli patrzeć jak z tą 'kłamczucha’ chodzilem do kościoła, że jej podziękuję że odeszła że nikt nie chciał mi powiedzieć co faktycznie robi gdy mnie nie ma bo ja kochałem i i tak stałem po jej stronie. Straszne. Zacząłem chwytać za alkohol, łzy w oczach mamy mnie uświadomił 'co ty robisz w środku tygodnia’, wstyd mi o tym mówić ale dwa razy miałem myśli samobójcze–wiem to niepoważne. Zacząłem gorliwie się modlić, odwiedzać Józefa Kaliskiego, często się spowiadac, chodzić do psychologa. Coś we mnie drgnelo. Moja samoocena była bardzo niska do tego momentu, czułem że nic wart nie jestem. Zauważyłem po pewnym czasie jak kilka kobiet jest we mnie zapatrzonych. Jak uważa mnie za fajnego faceta i w przyszłości męża. Potrzebowałem dużo rozmawiać, nie umiałem siedzieć sam. Płakałem na myśl o świętach Wielkanocnych i dwumiesiecznych wakacjach. Św Józef zesłał mi na drogę kobietę o bardzo świętym imieniu i złotym sercu, z bardzo fajnym charakterem. Pokazała mi jak cieszyć się z małych rzeczy i pokazała że jednak jestem coś wart. Chwycilem za różaniec i nowenne modląc się o 'miłość’ – Boże jeśli faktycznie nawalilem daj mi jeszcze jedna szansę, jeśli na mojej drodze stoi już miłość to wlej mi ja w serce, jeśli nie to niech ja znajdę i będę w końcu szczęśliwy–chce dla kogoś żyć. Mijaly dni. Nowenna zawsze rozpoczynała się płaczem, krzykiem, czasem rzucanie i gniewem. Po pewnym czasie bardzo mnie wyciszyla. Odkryłem siebie, swoje błędy, stałem się kimś innym. Znalazłem radość. Ludzie twierdzą że jestem zupełnie kimś innym. Kilka dni przed zakończeniem Nowenny wybrałem się rowerem 180km do Częstochowy, gdy z daleka widizlaem jasna górę na środku drogi rozplakalem się jak dziecko, tak mocno mi tego brakowało. Z była partnerka byłem w Częstochowie ale czułem że jest na to obojętna. W klasztorze nie nadazylem ociera łez. Ludzie na mnie patrzyli a ja czułem że musiałem tu przyjechać się wyzalic i podziękować. Jednocześnie jechałem spełniając swoją charytatywna obietnice. W dniu zakończenia Nowenny usłyszałem słowa że z nowo poznana Panią na zdjęciu bardzo do siebie pasujemy i że była partnerka jej do pięt nie dorasta. Uśmiechnąłem się. Dzień po zakończeniu Nowenny owa pani uświadomiła mi że chciałaby żebym ja kiedyś pokochał. Dziś zacząłem druga nowenne w podobnej intencji. Stare uczucie mocno we mnie tkwi i na chwilę obecną nie jestem w stanie chyba nikogo pokochać. Boję się że nigdy nie będę w stanie kogoś pokochać tak jak kochałem osobę z którą byłem ponad. 5lat. Modlę się o to. Wierzę że w końcu siebie zrozumiem i podejmę stosowne decyzję dotyczące życia. Matko Boża nadal proszę o pomoc. Wiem, że ludzie przypadkowo na siebie nie wpadają i że czasami są dla siebie kolejnymi lekcjami. Ja Tylko chce kochać i być kochanym.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
33 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Andrzejowa
Andrzejowa
05.10.19 11:52

Piszesz już w pierwszym zdaniu o tym,że tutaj chcesz opisać swoją historię jak „powoli traciłeś osobę, na której Ci bardzo zależało”… wydaje mi się,że to nie to miejsce. To strona poświęcona świadectwom modlitwy różańcowej związanej z nowenną pompejańską. Wiele osób tutaj niestety rozwodzi się nad ogromem zła i potęgą działania diabła a Bóg i Maryja wydają się być tylko „dodatkiem” i w ich wypowiedzi zajmują marginalne miejsce. Poniekąd rozumiem,że człowiek w rozpaczy musi wyrzucić z siebie ten ból ale chyba nie do końca jest to idealne miejsce. Co do Twojego świadectwa: cudownie,że rozpoczął się Twój proces nawrócenia i zaczynasz przeglądać… Czytaj więcej »

Michal
Michal
04.10.19 22:11

kochac mozna nauczyc sie, nie wiem czy nie masz DDA ale alkohol i niskie poczucie wartosci w tych momentach swiadcza ze musisz nad soba popracowac. duzo zalezy od ciebie, od Boga i modlitwy takze ale.. kocham żone, jestesmy razem ponad 5 lat, znam fajna dziewczyne, nie mysle o niej jak o żonie, po prostu lubie gdybym ożenil sie z taką osobą nauczyłbym sie kochac bardzo łatwo. Moze to zalezy od typu człowieka, ale mysle ze kazdy czlowiek powinien potrafić pokochac, a nie czekac na „magie”/”chemie” ta dziewczyna z ktora byles 5 lat jest raną, za x lat przejdzie Ci, ale… Czytaj więcej »

też Ania
też Ania
04.10.19 20:19

Damian, do opinii innych ludzi warto podchodzić z rozsądkiem. Ludzie mogą widzieć coś czego my nie dostrzegamy i to też trzeba brać pod uwagę, ale równie dobrze mogą też widzieć bardzo powierzchownie. Kluczem jest to, co czujesz i czego doświadczasz Ty sam. Sam musisz odpowiedzieć sobie na pytanie – czy z tą kobietą zbudujesz szczęśliwe małżeństwo? Czy oboje chcecie tego samego? Czy macie takie same pragnienia odnośnie małżeństwa? Czy tej kobiecie możesz zaufać? Czy chcesz by to była matka Twoich dzieci? Czy chcesz małżeństwa z nią taką jaka jest teraz, a nie z taką po zmianie (bo tej zmiany może… Czytaj więcej »

Marz
Marz
04.10.19 21:39
Reply to  też Ania

Damianie moja historia jest podobna do Twojej. Z drobną różnicą, mój jeszcze chłopak na temat ślubu nie chce nic słyszeć. Już parę razy przez to się rozstawaliśmy. Od prawie roku sytuacja jest wręcz tragiczna. Właśnie jestem w trakcie zmawiania Nowenny w intencji Bożego błogosławieństwa dla naszych spraw. Podczas tych rozstań próbowałam się z kimś spotykać… Ale cały czas podczas tych spotkań myślałam o jednym i znowu zaczynałam o niego walczyć. Teraz mocno jego rodzice mieszają. Szatan ich opętał. Nastawiają go przeciwko mnie. Masakra.

Michal
Michal
04.10.19 22:16
Reply to  Marz

przeczytaj moj komentarz wyzej
miłość to tez wychodzenie naprzeciw wyzwań, kochanie osób trudnych, a nie tylko łatwych, ale…
z tego co piszesz wynika, że nie stworzycie sdrowej rodziny. jesli bedziesz miała dzieci one będą cierpieć, oczywiscie mozesz odwlekac decyzje na pozniej, po slubie, po porodzie, po …, po ale…
to on jest mezczyzną, dziś nie może dać ci tego co powienien dać mąż, nie chce ślubu.
najgorsze jeszcze przed Tobą, kiedy wyda si sie ze gorzej być nie moze sytuacja jeszcze sie pogorszy.
zamknij temat, inaczej bedziesz kolejną historią cierpienia, wierz mi,

Anonim
Anonim
05.10.19 11:44
Reply to  Marz

Na co wiec czekasz? Przeciez ten zwiazek przyszlosci nie ma, slub nie uzdrowi ogòlnej sytuacji i o ile sie uda doprowadzic go do oltarza i tak szykuje Ci sie g…..ne zycie. Walczyc ? O co?

też Ania
też Ania
05.10.19 11:53
Reply to  Marz

Marz, to co Ci teraz napiszę jest wyłącznie moim zdaniem. Decyzja należy do Ciebie. Nie znam w realu ani Ciebie ani tego mężczyzny, ale z Twoich opisów nie wygląda to na obiecujący związek. Marz, jak mężczyźnie zależy na kobiecie, to nie ma siły, która przeszkodziłaby mu w oświadczynach. Wiązanie się z kimś byleby nie być samej uśmierza ból na chwilę, ale ten ból potem odnawia się intensywniej, gdy do kobiety dociera, że ten mężczyzna jej nie kocha i raczej nigdy nie pokocha. Marz, ja też mam za sobą relację z panem, który nie chciał być sam i wiesz co? Do… Czytaj więcej »

też Ania
też Ania
05.10.19 12:35
Reply to  Marz

Marz, najprawdopodobniej, ten mężczyzna w swoim mniemaniu jest w porządku. Przecież nic Ci nie obiecywał, nie składał deklaracji, nie oświadczył się więc w jego oczach problem jest po Twojej stronie, bo to Tobie nie pasuje taki stan rzeczy. To, co dla Ciebie jest stanem zawieszenia, w którym nie chcesz żyć, bo chcesz ustabilizowania sytuacji, dla niego jest czymś bardzo wygodnym. Na co dzień rodzice, jak ma ochotę – Ty, a do tego zero zobowiązań. Może się mylę, ale tak to widzę.

Brygida
Brygida
05.10.19 14:02
Reply to  Marz

Jeżeli na tym etapie tej Waszej relacji pojawiają się ostre konflikty, jego rodzice nie mają do Ciebie zaufania, On nie staje w Twojej obronie – to z tej mąki chleba nie będzie. Przejrzyj na oczy, bo tkwisz w jakimś zaślepieniu. Chyba, że lubisz sama sobie zadawać ból.

Agata
Agata
04.10.19 20:04

Damian, doskonale Cię rozumiem i wiem co czujesz. Właśnie pomodlilam się za Ciebie:) pozdrawiam serdecznie:)

HhghggvvvhgggKogty
HhghggvvvhgggKogty
04.10.19 19:04

Hgfggg

Gosia
Gosia
04.10.19 18:38

Partnerka to kobieta, z którą mieszkasz bez ślubu, inaczej konkubina
Kobieta z którą się widujesz, spotykasz to zwyczajna kolezanka, bliska znajoma
Słowo partnerka ma bardzo negatywny wydźwięk
Używasz słów, których chyba nie bardzo rozumiesz
Będziesz w stanie pokochać, spokojnie
Wystarczy wsłuchać się we własne serce,
Będzie dobrze, tylko słuchaj własnego serca, a nie innych

Katarzyna
Katarzyna
05.10.19 23:37
Reply to  Gosia

Gosiu, „partner” odnosi się do każdego, do męża też i to jak najbardziej. Nawet należy się traktować w ten sposób i wtedy wszystko dobrze działa w relacji. Tak samo jak mąż i żona powinni być dla siebie przyjaciółmi, s nie tylko spełniać role małżeńskie.

Gosia
Gosia
06.10.19 08:07
Reply to  Katarzyna

Źle niestety rozumiesz, nie tworzymy dziwnych neologizmow, partner może być w interesach, a mąż /żona musi być przyjacielem, odgrywać rolę to możemy pracując w teatrze, w życiu nie można odgrywać cnotliwej żony sypiajac jednocześnie z innymi, bo i tu tysiąc powodów
Partner może być w interesach, nie ma mowy, żebym powiedziała o mężu, że to partner
Chyba by mnie wysmial, zresztą slusznie
Jeśli mówimy o parterze oznacza, że mieszkamy razem bez ślubu
Tak poprawna polszczyzną nakazuje

Katarzyna
Katarzyna
06.10.19 09:34
Reply to  Gosia

Gosiu tu inna Katarzyna.Zgadzam się w pełni. Językiem tworzymy rzeczywistość.Obecnie ludzie zamienili męża/żonę na „partnera”,niedotrzymanie przysięgi i zdradę na „ułożenie sobie życia”,człowieka na „płód”i „zlepek komórek” itd. Zauważmy jakie to jest groźne.Partner,przyjaciel to ktoś bliski ale zupełnie inny niż współmałżonek.Z mężem/żoną łączy nas miłość,wierność,uczciwość małżeńska wyrażona przed Bogiem.Zastanówmy się czy relacja z partnerem/przyjacielem wyczerpuje te warunki?

Jazz
Jazz
06.10.19 13:39
Reply to  Gosia

Tylko pamiętajcie że to Faryzeusze łapali innych za słówka, żeby potem ich oskarżać (Mat 22:15).
A może warto pracować nad własnym doborem słów?

też Ania
też Ania
06.10.19 14:51
Reply to  Jazz

Moi Drodzy, jeżeli ktoś żyje w związku małżeńskim, raczej nie mów o mężu/żonie: mój partner/ partnerka. Nie chodzi o to, by oskarżać czy oceniać. Chodzi o nazywanie stanu rzeczy po imieniu.

Katarzyna
Katarzyna
06.10.19 15:00
Reply to  Gosia

Może na wsiach się nie mówi, że mąż jest partnerem życiowym, a jest. Mąż jak najbardziej jest partnerem, bo małżeństwo to nic innego jak wspólne życie i prowadzenie wspólnie gospodarstwa domowego, podzielna opieka nad dziećmi, wspólny budżet domowy. Więc bez partnerstwa małżeństwo po prostu nie działa.

też Ania
też Ania
06.10.19 15:05
Reply to  Katarzyna

Katarzyno, mieszkam w jednym z dużych miast w zachodniej części Polski 🙂 i nigdy nie spotkałam się z określeniem żony/męża – mój partner. Fakt – żona/mąż są partnerami, ale jednocześnie przez sakrament są czymś znacznie więcej i właśnie przez ten sakrament różnią się od partnerów z różnych względów niesakramentalnych. Swoją drogą, skoro na portalu maryjnym zwrócenie uwagi na różnicę między mężem/żoną, a partnerem wywołuje takie reakcje, to jak ma być w całkowicie laickich miejscach.

Katarzyna
Katarzyna
06.10.19 15:17
Reply to  też Ania

No i właśnie o to chodzi, jako malzenstwo też pozostajemy swoumi partnerami.Skoro śubowaliśmy przed Bogiem miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz pozostanie aż do śmierci razem, tzn.że idziemy w tym życiu razem. Moim partnerem życiowym jest mój mąż, a ja żona jego partnerką ( nie dodaję nigdy, że życiową, bo to oczywiste) i nikt nigdy nie patrzy podejrzliwie na nas i bez znaczenia czy dodamy slowo mąż czy żona, skoro i tak jesteśmy małżeństwem.

też Ania
też Ania
06.10.19 16:03
Reply to  Katarzyna

Katarzyno, małżeństwo to coś znacznie więcej niż partnerstwo. Sakrament nadaje tej relacji głębię i błogosławieństwo, których w związkach niesakramentalnych nie ma. Oczywiście, można mówić o mężu per partner, tylko po co? Bo tak teraz modnie? Po co mówić mój partner skoro to mój mąż, z którym łączy mnie sakrament? Piszę to jako kobieta, która bardzo pragnie być w takiej właśnie sakramentalnej relacji.

Katarzyna
Katarzyna
06.10.19 15:59
Reply to  Katarzyna

Katarzyno podział na miasto i wieś w obecnych czasach jest ryzykowny.Jestem mieszkanką jednego z największych miast w Polsce.Używam określenia mąż. Obchodzę rocznicę ślubu- z mężem, wychowuję dzieci z mężem itd. Na wsiach w moim regionie (małopolska )używane jest o współmałżonku określenie „mój” lub „moja”. Moim zdaniem piękne regionalne słowo podkreślające nierozerwalność małżeńską.Partner to element nowomowy.Niby ma podkreślać współuczestnictwo w obowiązkach a tak na paradę znieczulać i zastępować dosadniejsze – konkubent, kochanek.Pamiętajcie że słowami kreujemy rzeczywistość.

Gosia
Gosia
06.10.19 17:50
Reply to  Katarzyna

Katarzyno, ale pojechałas:) też mieszkam w jednym z największych miast w Polsce, ale bardzo często bywam na wsi, dlaczego masz tyle pogardy dla osób tam mieszkających?? Nikt nie mówi o mężu partner, zapewniam, partner jest w interesach…. Tych mniejszych i tych większych

Michal
Michal
06.10.19 10:34
Reply to  Katarzyna

moja żona mowi partner o partnerach biznesowych, w zyciu nikt z nas nie pomyslalby zeby sie nawzajem nazywac partnerem, jak kiedys ktos zapytal mnie gdzies o partnerke wyjasnilem ze nie mam, mam żone

Jazz
Jazz
04.10.19 18:11

Mam wrażenie, Damianie, że bardziej polegasz na opiniach wokół niż na swoich osądach, ciągle tylko: ludzie to, ludzie tamto, słyszałem tak i siak. Ciągle porównywanie zaistniałych sytuacji (a nawet partnerek: oczernianie jednej, gloryfikacja drugiej). Ks. Pawlukiewicz często powtarza, że zapatrzenie się w drugiego człowieka kończy się źle, a ludzie w pewnym momencie nas niestety zawodzą. Za to Bóg nigdy. Patrz w Jego kierunku i w Nim buduj swoją przyszłość.
A do świętego Józefa pomódl się o pomoc w podjęciu dobrych wyborów i zdrowego podejścia do życiowego powołania.

też Ania
też Ania
04.10.19 17:51

Damian, musisz się zdecydować, z którą Panią jesteś: – z tą, która Cię zostawiła i z tego, co piszesz ma zupełnie inne oczekiwania wobec małżeństwa niż Ty, czy z tą drugą zainteresowaną Tobą. A może teraz potrzebujesz czasu samotności i przepracowania swoich traum – to żaden wstyd! Może jesteś na etapie, gdy warto w samotności pod okiem terapeuty podjąć pracę nad sobą i dopiero potem otworzyć się na związek? Damian, relacja to nie zabawa i jeśli czujesz, że tej drugiej dziewczyny nie kochasz, nie rób jej złudnej nadziei. Ja radziłabym Ci spokojną, szczerą rozmowę z mądrym księdzem lub psychologiem. Nie… Czytaj więcej »

Katarzyna
Katarzyna
05.10.19 23:43
Reply to  też Ania

Aniu, Damian pojechał do Częstochowy sam, rowerem. Ale wspomniał, że kiedyś był z poprzednią dziewczyną i widział, że było jej obojętne, w jakim miejscu się znajduje.

Z Jego tekstu wynika, że poznał inną dziewczynę, ale jeszcze nic do niej nie poczuł, bo tęskni za poprzednią.

też Ania
też Ania
06.10.19 00:02
Reply to  Katarzyna

Oki. Może z tymi wyjazdami masz rację. Może źle zrozumiałam. Jednak w kwestii relacji z nową dziewczyną przy jednoczesnej tęsknocie za poprzednią, zostanę przy tym, co napisałam. Katarzyno, wiesz co czuje kobieta, do której dociera, że miała być klinem na poprzednią znajomość i na samotność? Ja takim klinem byłam, dlatego tak bronię tej dziewczyny przed nieprzemyslanymi działaniami Damiana. Damian musi sam sobie odpowiedzieć na pytanie czego chce. Wchodzenie w relację z nową dziewczyną, która robi sobie nadzieję odnośnie tej znajomości przy jednoczesnej tęsknocie za poprzednią relacją nie jest dobrym pomysłem. Wierz mi.

Katarzyna
Katarzyna
06.10.19 00:10
Reply to  też Ania

Aniu, pewnie, że wiem. Chyba każdy chociaż raz w życiu wpakował się w jakiś kanał „związkowy”. Za bardzo to przeżywasz, Damian wygląda na przejmujący wrażliwego chlopaka i to dobrze, że jest wrażliwy, ale tak sobie szybciej poradzi, niż kobieta. Kobiety po 5 i więcej latach czekają na powroty, tych co już po ślubach z innymi dziewczynami są.

też Ania
też Ania
06.10.19 00:13
Reply to  Katarzyna

To też fakt.

też Ania
też Ania
06.10.19 00:12
Reply to  Katarzyna

Decyzje należą do Damiana, ktory bez wątpienia cierpi po odrzuceniu przez poprzednią dziewczynę. To nie jest dobry stan na podejmowanie wiążących życiowych decyzji. Ja uwazam, że nie można traktować nowej dziewczyny jako klin na ból po poprzedniej relacji. Zwłaszcza, że ta dziewczyna robi sobie nadzieje odnośnie tej relacji. Uważam, że tu trzeba spokoju, rozsądku, rozwagi u uczciwości.

też Ania
też Ania
04.10.19 17:33

Damian, nie chcę Cię oceniać, ale to, co robisz jest bardzo nie w porządku do obecnej dziewczyny. Byłeś z jedną pania ponad 5 lat. To naprawdę wystarczająca ilość czasu na wiążące decyzje, które u Was nie zapadły. Odnoszę wrażenie, że mieliście zbyt różne oczekiwania i wizje małżeństwa. Lepiej, że to wyszło przed ślubem niż po. Teraz masz dziewczynę, która chce poważnej relacji, tak? A Ty ciągle żyjesz uczucia do pierwszej Pani? Damian, żadna kobieta nie chce być zamiast! Żadna kobieta nie chce być na zastępstwo! Żadna kobieta nie chce być czyjąś dziewczyną, bo poprzedni związek Panu nie wyszedł! Kochasz ja?… Czytaj więcej »

Anna
Anna
04.10.19 16:46

Proszę się nie poddawać. Ja chodziłam z chłopakiem ponad 9 lat, zaczęłam dopytywać go o ślub. Źle się czułam z grzechem i też lata mi leciały a odpowiedź była tego typu- nie mamy pieniędzy, nie mamy gdzie mieszkać. W końcu poprosiłam Pana Boga żeby nas rozdzielił jeśli ten związek mu się nie podoba, bo ja sama nie umiałam. Byłam zapatrzona w niego jak w obrazek i świata po za nim nie widziałam. Wina rozstania wyszła ode mnie, bo jak sądzę Pan Bóg postawił przed de mną inną osobę, żeby się zadziało i żeby doszło do rozstania. Potem dużo jeszcze cierpiałam… Czytaj więcej »

33
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x