Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Kasia: Pomoc w trudnej sytuacji

Szczęść Boże. Nowennę Pompejańską odmawiam już od dłuższego czasu. Za każdym razem dostawałam wiele łask od Mateńki o ktore nawet nie prosiłam. Kochani módlcie się bo zaufanie połączone z wiarą czynią cuda.

Wracając do tematu NP odmawiałam za moje zdrowie. Od kilku lat zmagam się z nerwicą lękową. Raz były lepsze okresu raz gorsze. Ale o tym pisałam juz w poprzednich świadectwach. Tym razem również prosiłam Mateńskę o pomoc w tym „gorszym okresie”.

Poprosiłam dobrego przyjaciela aby zamówił za mnie msze w Częstochowie. W dzień, w którym wypadała ta msza mieliśmy z mężem rano jechać na Jego uczelnie oddać pracę inżynierską. Dzień przed zaczeły sie komplikacje:

1. Praca dzień wcześniej zaczeła się sama kopiować w niewiadomy sposób (mój mąż jest informatykiem i nie potrafił tego wyjaśnić) w skutek czego musiał przepisywać całą pracę jeszcze raz

2.Okazało się że ma zdjęcie w złym formacie do dyplomu na szczęście znajomi fotografowie szybko załatwili mu właściwe.

3.W dzień oddania pracy mężowi zabrakło 8 zł do opłaty dyplomu i jak na załość żaden najbliższy bankomat nie chciał nam wypłacić pieniążków z karty mimo że byliśmy świeżo po wypłacie. Ale znaleźliśmy najbliższy punkt wypłaty 1 km dalej.

4. Mąż chciał załatwić formalności odnośnie praktyk to wyjątkowo w ten dzień pani miała byc później w pracy bo była na wolontariacie.

5.Pojechaliśmy z mężem do punktu wydruku prac to drukarka nie chciała wydrukować właściwie pracy bo ciągle coś było nie tak ale po godzinie się udało. Zaznaczę że w międzyczasie innym wszystko się dobrze drukowało a nam nie chciało.

6. Po wydrkowaniu pojechalismy do promotora męża po podpis. Lokalizacja wyprowadziła nas 20 km w inną stronę niż miejsce docelowe. Po opóźnieniu wkońcu błądząc dotarlismy na miejsce.

7. Po zebraniu wszystkich ważnych podpisów od promotora wracaliśmy do Łodzi załatwić formalości w późniejszej godzinie odnośnie praktyk męża. Niestety auto zaczeło nam szwankować. Zaznaczę że w ten dzień specjalnie porzyczylismy auto od mojego taty po remoncie by spokojnie dojechać. Wjeżdżając do miasta na najbardziej ruchliwej ulicy zaczeło nam się kopcic spod maski i auto nie chciało jechać. Na szczęście o dziwo zaraz obok była stacja paliw i zjechaliśmy. Okazało się że zatarły nam się hamulce a zostało nam 5 km na miejsce.

Mąż już zdenerwowany ale ja wpadłam na pomysł aby zamówić taksówkę bo akurat satała też na parkingu. Ja zostałam a on pojechał. Na miesjcu okazało się że praca powinna być na płycie w 2 plikach a mąż miał w jednym ale na szczęście pan na ksero wrzucił nam na pendriva kopie w pdf i mąż „na wszeliki wypadek” zabrał ze sobą laptopa i na miejscu dograł brakujący plik na płytę. Zdążył równiez w sostatnim momencie załatwić formalności ze praktykami.

Po poprwocie do mnie wracalismy bocznymi ulicami prawie 100 km bez używania hamulców do domu. Finalnie nie dotarłam na tą mszę do Częstochowy. Zaufana znajoma powiedziała że najwyraźniej czekała tam na mnie ogromna łaska skoro zły tak bardzo nam utrudniał dojazd do Częstochowy.

W między czasie byłam na modlitwie wstawienniczej u Mocnych w Duchu i dowiedziałam się że to czego doświadczam pochodzi od złego ducha ale musze ufać Bogu i wszystko będzie dobrze.

W części błagalnej wyszło również przez „przypadek” na jaw że mąż kiedyśbędąc na masażu pleców bo miał problemy z kręgosłupem nieświadomie miał badanie z zakresu bioenergoterapii.

W części dzienkczynnej u męża w pracy zaczeło sie układać (liczne projekty itp.) bo wcześniej pojawiały się drobne problemy. Ja dostałam awans w pracy. Mąż obronił pracę inżynierską za co modliłam się w poprzedniej NP. Byłam równiez na mszach o uzdrowienie oraz na rekolekcjach z ks. Reczkiem i również na modlitwie wstawienniczej, która bardzo mnie umocniła. Rozmwaiałam z księdzem egzorcystą o moim problemie opowiadając całą historię i okazało się że jest to zniewolenie duchowe. Zaczełam praktykować modlitwę uniżenie i przepraszać za grzechy swoje i mojej rodziny. Ofiaruje również komunie za zadośćuczynienie Bogu za popełnione błędy. Przyjełam również szkaplerz karmelitański nad czym zastanawiałam sie już kilka lat ale jakoś nie mogłam się zdecydować do końca.

Matka wyprosi dla nas wiele łask tylko trzeba jej zaufać anwet jeśli wydaje się że nie ma dla nas ratunku. Ufajcie i módlcie się. Mi wiara i modlitwa dodaje sił na walke z chorobą. Ofiaruje każdy mój dzień Mateńce i Jezusowi i zawierzam Mu całe moje życie. Kochani wiara czyni cuda!!!

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Dorota
Dorota
31.07.19 21:10

Ja też chcę podziękować za świadectwo.

Anna
Anna
29.07.19 20:00

Piękne świadectwo ❤ sama zmagam się z nerwicą lękowo i rozumiem cię co czujesz ❤

Ewa
Ewa
29.07.19 17:05

Bardzo podoba mi się Twoje świadectwo, momenty w których pojawiały się trudności i działanie zła. Pomoglas zrozumieć, że nie można się poddawać pomimo przeciwności. Ja też podobnie miałam i wciąż obe się pojawiają i jest czasami bardzo ciężko wytrwać w modlitwie. Takie świadectwa jak Twoje utwierdzaja w przekonaniu że jednak warto.

3
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x