Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Artur: Cud trwający 19 miesięcy

23.03.2019 roku pękło mi serce ,odeszła do PANA miłość mojego życia moja kochana Zona Beata


Kiedy w sierpniu 2017 r. dowiedzieliśmy się że Żona ma raka szyjki macicy w stanie zaawansowanym świat nam się zawalił.Diagnoza może 3 miesiące życia może więcej,profesorowie tego nie wiedzą.
Natychmiast ciężka operacja w Lublinie,udana jest nadzieja a co najważniejsze jest siła walki i chęć życia u mojej Kochanej.Następnie ciężka chemia , naświetlania przez 3 miesiące w Warszawie.Choroba zatrzymuje się Żona czuje się dobrze.Jedziemy na wspaniałą pielgrzymkę do Gietrzwałdu ,Krakowa. OD SAMEGO POCZĄTKU CHOROBY MODLIMY SIĘ NOWENNĄ POMPEJAŃSKĄ MY NASZE DZIECI,RODZINA I ZNAJOMI.W WIELKIM TYGODNIU 2018 r ZONA NAGLE MDLEJE OKAZUJE SIĘ ŻE W MÓZGU JEST GUZ WIELKOŚCI JAJKA ,NIKT NIE CHCE OPEROWAĆ.W KOŃCU PODEJMUJĄ SIĘ BARDZO TRUDNEJ OPERACJI W INSTYTUCIE ONKOLOGI W WARSZAWIE.NA DRUGI DZIEŃ ŻONA CHODZI MÓWI ,WSZYSTKO PAMIĘTA ,JEST WSPANIALE. W TRZECIEJ DOBIE ZAPAŚĆ KOLEJNA OPERACJA NA GŁOWIE.PO WYBUDZENIU WSZYSTKIE PARAMETRY ORGANIZMU W NORMIE. ZA TYDZIEŃ KOCHANA JEST W DOMY I MOŻEMY SIĘ WSZYSCY CIESZYĆ.ŻEBY PODZIĘKOWAĆ ZA TE ŁASKI
ZAMAWIAMY WIERNĄ KOPIĘ OBRAZU MADONNY POMPEJAŃSKIEJ I FUNDUJEMY GO DO NASZEGO KOŚCIOŁA JEDNOCZEŚNIE PROPAGUJEMY I NAMAWIAMY DO ODMAWIANIA NOWENNY.NASZE MARZENIE TO WYJAZD Z OBRAZEM DO POMPEJÓW I POŚWIĘCENIE GO NA MIEJSCU .NIESTETY PRZYCHODZI NASTĘPNY CIOS .GUZ NA KRĘGOSŁUPIE .DIAGNOZA NIEOPEROWALNY JEDYNIE KOMERCYJNIE LECZENIE SPECJALNYM LEKIEM PRZEZ 6 MIESIĘCY JEDNA DAWKA OKOŁO15000 ZŁ
BEATA POKONUJE I TO GUZ NA KRĘGOSŁUPIE ZATRZYMUJE SIĘ,JESTEŚMY ZNOWU SZCZĘŚLIWI RAZEM W DOMU.KOLEJNY CIOS NIEPRAWDOPODOBNE W LISTOPADZIE KOLEJNA OPERACJA GUZ W MÓZGU ODRÓSŁ W TEJ SAMEJ LOŻY POOPERACYJNEJ.LEKARZE ROZKŁADAJĄ RĘCE NIKT NIE CHCE OPEROWAĆ BŁAGAM NA KOLANACH PO DWÓCH TYGODNIACH PRZEPYCHANEK DECYZJA OPERACJA UDANA!!!!!!!!!!!!!!!!! .JESTEŚMY ZNOWU W DOMU ZE WSZYSTKIMI TAK BARDZO SZCZĘŚLIWI.JEŻDZIMY JESZCZE NA RÓŻNE NAŚWIETLANIA CHCEMY WYBIĆ TEGO RAKA DO KOŃCA 28.LUTEGO BÓL W NODZE JEST CORAZ WIĘKSZY PRÓBUJEMY ROŻNYCH ŚRODKÓW.ZONA CHCE DO DOMU .ZAPISUJEMY SIĘ DO DOMOWEGO HOSPICJUM .WSPANIALI LUDZIE PANI DOKTOR I KSIĄDZ KTÓRZY TO PROWADZĄ ODDAJĄ SIĘ CHOREMU I RODZINIE W CAŁOŚCI.17 MARCA ŻONA JEST ,POGODNA RADOSNA WIE ZE ODCHODZI ALE ROBI TO Z KLASĄ TAKIE BYŁO JEJ CAŁE ZYCIE DO KOŃCA JEST ŚWIADOMA .POZOSTAWIA PAMIĘTNIK KTÓRY MOŻE BYĆ SCENARIUSZEM DO FILMU I NAGRANIA JAK ZEGNA SIĘ Z NAMI .ODCHODZI DO PANA 23.03.2019 r O 17/15 W 52 ROKU ŻYCIA W DOMU WŚRÓD RODZINY I ZNAJOMYCH TRZYMAJĄC RÓŻANIEC I ODMAWIAJĄC NOWENNĘ POMPEJAŃSKĄ

PS.DO KOŃCA WIERZYŁEM ŻE CUD O KTÓRY TAK BARDZO SIĘ MODLILIŚMY SIĘ TO ZE ŻONA WSTANIE Z ŁOŻA ŚMIERCI I BĘDZIE UZDROWIONA .MIAŁEM PRETENSJĘ DO PANA BOGA DO MATKI BOŻEJ I DO CAŁEGO ŚWIATA .DOPIERO TERAZ ZROZUMIAŁEM ZE TEN CUD TO TE 19 MIESIĘCY ,KIEDY BYLIŚMY RAZEM KIEDY MOGŁEM SIĘ OPIEKOWAĆ ,PRZYTULAĆ ,POCIESZAĆ I POMIMO TO ZE TAK NAPRAWDĘ OPUŚCILI NAS ZNAJOMI ,RODZINA I CI JEDNAK BEZNADZIEJNI LEKARZE PRÓBOWALI RATOWAĆ MOJĄ UKOCHANĄ DZIĘKUJĘ IM.DZIĘKUJE MOJEMU SYNOWI I CÓRCE KTÓRZY TAK DZIELNIE WSPOMAGALI MAMĘ ZIĘCIOWI I WNUSI. MYŚLĘ ZE ZONA JEST W NIEBIE I BEDZIE NAS WSPOMAGAĆ. NO CÓŻ NO A JA ŚLUBOWAŁEM ODMAWIAĆ NOWENNĘ POMPEJAŃSKĄ DO KOŃCA ŻYCIA I UZALEŻNIŁEM SIĘ TAK NAPRAWDĘ OD RÓŻAŃCA ŚWIĘTEGO,PO PROSTU NIE MOGĘ ZYĆ BEZ NIEGO

0 0 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
16 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Eva
Eva
23.07.19 01:29

Jestem tak poruszona Twoim świadectwem, że aż mi brak słów. Niech dobry Bóg ma Cię w swojej opiece

enia
enia
09.07.19 08:45

Artur jesteś prawdziwym ANIOŁEM
Z Bogiem!

Iza
Iza
08.07.19 20:59

Piękne! Zona bedzie zawsze przy Panu, jak moja ukochana Mama!

wiesia
wiesia
04.07.19 13:07

Arturze, jestem kobietą, ale chylę głowę przed Tobą. Jesteś cudownym mężem! I napiszę tak. Twoja kochana żona Beata miała Wielkie szczęście, że takiego męża postawił Los na jej drodze. Byłeś z żoną zawsze i do końca. Wspierałeś, dbałeś i troszczyłeś się o nią! Wiem, że jest Ci bardzo, bardzo ciężko, ale też wiem, że żona zawsze będzie przy Tobie. Będzie! Teraz Ona, będzie się za Ciebie modlić, i błogosławić. Wszystkiego dobrego wspaniały człowieku. Niech Maryja Matka Nasza otuli Cię płaszczem i ukoi Twe serce! Z Bogiem

Viola
Viola
03.07.19 15:01

Dziekuje za swiadectwo
Dziekowac w kazdym połozeniu wielka łaska..
Tez obiecałam ze do konca zycia bede odmawiac pompejanke;))))
Wierze ze p.Bog ma wspaniały plan na twoje zycie…czego z serca zycze:)))))
VIOLA

Ines
Ines
03.07.19 13:59

Dawno nie komentowałam żadnych świadectw na stronie, ale Twoje Arturze muszę. Jest piękne, wzruszające, chwytające za serce i wyciskające łzy. Bardzo dziękuję!!!

Kasia
Kasia
03.07.19 10:37

Jestem baaaardzo poruszona tym świadectwem, więcej nie mogę teraz mówić, pisać… Odzyskacie siebie, jeszcze tylko trochę…

Maria
Maria
03.07.19 06:54

Piekne świadectwo, ale zarazem smutne. Łzy same płyną gdy się je czyta. Nadzieja jedynie w Panu Bogu, Maryi i Panu Jezusie. Serdecznie pozdrawiam.

Piotrek
Piotrek
02.07.19 22:27

Niesamowite świadectwo Panie Arturze.Wielka siła i miłość od Pana biję w tych kilku słowach.Nie jestem w stanie sobie wyobrazić ile to kosztuję tak po ludzku sił…Cieszę się że walczył Pan do ostatniej chwili…Z Bogiem!

Ewa
Ewa
02.07.19 22:03

Nie znane są wyroki Niebios… wspaniałe małżeństwa, kochający mężowie, przykładne rodziny. Nagle wszystko się kończy, żal, rozpacz, łzy. Płakałam Arturze gdy czytałam Twoje świadectwo. Serce pęka jak coś takiego człowieka spotyka. Ja swojego męża pochowałam 15 lat temu. Syn miał wtedy 12 lat. Nie jadłam, nie spałam, miałam depresję. Długo trwało zanim doszłam do normalności. Modlitwa, wiara i bliscy sprawili, że przeszłam przez to „piekło” samotności itp. Trzymajcie się panowie…Ty Arturze i Ty Robercie. Doskonale wiem co teraz przeżywacie. Módlcie się, to pomaga!!! Wasze żony również modlą się za Was i waszych najbliższych. Niech Was Mateńka otula w tej rozpaczy!!!

Beata
Beata
02.07.19 21:40

Płaczę jak bóbr po przeczytaniu tego świadectwa. To jest prawdziwa miłość do grobowej deski. Tak bardzo Ci współczuję i jednocześnie zazdroszczę. Współczuję że odeszła ukochana żona, a zazdroszczę takiej miłości, oddania. Czytając to, stanęły mi przed oczami moje chwile, gdy jechałam na operację guza- oponiaka. Odwiozła mnie do instytutu przyjaciółka, bo mąż nie miał takie potrzeby serca by być przy mnie. Po jakimś czasie dowiedziałam się że w tym samym czasie zdradzał mnie. Wracając do tematu, aż nie mogę uwierzyć że można tak kogoś kochać do ostatnich chwil.

Robert
Robert
02.07.19 21:30

Piękne to świadectwo ale smutne zarazem, moja żona też odeszła 5 maja, pisałem już o Tym więc nie będę się powtarzał. Też byłem z Nią do końca, jednak zastanawiam się czy nie za mało zrobiłem? Czy może jeszcze coś się nie dało? Moja żona miała 41 lat i mam nadzieję że jest szczęśliwa a jeśli tak to niczego więcej nie chcę, no może żeby w miarę szybko do niej dołączyć ale to Bóg zadecyduje.

Ania
Ania
02.07.19 19:52

Piękne świadectwo. Dziękuję. Rozumiem że dzieci już były duże. Czasem trzeba takiego wstrzasu by pewne rzeczy zobaczyć. Nie jesteśmy tu na stałe na ziemi. Tylko na jakiś czas. Cieszę się że sie nawrociles. Niech Twoja wiara wzrasta i przynosi piękne owoce. Niech dzieci widza i niech Pan pociagnie do siebie wielu ktòrzy odchodza od wiary.

Ania
Ania
02.07.19 19:21

W tej chwili bol zaloba smutek wielki ale z perspektywy jak sam napisales przezyles tyle lat z miloscia swojego zycia , to jest piekne , wielu nie ma takiej mozliwosci żyją w samotnosci dlugie lata , Ty dziekujesz za 19 miesiecy ja mysle ze warto dziekowac za wszystkue lata spedzone razem , ja musze zyc w samotnosci tyle lat naprawde spotkac w zyciu milosc swojego zycia to jest szczescie .

SYLWIA
SYLWIA
02.07.19 18:09

Piekne swiadetwo dziekuje
🙂

Anonim
Anonim
02.07.19 18:07

Niesamowite swiadectwo, ale napisane tak, ze nie bardzo chce sie czytac. Istnieja jeszcze takie malzenstwa? Cierpienie okropne jak P. Roberta, zycze Panu wszystkiego dobrego.

16
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x