O nowennie dowiedziałam się mniej więcej w tym samym czasie kiedy po badaniach mój mąż miał podejrzenie nowotworu.
Przerażenie, strach, złość – to emocje, które przeszywały moje ciało od stóp po samą głowę! Byliśmy małżeństwem zaledwie rok a tu taki cios został w nas wymierzony.
Bezradna i całkowicie załamana wgłębiłam się w temat i uznałam, że skoro jako człowiek nie mam na zaistniałą sytuację żadnego wpływu nie zostało mi nić innego jak się modlić.
Razem z mężem – wieczorami – siadaliśmy do modlitwy w całkowitym zawierzeniu i zaufaniu.
Na początku było łatwo, w zasadzie nie wyczuwałam działania „złego” – pomyślałam wtedy o czym Ci ludzie piszą? Jakie trudności w odmawianiu? przecież nic złego się nie dzieje… Do czasu!
Im więcej czasu trwałam w nowennie tym robiło się trudniej. Przez ten czas „zły” wystawiał mnie na próby, zmuszał do zmierzenia się ze swoimi największymi lękami! Ale miłość była moją tarczą – dla męża musiałam dać radę!
Dowiedziałam się, że kiedy „zły” daje o sobie znać to bardzo dobrze! Widać, że mocno uderza w niego modlitwa i stara się za wszelką cenę wzbudzić w nas niepewność i brak wiary żebyśmy tylko przestali się modlić.
Ja jednak uparcie trwałam – i z tej walki wyszłam zwycięsko!
Podczas zabiegu okazało się, że to nie rak a niegroźna zmiana. Mój mąż został ocalony.
I jeszcze kilka miesięcy temu napisałabym o szczęśliwym końcu tej historii… jednak na ten moment mam Państwu do opisania jeszcze jedną sprawę.
Kończąc jedną nowennę zaczęliśmy odmawiać kolejną. Dlaczego ? Ponieważ okazało się, że tata mojego męża ma oponiaka mózgu. Dużego oponiaka…
Wierzyłam, ufałam nie dałam sobie powiedzieć, że będzie źle i musimy się na wszystko przygotować.
Podczas nowenny szpital w którym miała być wykonywana operacja został zmieniony na lepszy co graniczyło z cudem – na naszej drodze został postawiony wspaniały człowiek i wybitny lekarz, który poprowadził bardzo trudną, wielogodzinną operację na otwartym mózgu tak, że mój teść w tym momencie jest już zdrowy i całkowicie sprawny.
Oczywiście „zły” działał ze zdwojoną siłą ale i tym razem nie daliśmy się pokonać!
Zostały ocalone dwa życia. Wiara i ufność zaprowadziła nas do zwycięstwa.
Módlcie się kochani i nigdy! Nigdy nie wątpcie.
Mateczka naprawdę tu jest i pomaga z całych sił – dziękuję za to!
Świadectwo prawdziwe, wzruszające a przede wszystkim ukazujące ogromną miłość Boską, jeżeli ufamy bezgranicznie.
Dziękuję za piękne świadectwo. Ja też całkowicie zaufalam Matce Bożej. Odmawiam już 23 NP i wiem że nigdy nie przestanę, bo sama sobie nie poradzę z życiem. Bez Nowenny staję się bezbronna. Teraz modlę się o łaski dla mojej pogubionej życiowo córki. Najbardziej cierpią jej małe dzieci. Już widzę co dzieje się w jej życiu i wiem że to idzie pomoc z nieba. Wierzę że Mama ją uratuje.