Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

KR: Podwójne uzdrowienie

O nowennie dowiedziałam się mniej więcej w tym samym czasie kiedy po badaniach mój mąż miał podejrzenie nowotworu.

Przerażenie, strach, złość – to emocje, które przeszywały moje ciało od stóp po samą głowę! Byliśmy małżeństwem zaledwie rok a tu taki cios został w nas wymierzony.

Bezradna i całkowicie załamana wgłębiłam się w temat i uznałam, że skoro jako człowiek nie mam na zaistniałą sytuację żadnego wpływu nie zostało mi nić innego jak się modlić.

Razem z mężem – wieczorami – siadaliśmy do modlitwy w całkowitym zawierzeniu i zaufaniu.

Na początku było łatwo, w zasadzie nie wyczuwałam działania „złego” – pomyślałam wtedy o czym Ci ludzie piszą? Jakie trudności w odmawianiu? przecież nic złego się nie dzieje… Do czasu!

Im więcej czasu trwałam w nowennie tym robiło się trudniej. Przez ten czas „zły” wystawiał mnie na próby, zmuszał do zmierzenia się ze swoimi największymi lękami! Ale miłość była moją tarczą – dla męża musiałam dać radę!

Dowiedziałam się, że kiedy „zły” daje o sobie znać to bardzo dobrze! Widać, że mocno uderza w niego modlitwa i stara się za wszelką cenę wzbudzić w nas niepewność i brak wiary żebyśmy tylko przestali się modlić.

Ja jednak uparcie trwałam – i z tej walki wyszłam zwycięsko!

Podczas zabiegu okazało się, że to nie rak a niegroźna zmiana. Mój mąż został ocalony.

I jeszcze kilka miesięcy temu napisałabym o szczęśliwym końcu tej historii… jednak na ten moment mam Państwu do opisania jeszcze jedną sprawę.

Kończąc jedną nowennę zaczęliśmy odmawiać kolejną. Dlaczego ? Ponieważ okazało się, że tata mojego męża ma oponiaka mózgu. Dużego oponiaka…

Wierzyłam, ufałam nie dałam sobie powiedzieć, że będzie źle i musimy się na wszystko przygotować.

Podczas nowenny szpital w którym miała być wykonywana operacja został zmieniony na lepszy co graniczyło z cudem – na naszej drodze został postawiony wspaniały człowiek i wybitny lekarz, który poprowadził bardzo trudną, wielogodzinną operację na otwartym mózgu tak, że mój teść w tym momencie jest już zdrowy i całkowicie sprawny.

Oczywiście „zły” działał ze zdwojoną siłą ale i tym razem nie daliśmy się pokonać!

Zostały ocalone dwa życia. Wiara i ufność zaprowadziła nas do zwycięstwa.

Módlcie się kochani i nigdy! Nigdy nie wątpcie.

Mateczka naprawdę tu jest i pomaga z całych sił – dziękuję za to!

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
2 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Rafał
Rafał
18.06.19 13:27

Świadectwo prawdziwe, wzruszające a przede wszystkim ukazujące ogromną miłość Boską, jeżeli ufamy bezgranicznie.

Barbara
Barbara
14.06.19 22:58

Dziękuję za piękne świadectwo. Ja też całkowicie zaufalam Matce Bożej. Odmawiam już 23 NP i wiem że nigdy nie przestanę, bo sama sobie nie poradzę z życiem. Bez Nowenny staję się bezbronna. Teraz modlę się o łaski dla mojej pogubionej życiowo córki. Najbardziej cierpią jej małe dzieci. Już widzę co dzieje się w jej życiu i wiem że to idzie pomoc z nieba. Wierzę że Mama ją uratuje.

2
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x