Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Damian: Nowe, lepsze życie

Bardzo długo zastanawiałem się jak napisać swoje świadectwo – od czego zacząć, na czym się skupić, itd. Możliwe, że powodem tego było poleganie tylko na sobie zamiast dać się prowadzić Duchowi Świętemu, który potrafi natchnąć człowieka. Jednocześnie należy jednak pozwolić, aby to ON mówił(pisał), a nie (w przypadku każdego z nas) JA. Wcześniej tego nie rozumiałem, a nawet zapominałem, że zarówno Bóg jak i nasza Mamusia są cierpliwi. Tak jak w części dziękczynnej obiecujemy rozszerzać jej cześć (właśnie także poprzez świadectwo) i nabożeństwo do tej cudownej modlitwy, diabeł wykorzystał to i zaczął utrapiać mnie, że obiecałem, a nadal niczym się nie podzieliłem. Na szczęście mam to już za sobą i wierzę, że otrzymałem z Nieba zielone światło, że jestem już gotów, aby wypełnić tą obietnicę.

Postaram się zacząć od początku. Po krótce zobrazuje jak wyglądało moje życie przed nawróceniem, za które jestem mojej Mamusi i Tatusiowi Niebieskiemu wdzięczny teraz i na wieki.

Urodziłem się pod koniec lat 90 w zwykłej, prostej, polskiej rodzinie – mama, tata, babcia – jako ich jedyny syn. Jak każde (albo większość) dzieci z tamtych lat byłem ochrzczony i wychowany w „wierze”. Stawiam tutaj cudzysłów, ponieważ „wiara” jakiej zostałem nauczony, to fakt, że jest ktoś taki jak Bóg, że Pan Jezus umarł za nasze grzechy. Oprócz tego byłem uczony odmawiania paciorka rano i wieczorem (chociaż bardziej wieczorem, z rana nie widziałem potrzeby) i chodzenia w niedzielę do kościoła. Jednak tych wszystkich rzeczy nie robiłem dla Boga, ani dla siebie tylko dla rodziców. Jedyne czego chciałem w tamtych czasach, to żeby ONI byli szczęśliwi i teraz z perspektywy czasu Pan Bóg pokazał mi jak czułem się zniewolony. Miałem swoją Pierwszą Komunię i do 12-tego roku życia dalej chodziłem (cały czas z przymusu) do kościoła. Później właśnie mając 12 lat odkryłem masturbację, a na święta Bożego Narodzenia dostałem swój pierwszy komputer. Miał on służyć do nauki, ale później odkryłem gry komputerowe, filmy pornograficzne przez internet, itd.

W wieku 13 lat rozpoczęło się bierzmowanie. Kiedy usłyszałem, że mam zbierać jakieś pieczątki ze spotkań, chodzić kilka razy w tygodniu do kościoła i co miesiąc do spowiedzi, to pomyślałem sobie – To tak na serio? Z początku oczywiście chodziłem, ale w pewnym momencie miałem dość i zrezygnowałem. Jedyne czego chciałem, to grać na komputerze i oglądać te obrzydliwości i „rozładowywać się” przy nich. Trwało to kolejne 11 lat. Do tego czasu popadłem w konsumpcjonizm gier, konsol, komputerów, które „udźwigną najnowsze gry w maksymalnych detalach”. W przypadku pornografii było jeszcze gorzej i jak to bywa z każdym nałogiem – dobre złego początki. Zaczynałem od „normalnych” (w pornografii nie ma nic normalnego i dzisiaj dzięki łasce Boga to widzę) filmów, które z biegiem czasu nudziły i potrzebowałem „silniejszych bodźców”. Pozwolę sobie nie pisać szczegółów, żeby zaoszczędzić wspominania tego, co (wierzę), że już minęło i przypadkiem nie pobudził czyjejś wyobraźni.

W zeszłym roku przyszło opamiętanie i tu również nie będę pisać szczegółów. Napiszę tylko, że w tamtym momencie Bóg dotknął mnie tak mocno, że zacząłem płakać jak małe dziecko, padłem na kolana i zacząłem błagać Go, aby odmienił moje życie. Dzisiaj (z Jego łaski) wiem, że KAŻDA modlitwa jest wysłuchiwana, ale nie tak jak MY chcemy. Po tamtym wydarzeniu (sam, z WŁASNEJ WOLI) postanowiłem przystąpić do spowiedzi. Pierwsze co, to diabeł zaczął wypominać tyle grzechów, że bałem się zatajenia czegokolwiek i postanowiłem pójść z kartką. Jednak po tak długim czasie bycia pod jego władzą nie ustępował i dalej wypominał przeszłość i przekonywał, że popełniłem świętokradztwo. Z kartką chodziłem jeszcze przez jakiś miesiąc, ale wtedy ksiądz proboszcz z mojej parafii powiedział, aby zostawić przeszłość i oddać ją w ręce Bogu. Później polecił mi wspólnotę Neokatechumenalną, żebym wychodził więcej do ludzi, bo z powodu uzależnienia od komputera i pornografii odciąłem się od świata. Te dwie rzeczy były dla mnie najważniejsze, a resztę miałem gdzieś – rodziców, przyjaciół, krewnych, znajomych z pracy, itd.

Wspólnota powoli uczyła mnie prawdy o Bogu, że jest miłością, że Jezus umarł, żebym był zbawiony, że nieważne ile razy upadnę, On pomoże mi powstać i walczyć dalej. Słuchając tego łzy same napływały mi do oczu.

W tamtym okresie udało mi się wytrzymać 3 miesiące bez pornografii. W pewnym momencie przypomniałem sobie o Nowennie Pompejańskiej, którą kiedyś znalazłem na tej stronie i o tym jak ludzie mówią, że jest to „modlitwa nie do odparcia”. Dzisiaj widzę jak pomyślałem sobie, że jeśli odmówię tą Nowennę, to wtedy już skończą się na dobre moje problemy z tym nałogiem. To właśnie był początek bolesnego upadku – uwierzyłem w moc modlitwy (jak w jakieś magiczne zaklęcie), a nie Bogu, który jej wysłuchuje. Męczyłem się niesamowicie po tych trzech miesiącach „trzeźwości”. Nowenny jednak nie przerywałem, bo przy okazji była to dla mnie nauka dyscypliny. Wcześniej odmawiałem jedną część różańca dziennie więc Nowenna była wyzwaniem, ale chciałem spróbować. Udało mi się, ale problem nie zniknął. Z drugiej strony jak ukończyłem pierwszą Nowennę, to czułem, że mi tego brakuje i rozpocząłem drugą. Otrzymałem więc po pierwszej Nowennie łaskę pragnienia dalszego odmawiania jej, a „trzeźwość od pornografii” została zachowana na później.

Przy drugiej Nowennie prosiłem o „łaskę najbardziej potrzebną dla mojej rodziny”, która została wysłuchana. Moja babcia w Wielkanoc 2018 połamała sobie biodro i zwichnęła nadgarstek. Ile wycierpiała tylko Pan Bóg wie. W styczniu tego roku doczekała się operacji. Wcześniej ledwo mogła przejść 3 długości wokół swojego pokoju. Dzisiaj powoli sama wstaje do toalety, łazienki i robi kilka kółek po pokoju, po kilka razy dziennie.

Problem nałogu pornografii cały czas pozostawał. Po kolejnym upadku byłem już tak zmęczony, że polecono mi zasięgnięcia pomocy u terapeuty. Doszło do tego, że byłem psychicznie wyczerpany, miałem ciężką depresję, popadałem w rozpacz i nic mnie nie cieszyło. Dziś jednak widzę, że była to tzw. ciemna noc duszy, której potrzebowałem, aby zrozumieć, że JEDYNA RZECZ, której potrzebowałem, to zaufać Bogu. Oprócz tego musiałem z Serca wybaczyć sobie i przyjąć prawdę, że jestem grzesznikiem, że upadam i nigdy nie będę doskonały (na tym świecie). Kiedy to zrozumiałem przestałem utrapiać się i rozpaczać nad swoimi upadkami. Jak wcześniej bałem się popełniać grzech nieczystości ZE STRACHU, tak teraz nie czynię go z BOJAŹNI Bożej, że będę tymi grzechami zasmucał mojego Tatusia i doprowadzał Go do płaczu z powodu cierpienia, które sam sobie zsyłam.

Jakże zbawienny był dla mnie okres Wielkiego Postu. Z własnej woli postanowiłem, że nie będę przez 40 dni spożywać czekolady i wytrwam w czystości. Pan Bóg dał mi jednak coś więcej – codzienna Msza św. i Eucharystia. Od czasu Wielkiego Postu zapragnąłem zaczynać dzień od spotkania z nim, czyli pójścia na poranną Mszę. Zawsze byłem strasznym leniem i lubiłem spać do późna, ale Pan Bóg zobaczył w moim Sercu, że naprawdę tego chcę i wysłuchał moich próśb.

Dziś jestem zupełnie innym człowiekiem. Obecnie przygotowuję się do bierzmowania, aby naprawić błąd popełniony w przeszłości, a co więcej Bóg wybrał mnie, abym nie tylko zaczynał każdy dzień od spotkania z Nim, ale również służenia Mu jako ministrant na Mszy św. Najpiękniejsze w tym wszystkim jest to, że teraz staram się nie szukać siebie i swojej woli, ale Woli Bożej i robić wszystko dla Niego. Nie z przymusu, ale z MIŁOŚCI, bo na dzień dzisiejszy prawdziwie KOCHAM Boga, mojego Tatusia Niebieskiego, Maryję, Mamusię moją kochaną, za której przyczyną otrzymałem tak wiele łask i KOCHAM Jezusa Chrystusa. Teraz nie tylko WIEM, że mnie zbawił, ale to PRZYJĄŁEM. Przyjąłem najwspanialszy dar od Boga jaki człowiek może otrzymać na tym świecie. Odkąd to się stało pragnę mówić ludziom o Bogu, aby odmienił ich życia i mogli poczuć to, co czuję w tym momencie ja, a czuję się kochany i jestem szczęśliwy, że jestem Dzieckiem Bożym.

Na koniec krótkie słowo dla każdego kto czyta to świadectwo.

Jeśli chcesz, przeczytaj to zdanie na głos:

Bóg kocha WSZYSTKICH, Jezus umarł za NASZE grzechy, aby NAS zbawić i WIEM to.

A teraz przeczytaj, proszę, na głos TO zdanie:

„Bóg kocha MNIE, Jezus umarł za MOJE grzechy, aby MNIE zbawić i PRZYJMUJĘ to.”

Jest różnica?

To prawda, że Bóg kocha wszystkich, ale jednocześnie KAŻDEGO człowieka indywidualnie, bo każdy z nas ma z Nim osobistą relację jakiej nie ma NIKT INNY. Relacja ta opiera się na naszych przeżyciach, doświadczeniach, zarówno pozytywnych jak i negatywnych, dobrych i złych, radosnych i bolesnych. Pamiętaj jednak, że On NIGDY Cię nie opuści, ZAWSZE jest z Tobą nawet jeśli tego nie czujesz, a na dowód polecam przeczytać fragment z „Dzienniczka” św. s. Faustyny (1181 – 1182).

Niech Bóg prowadzi Cię przez życie drogą, którą przygotował dla Ciebie, na której drogowskazem jest Jezus Chrystus. Pamiętaj, że celem ostatecznym tej drogi jest Twoje zbawienie, bo Bóg pragnie zbawić wszystkich, w tym także Ciebie i chce, abyś i Ty spędził/spędziła z nim wieczność. Każdego dnia czeka aż chwycisz Jego rękę, którą wyciąga do Ciebie i dasz się Jemu prowadzić jak małe dziecko, którym prawdziwie jesteś w Jego oczach.

Dziękuję Ci za poświęcenie swojego czasu na przeczytanie tego świadectwa i mam nadzieję, że pokrzepi Cię ono i zmotywuje do ciągłego poznawania (prawdziwego) Boga, który jest czystą MIŁOŚCIĄ. Zostań z Nim i niech błogosławi Tobie i Twoim bliskim.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
14 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Mimi
Mimi
11.06.19 12:58

Piękne świadectwo :))) Niech Cię Pan Bóg błogosławi i dalej prowadzi. Trzymaj się mocno ręki Maryi by trwać dalej i walczyć. Sami po ludzku jesteśmy słabi i nie możemy nic.

Gosia
Gosia
10.06.19 15:07

Wzruszające i poruszające
Jesteś młody, życie przed Tobą
Powodzenia

Doris
Doris
07.06.19 13:12

Amen❤❤❤❤

Ines
Ines
07.06.19 10:02

Wspaniale, piękne świadectwo!

Maria
Maria
07.06.19 08:02

Bardzo piękne świadectwo. Bardzo za to świadectwo dziękuję.

Anna
Anna
07.06.19 06:37

Piękne świadectwo.Zostań z Bogiem

Agucha
Agucha
07.06.19 01:05

Damian! Łaska Boża Cie dogoniła i wpadłeś po uszy i na zawsze w ręce Pana, Boga Zastępów! Miłosierdzie Jego nad Nami a On zawsze przy nas, Bóg Wybawiciel 🙂 powodzenia!!!

Szymon
Szymon
07.06.19 00:23

Piękne świadectwo. Bóg jest Wielki, gratuluję ci że odkryłeś Go w swoim życiu 🙂 A jeśli mogę cię o coś poprosić, to proszę pomódl się za mnie, ponieważ sam mam problemy z czystością. Bardzo chciałbym sie od tego uwolnić ale niestety nie jest to łatwe. Nie wiem co blokuje mi tą łaskę, ale być może to brak odwagi lub słaba modlitwa. Jak dotąd odmówiłem jedną pompejanke, ale to było prawie rok temu. Chciałbym odmówić następną, ale boje sie że zwyczajnie nie dam rady, blokuje sie. Nie wiem dlaczego tak sie dzieje. Proszę was kochani o modlitwę lub jakąś wskazówke dla… Czytaj więcej »

Agucha
Agucha
07.06.19 01:10
Reply to  Szymon

Szymon, jak Damian podaje – nie skupiaj sie na grzechu i na wytrwaniu o wlasnych silach bo widzisz, ze sam nie dajesz rady – skup sie na Jezusie i zaakveptuj to, ze potrzebny Ci Zbawiciel – ze On musi przyjść i Ci pomoc 🙂 jak nie mozesz NP to moze akurat litanie do Serca Jezusowego? i odwiedzaj Chrytusa w koscile gdy tylko masz mozliwosc – na chwilę, porozmawiaj z Nim w Tabernakulum. mozesz povzytac artykuly na milujciesie org pl – to jest dobre pismo i pomocne w takich sprawach 🙂 pozdrawiam

Szymon
Szymon
10.06.19 14:30
Reply to  Agucha

Dziękuję za rady i również pozdrawiam 🙂

Agnieszka
Agnieszka
07.06.19 09:43
Reply to  Szymon

Szymon jeśli NP wydaje Ci się trudnym wyzwaniem to zacznij od Koronki do Krwawych Łez Matki Bożej. Odmawia się ją o godzinie 19. To bardzo wyjątkowa modlitwa. Poczytaj i przekonaj się sam. Oddaj się w ręce Maryji. To jedyna słuszna droga, a Mateńka za rękę zaprowadzi Cię do swojego Syna. Nie martw się, nie zadręczaj się. Jest jeszcze Akt zawierzenia Jezu, Ty się tym zajmij od o.Dolindo. Naprawdę mamy tyle możliwości. Te wszystkie modlitwy, koronki, i wszyscy Święci to nasze koła ratunkowe od Boga. Nie pozostawił nas samych. Pamiętaj o tym. Niech Bóg Cię prowadzi.
Z Panem Bogiem

Szymon
Szymon
10.06.19 14:27
Reply to  Agnieszka

Dziękuję Agnieszko za rady i słowa. Ten akt zawierzenia o. Dolindo znam, bo w sumie kilka razy go już odmawiałem. Ale spróbuje z tą koronką.

Magdalena
Magdalena
06.06.19 23:11

Dziękuję za Twoje poruszające świadectwo. Z Bogiem!

Anna
Anna
06.06.19 21:16

Piekne pokrzepiające wszystkich zagubionych, czekających na łaskę uzdrowienia świadectwo.

14
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x