Pierwsze zderzenie z rzeczywistością -po kilku latach małżeństwa, mając dzieci, zdałam sobie sprawę, że nie mam pojęcia co się dzieje. Kłótnie, wrogość, nerwy. Poczułam się jakbym stała w szczerym polu i z każdej strony nadciągała burza. Jedyne co zostało to zapłakać gorzko, paść na kolana i zacząć wołać do Boga o pomoc. I teraz z perspektywy czasu widzę jak szybko moje wołanie o pomoc zostało wysłuchane. Ale nie tak jak ja chciałam czy sobie to wyobrażałam. Było znacznie lepiej. Po burzy wyszło słońce i zobaczyłam w nowym świetle wyraźnie to co robiłam źle i to co było złe. Dostałam też w zestawie przeświadczenie,że teraz widzisz jak było, jak może być i co masz dalej robić. To przykre, że dopiero wtedy prawdziwie poczułam co to miłość matczyna do dziecka i jak bardzo było jej we mnie mało, jakby z oczu spadły zasłony. Świadomość jak wiele błędów popełniłam, sprawiała, że smutek z błędów mieszał się z radością odkrycia Boga na nowo.
Wpadały mi w ręce modlitwy, świadectwa i nowenna pompejańska. Kiedy o niej usłyszałam wiedziałam, że muszę właśnie ją odmówić. Ale w tej samej chwili słyszałam, że nie ma takiej opcji ,to ZBYT TRUDNE… No i było, tak długo jak intencja sama do mnie przyszła z kolejnym zrozumieniem tego co zawiniłam wobec innej osoby.
Pierwszą nowennę odmówiłam w intencji tej osoby i mam nadzieję, że będę mogła naprawić to co zepsułam.
Po tym zaczęło się na dobre. Stopniowo zaczęłam tracić grunt pod nogami w pracy. Pojawił się nowy przełożony, spadły na mnie obowiązki, które wymagały ciągłych nadgodzin i wykonywania rzeczy dalece wykraczających poza moje kompetencje. Z tej próby „jakimś”cudem wyszłam cało a nawet w lepszym stanie niż byłam wcześniej. W takiej próbie ognia poznałam co to pokora, uczciwość i modlitwa. Próba odmówienia wtedy nowenny zakończyła się po pierwszym dniu. Bezsilność i zmęczenie pozwalały tylko znów zawołać o pomoc. I otrzymałam ponownie nie to ,nie takie, nie tyle…Ale lepiej. Otrzymałam wewnętrzny pokój. To tak dużo poczuć się bezpiecznie i ufać, że powierzyłam to wszystko Jedynemu Słusznemu za pośrednictwem Najświętszej Maryi. I tym razem rozpoczęta nowenna przynosi pokorę, cierpliwość, wytrwałość-to czego na co dzień brakuje w moim życiu.
Czasem jesteśmy zbyt ogłuszeni i oślepieni światem aby zawołać o pomoc. Trzeba w życiu nie jednej burzy, żeby zmyła nam z oczu to co zasłania nam prawdę. Jest jeden Bóg i tak długo jak będziesz miał wiarę, nadzieję i miłość nie upadniesz bo On będzie niósł ciebie w Ojcowskich rękach.
Mieliśmy problemy finansowe. Modlitwa do Matki Boskiej pomogła. Sprawy zaczęły się powolutku prostować. Dzięki Najświętszej Panienki dzisiaj śpię spokojnie.
Przepiękne , takie świadectwo powinny przeczytać osoby, którym potrzeba siły.Szczęść Boże.
Agatko napisałas bardzo mocne i piekne świadectwo jestem Ci wdzieczna za to bo te jak male paciorki rozanca wzmacniaja nas dajac sygnal ze Pan Bog nas slucha
Piękne świadectwo, przeżywam trudny czas w małżeństwie i Twoje świadectwo daje nadzieję