Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ania: Nowenna wciąż mnie odnajduje

Nowenna Pompejańska to wielka siła, zamknięta w paciorkach różańca. Sama wiele nie mogę, nie potrafię, boję się, obawiam, mam mnóstwo wątpliwości, ale kiedy trzymam w dłoniach różaniec, wstępuje we mnie wielka wiara i moc. Wierzę, że się uda, że mogę, dam radę, muszę spróbować – zachęca mnie do tego sama Matka Boża. Dla Niej muszę i chcę znaleźć czas na modlitwę, zadumę, rozważania. Z Nią mogę więcej niż mi się wydaje, przy Niej docieram w miejsca, w których nie spodziewałam się być. Gdy słabnę – oplata mnie ciasno różańcem jak matka kołderką swoje dziecko i po chwili przestaję się trząść jak liść na wietrze. Uspokajam się, pokornieję, milknę zewnętrznie, ale wewnątrz mnie poczyna się cicho tworzyć łagodne mruczenie modlitwy. Z każdą chwilą przybiera na mocy, wzrasta we mnie, aż eksploduje w duszy szczęściem. I w każdej sytuacji, w każdej chwili pociesza mnie myśl, że choćby nie wiem co się stało, choćby nie wiadomo co się działo, Ona zawsze będzie przy mnie. Maryja, moja i twoja Matka, wsuwająca mi w zaciśniętą dłoń różaniec.

Nowenna Pompejańska towarzyszy mojemu życiu już od kilku lat. Zmieniła je, wzbogaciła. Gdy pierwszy raz zauważyłam przy wyjściu z kościoła niewielką broszurę z instrukcją jej odmawiania – zaskoczyła mnie. Pytałam sama siebie: „Jak to możliwe, że już tyle lat żyję na tym świecie i nie wiedziałam dotąd o istnieniu Nowenny Pompejańskiej?!”. Jakże żałowałam, że nie odkryłam jej wcześniej! Miałam wrażenie, że gdybym tylko odnalazła ją (albo może raczej ona mnie) lata wcześniej, całe moje życie potoczyłoby się inaczej, a przynajmniej uległo poważnej metamorfozie. Tak, Nowenna była i jest wyzwaniem rzuconym zabieganemu, uwikłanemu w tysiące codziennych spraw człowiekowi. Jakby Pan Bóg chciał przy jej pomocy sprawdzić, ile człowiek może z siebie dać, gdy prosi o coś, na czym bardzo mocno mu zależy; jakby zamierzał przetestować naszą wiarę. Bardzo mocno chcemy – czy tylko troszeczkę, tyci, tyci, ździebko, odrobinkę? Czy jesteśmy w stanie – w imię naszego zaangażowania we własną prośbę, podjąć się codziennej, trudnej modlitwy kontemplacyjnej? Czy jesteśmy gotowi zrezygnować z wypoczynku na kanapie, przed telewizorem, komputerem, z książką, byle tylko porozmawiać z Panem Bogiem? Nowenna Pompejańska jest przecież jednym z najszybszych sposobów dotarcia ze swoją ziemską prośbą przed Majestat Najwyższego. Przynosi ją przecież przed oblicze Pana Boga Maryja, podsuwa ją pod uszy Nieskończonego. Uważam wręcz, że Nowenna Pompejańska jest jakby bezpośrednim numerem telefonu do samej Opatrzności. Dzięki niej, za pośrednictwem Maryi, „łączę się” bezpośrednio z Panem Bogiem. On zawsze jest dla nas pod telefonem, gdy kierujemy się do Niego z polecenia Matki Pana Jezusa.

Przez te lata odmawiałam wielokrotnie Nowennę Pompejańską w różnych intencjach i Opatrzność nigdy nie przerwała ze mną połączenia, gdy bardzo Ją o coś prosiłam. Zwykle były to modlitwy o zdrowie najbliższych, zmiany zawodowe w życiu, rozeznanie w plątaninie uczuć. Skomplikowane sprawy się rozwiązywały, zdrowie przychodziło – choć może nie od razu i wprost. Regularna modlitwa zdejmowała przede wszystkim z moich barków straszny ciężar obaw: jak to będzie, co to będzie, kiedy i gdzie. Uspokajała oddech i burzę w sercu, koiła. Wspaniała była świadomość, że odkąd modlę się Nowenną Pompejańską, to Pan Bóg troszczy się o moje sprawy, a ja mogę odetchnąć, bo lepszego rozwiązania niż to, które przedstawi mi Opatrzność, nie mogłabym od nikogo się spodziewać. Wiedziałam, że cokolwiek się stanie, Pan Bóg mnie z tym nie zostawi, zawsze będę się mogła do Niego przytulić poprzez tą niezwykłą modlitwę. Świadomość faktu, że powierzam Panu Bogu swoje sprawy poprzez pośrednictwo Maryi sprawiła, że byłam śmielsza w modlitwie, w proszeniu i błaganiu. Maryja, choć doskonała i bezgrzeszna, mniej mnie onieśmielała niż Opatrzność. Swoją łagodnością zachęcała do wytrwałej modlitwy, dziecięcej ufności. Mogłam Jej wiele kwestii powierzyć „jak kobieta kobiecie”. Czułam, że zrozumie, nie będzie surowo oceniać, nie przekreśli moich próśb i oczekiwań. Zawsze będzie starała się dostrzec we mnie coś dobrego, o co będzie mogła się „zaczepić”, czego będzie mogła się uchwycić, przedstawiając moje prośby Panu Bogu.

Nowenna Pompejańska przychodzi przez te parę lat do mnie okresami wahań, wątpliwości, zagubienia, chcąc być odpowiedzią na wszystkie niezadane przeze mnie pytania. Chce mi odpowiedzieć, choć czasami o nic nie pytam. Chce do mnie przyjść, choć bywa, że udaję, że tego nie widzę. Przyzywa mnie wówczas tysiącem znaków codziennego życia: znajduję ją przypadkiem na stoliku przy wyjściu z kościoła, a dłoń samoistnie, nieomal bez wiedzy mojej świadomości, wysuwa się łapczywie po tą maleńką broszurkę. Wypada mi spomiędzy starych notatek, zapisków, które – jak wydawało mi się – przypadkowo przeglądałam pewnego wieczoru. Znajduję o niej informacje w gazecie, w której nigdy dotąd nie czytałam o Nowennie Pompejańskiej. Wyraźnie wówczas czuję, że ta modlitwa znów mnie wybrała, Maryja przyzywa mnie do Siebie, obiecując Swoje słodkie zrozumienie podczas czasu spędzonego na różańcowej kontemplacji. A skoro odczuwam wyraźnie, że modlitwa Nowenny Pompejańskiej ponownie zaprasza mnie do twardej szkoły wyrzeczeń, nie pozostaje mi nic innego jak tylko podjąć rzucone mi wyzwanie. Skoro modlitwa mnie spotkała w moim codziennym zabieganiu, to znaczy, że Maryja uznała, że tylko dzięki modlitwie rozplącze się we mnie kłębek zapętlenia błędów i obaw.

Podobnie do Maryi mówię więc „fiat” Nowennie Pompejańskiej, wpuszczam ją na powrót do mojego życia i z energią zaczynam wymagające kontemplacje. Z biegiem czasu jednak początkowy entuzjazm hamuje, moc maleje, usta pełne modlitw – wysychają: nadchodzi trudniejsza część Nowenny Pompejańskiej. To ten czas, w którym modlitwa jest trudem, zmaganiem z własnym lenistwem. Modlitwa staje się walką z rozproszeniem uwagi. Myśli co chwila odskakują na boki jak koniki polne, mózg wierzga jak narowisty koń i nie chce współpracować, koncentracja już dawno klapnęła jak dziecko pupą na piach. Na tym etapie trzeba włożyć w modlitwę wiele trudu, by wyczołgała się z ust. Każde słowo wierci się w naszej głowie, siada i wstaje, aby w końcu wręcz się położyć. Modlitwa może wówczas boleć. Wstyd nam, że nie potrafimy modlić się piękniej, żarliwiej, mocniej. Zastanawiamy się, gdzie się podział nasz początkowy entuzjazm. Pewnie porwały go szatańskie moce, jak tylko dowiedziały się, że zamierzamy modlić się przy tak potężnym wsparciu Matki Bożej. Co zatem należy zrobić na tym trudnym etapie modlitwy? Nie zastanawiać się za wiele, tylko modlić się dalej i dalej, nieustępliwie. Lepiej przecież, by nasza modlitwa była niedoskonała w oczach Pana Boga, niż żeby nie było jej wcale. Choćbyśmy zatem my nie byli doskonali, Matka Boża jest doskonała i Swoją doskonałością dopełni naszą modlitwę, zanim przyniesie ją przed oblicze Najwyższego. Oddychamy zatem z ulgą, modlimy się dalej. Ufności nam trzeba, tylko ufności!

A potem jeszcze ciężko bywa czasami przy końcu maratonu Nowenny Pompejańskiej. To ten moment, gdy już widzimy przed sobą cel, kres, metę, ale jeszcze musimy podbiec z modlitwą parę metrów, jeszcze musimy donieść w sobie siły do finiszu. Jakże łatwo wówczas zniweczyć cały dotychczasowy wysiłek modlitwy. Wystarczy przecież jakieś drobne wydarzenie wokół nas, coś się przytrafia w naszej rodzinie, ktoś do nas przyjeżdża i burzy nam swoim przybyciem porządek modlitw. A potem nagle uświadamiamy sobie, że zapomnieliśmy, opuściliśmy, nie dokończyliśmy… Warto nie odpuszczać do końca, nie dać się zdekoncentrować, trwać twardo w postanowieniu odmawiania. Gdy się upadnie, pomyli wątki, tajemnice, dni, przyspieszy – przeprosić Pana Boga i dalej się modlić. Upadając – od razu wstawać, nie pozwalać sobie na leżenie na ziemi i użalanie się nad sobą. No dobrze, powiedzmy to sobie w końcu – ta modlitwa nauczyła mnie, bym sobie nie pobłażała, nauczyła mnie systematyczności, wyrobiła we mnie nieustępliwość. Jak już coś zacznę – muszę skończyć, choćby się waliło i paliło. Dla mnie już postanowienie o odmawianiu modlitwy – jest początkiem jej odmawiania. Dostrzegam, że to Maryja przynosi mi ją do mojego życia, gdy zauważa, iż jest mi bardzo potrzebna. Dzieli się nią ze mną i jestem Jej za to bardzo wdzięczna.

W zeszłym roku Nowenna Pompejańska, czule wpleciona przeze mnie w wiele innych modlitw, uratowała zdrowie, a ośmielę się jeszcze stwierdzić – życie mojego ówczesnego narzeczonego. A skoro zrobiła już tak wiele, to nic nie stało jej na przeszkodzie, by nie zrobić jeszcze więcej. Zatem zrobiła – w krótkim czasie sprawiła, że narzeczony zamienił się w męża. Od niedawna Nowenna Pompejańska znów zapukała do mojego życia – jakby wyczuwając, że pragnęlibyśmy te nowe życie zaprosić pomiędzy naszą dwójkę. Niech to nowe życie będzie w kolorowych śpioszkach i ma wspaniały charakter mojego męża. Modlitwa trwa, Matka Boża przedstawia nasze prośby Opatrzności, Pan Bóg cierpliwe słucha. Wiem, że moja prośba jest przez Maryję „zaopiekowana”, doglądana, pamiętana. Czuję na sobie wejrzenie Dobrego Ojca, a moją „sprawę” do Opatrzności przytula do serca Maryja. Rozczula tym Pana Boga, On Jej przecież niczego odmówić nie może…

Zapakowałam swoją prośbę do Ojca Niebieskiego o nasze maleństwo – w materiał uszyty z Nowenny Pompejańskiej. Przewiązałam wstążką dobrych uczynków, mąż zalakował podarunek pocałunkiem swoich modlitw i miłości. Gdy Nowenna dobiegnie końca, Pan Bóg wyśle nam odpowiedź…

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
24 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Anulka
Anulka
25.06.19 16:07

Dziękuję

Agnieszka S.
Agnieszka S.
01.06.19 22:48

Świadectwo nie tylko przepiękne i mądre, ale przedstawiające całą kwintesencję NP, pisane z całą pewnością pod natchnieniem Najwyższego. Moim zdaniem zasługuje na wielokrotne udostępnianie i powielanie, zwłaszcza w broszukrkach i NP.

Agucha
Agucha
30.05.19 00:27

„Uważam wręcz, że Nowenna Pompejańska jest jakby bezpośrednim numerem telefonu do samej Opatrzności.” w jednym z kazań na yt o.Pelanowski mówi o MB jako o 'bogatej ciotce z USA’ ;D taka orędowniczka, pośredniczka, skarb 😉

Basia
Basia
29.05.19 21:35

Przeczytałam to świadectwo nie jeden raz … Uśmiecham się bo czuję niezwykle pozytywne emocje! Do tego cudowne zawierzenie i namacalne owoce NP… Tak pięknie tylko działa Matka Boża!

Beata
Beata
29.05.19 15:01

Przepiękne świadectwo.Dziękuję ,że mogłam je przeczytać.Jestem w trakcie odmawiania trzeciej nowenny i właśnie dzisiaj były mi potrzebne te słowa,które przeczytałam…Nie straciłam wiary w modlitwę,ale osoba za którą odmawiam nowennę zaczęła znów pić,nasilily się objawy zaburzeń psychicznych mimo wszystko głęboko wierzę nie tracąc nadzieji,że Matka Boża wysłucha moich próśb,a ja będę trwać w modlitwie. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam

Anulka
Anulka
29.05.19 14:43

Dziękuję…

Monika
Monika
29.05.19 09:38

Piękne świadectwo, podnoszące na duchu osoby, które już tracą nadzieje. Oby wszystkie modlitwy i prośby zanoszone przez Maryję przed tron Boga zostały wysłuchane. A osobą tracącym nadzieję życzę wytrwałości i cierpliwości. Bóg nad nie zostawi bez opieki.

enia
enia
29.05.19 07:01

Katrin jesteś na forum?

Ania
Ania
29.05.19 04:40

Pieknie napisane , mi nie jest dane byc ani zona ani matka , Matka Boza zapomniala pominela niezauwazyla jak kilkanascie lat o to prosilam blagalam

Ara
Ara
29.05.19 06:19
Reply to  Ania

Moich próśb też nie zauważyła albo nie były dla niej ważne. Żałuję tych modlitw. Rozbudzily pragnienia , dały nadzieję i przyczyniły sie do zwiększenia mojego cierpienia.

Magdalena
Magdalena
29.05.19 07:02
Reply to  Ara

A może wola Boża jest inna?

Ania
Ania
29.05.19 08:25
Reply to  Ara

Podpisuje sie pod tymi slowami , najgorsze w tym jest to ze czlowiek liczy na te pomoc jest jej pewien a ona nie nadchodzi i pozniej jest wielkie rozczarowanie , jakby czlowiek nie poddal sie tej nadziei nie byloby takiego zalu , smutku rozgoryczenia , czlowiek chyba musi liczyc sam na siebie tylko sie tak zastanawiam w jakim celu jest napisane” proscie a bedzie wam dane, albo jak ktos odmowi rozaniec czy koronke spelni sie wszystko o co prosic beda ” za glupia jestem na te wiare , i znow wraca depresja, nie mam sily zyc , nienawidze swojego zycia… Czytaj więcej »

Agnieszka
Agnieszka
29.05.19 10:12
Reply to  Ania

Dziewczyny ,gdy tak piszecie to oznacza że macie dużo pychy w sobie . Pokora pokora i jeszcze raz pokora. Przy rozważaniu tajemnic zauważcie ile Matka Boża musiała być pokorna, całkowicie.
Ja też jestem z tych pyszałków i wiem jak jest ciężko, gdy nic po mojej myśly.
Smutek, depresja ,złość, same brudy ze mnie wypływają. Ale dalej walczę modlitwą, pomieszaną ze łzami.
Matka Boża nas kocha, i chce dla nas jak najlepiej, tylko nam to nieraz trudno pojąć.
Pozdrawiam i pomodlę się za was. Pa.

Ania
Ania
29.05.19 11:34
Reply to  Agnieszka

Byc moze masz racje ale pisze to co czuje , i tak przyznaje czesto klóce sie z Bogiem , nie jestem potulna jak wiekszosc z was , moze to wedlug ciebie i pycha ale mam i zawsze mialam pragnienie miec rodzine , takie jest pragnienie mojego serca , czy to az takie zlo skoro Nikt nie slyszy , to przepraszam ze smiem o to prosic

Ara
Ara
29.05.19 19:05
Reply to  Agnieszka

Podobno Bóg chce aby człowiek był szczęśliwy też tutaj na ziemi. Tylko jak w to wierzyć gdy modlitwy w tak ważnej sprawie jak własna rodzina nie zostały wysłuchanie. Łatwo się pisze takie słowa o pysze. Trudno się żyje w samotności i z niezrealizowanym powołaniem: (.
I trudno się patrzy na szczęście innych. Rozczarowanie, złość, uczucie zawodu to naturalne uczucia które się pojawiają w takiej sytuacji. Zwłaszcza gdy czyta się świadectwa osób, które nie modlił się zbyt długo s zostały wysłuchanie…..

Ania
Ania
29.05.19 22:54
Reply to  Ara

Ja wierze w Boga ale czy Panu Bogu ?! Nie wiem , juz nie wiem. Nie oznacza to ze Bog nie slyszy , slyszy ale tylko wybranych niestety.

Agucha
Agucha
30.05.19 00:23
Reply to  Ania

Ania, nie masz innego wyjścia jak zdecydować co z tym faktem robisz: Bóg Cię nie wysłuchał, nie wiesz dlaczego i co teraz? tu już nie chodzi o to czy intencja się spełniła ale o relację Ty-Bóg – temu musisz się przyjrzeć i to musi zostać rozstrzygnięte: mówiąc krótko musisz sobie odpowiedzieć na to czy znajdziesz w Nim cokolwiek co sprawi, ze stwierdzisz, że warto iść za Nim dalej i dalej w Niego wierzyć – nawet jeśli nie spełnił intencji o którą się modliłaś – czy ma CI On cokolwiek do zaoferowania albo tez czy Ty oczekujesz od Niego czegokolwiek więcej… Czytaj więcej »

enia
enia
29.05.19 03:58

Ania pięknie, jesteś wyjątkowa.
Niech Wam Bóg błogosławi.

Dominika
Dominika
29.05.19 00:59

Piękne świadectwo, wszystkiego dobrego!

Cezary
Cezary
29.05.19 00:13

Od kilku dni mam spore problemy z rozproszeniami w trakcie odmawiania nowenny. Czytając Twoje świadectwo, mam wrażenie, że Jezus dał mi podpowiedź co trzeba robić. Zaufać i wytrwać. Dziękuję.

Gosia
Gosia
28.05.19 23:30

Przepiękne świadectwo <3 szczere o tym co sie dzieje z człowiekiem w trakcie odmawiania 54 dniowej trudnej, ale i niezwykle pięknej Nowenny. Dziękuje, bo będę wracać do Twoich słów w chwilach zwątpienia… Mnie samej Nowenna przyniosła tyle darów o które nawet nie śmiałam prosić 🙂
Dziękuje i pozdrawiam modlitwa +
Chwała Panu +

Mirka
Mirka
28.05.19 22:23

Dziękuję za to świadectwo.

Anna
Anna
28.05.19 22:20

Dziękuję Ania za to przepięknie napisane świadectwo.

Paulina
Paulina
28.05.19 22:09

Cudowne świadectwo, niech Bóg wam błogosławi <3

24
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x