Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Ola: Przyszłość w rękach Matki Bożej i Pana Jezusa

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus i Maryja zawsze dziewica! Już dawno chciałam napisać to świadectwo, ale za każdym razem odkładałam to na wieczne pózniej. Kiedy pierwszy raz podeszłam do matury, wyniki nie pozwoliły mi pójść na wymarzone weterynaryjne studia. W liceum cierpiałam na depresję, wiedziałam, że nie będę w stanie wystarczajaco przygotować się do egzaminów i niejako byłam gotowa na „porażkę”. Jednak nadzieja przecież umiera ostatnia… Niestety, po ogłoszeniu wyników, okazało się, że nie zostałam przyjęta. Zaczęła się rozpacz, obwinianie nie tylko siebie, ale i wszystko dookoła. Kiedy w końcu się pozbierałam, postanowiłam, że zawalczę, że nie poddam się tak łatwo. Jestem dość upartą osobą i nie byłabym sobą, gdybym nie spróbowała. Podjęłam decyzję, że w przyszłym roku jeszcze raz podejdę do matury z biologii i chemii. Mój zapał od początku września był naprawdę wielki! Codziennie przerabiałam dane partie materiału. W październiku zaczęłam uczęszczać na kurs przygotowujący do matury. To wszystko bardzo mnie mobilizowało. Jednak w styczniu czar prysł. Zaczęły się nawroty depresji. Zawalałam naukę. Znowu nie miałam na nic siły. Obezwładniał mnie lęk, że ja nie dam rady, że wszystko już przepadło. Międzyczasie poznałam pewnego chłopaka. Swietnie nam się rozmawiało, jednak kiedy powiedział, że on odrzuca kościół, pomimo, że ponoć wierzy w Boga i wyznaje w swoim życiu Dekalog, czułam, że nic więcej z tego nie będzie. Pózniej na miesiąc czy półtora urwał nam się kontakt przez moje przygotowania do matury. W kwietniu podjęłam nowennę pompejańską w intencji szczęśliwego napisania matury i uzyskania wyników, które pozwolą mi na dostanie się na wybraną uczelnię. Nie było łatwo… Trzy różańce dziennie to dla mnie coś niewyobrażalnego, a jednak, dzieki wsparciu Maryi i Pana Jezusa, udało mi się wytrwać do końca. Niesamowite jest to jaki ta modlitwa daje pokój. Pomimo wielu obaw, czułam w swoim sercu, że wszystko będzie dobrze. Zaufałam Bogu. Jakie było moje szczęście, gdy odebrałam wyniki! Victoria! Matura poprawiona! Złożyłam papiery i kolejne ogromne zaskoczenie – dostałam się z pierwszych list wszędzie tam, gdzie chciałam! Koniec końców wylądowałam na farmacji i Chwała Panu, bo nie mam i nie miałabym serca patrzeć na cierpienie zwierząt. Jestem na to zbyt wrażliwa, pomimo tego, że bardzo kocham zwierzęta, a psy są moją ogromną pasją 🙂

Matka Boża nie zaprzestała w tym miejscu i wyprosiła mi jeszcze wiele łask bożych. Miedzy innymi znalazłam super mieszkanie, praktycznie 8min spacerem od mojego wydziału. Mam najukochańszą współlokatorkę pod słońcem, rownież studentkę pierwszego roku farmacji! Coś wspaniałego! Nigdy nawet nie pomyślałabym, że to wszystko potoczy się w taki sposób. Jest lepiej, niż myślałam! Studia bardzo mi się podobają. Nie mam problemów w nauce, wręcz przeciwnie idzie mi bardzo dobrze, za co rownież dziękuję Matce Przenajświętszej i Panu Bogu. Ich opieka jest po prostu nieziemska.

Wracając do tamtego chłopaka. 10 października zostaliśmy parą, wszystko toczyło się bardzo szybko. Miesiąc pózniej już przedstawiliśmy siebie rodzicom. On mówił o przyszłości, naszej wspólnej. Jednak któregoś dnia rozmawialiśmy o swoich poprzednich związkach. Zawsze utwierdzał mnie, że on poważnie podchodzi do tych spraw. Zdziwiło mnie więc, kiedy oznajmił mi, że był w pięciu związkach, poważnych jak twierdził… I że on szybko się zakochuje, że wszystkie je kochał nad życie. Trochę nie bardzo wiedziałam, co powiedzieć, bo jak się okazało każdy ten związek nie trwał, więcej niż parę miesięcy… Bardzo szybko też nie mogliśmy się od siebie odkleić. Trochę mi to przeszkadzało, bo ja chciałam zadbać o czystość, ponieważ pomimo tego, że nigdy nie spałam z chłopakiem, to sama wpadłam swego czasu w okropną nieczystość i nie mogłam się z tego bagna wygrzebać. On bardzo chciał, żebyśmy spędzili razem noc. W końcu uległam. Nie doszło miedzy nami do zbliżenia, ale tak zaczęliśmy sypiać wtuleni w siebie. Przekonywał mnie, że jego intencje są w 100% czyste. W moim sercu zaczęło kiełkować pragnienie zblizenia… Jednak sumienie cały czas mi to wyrzucało. Chciałam zachować to dla tego jedynego, dla mojego męża. Udało się. Nie uległam mu, chociaż oboje staliśmy na granicy. Jakoś miedzy czasie powiedział mi o swoich partnerkach łóżkowych, w sumie to było to kolejny szok, no bo przecież te związki takie krótkie, a poza tym z takim przekonaniem mówił o przestrzeganiu prawa Bożego o wierze… Czułam się oszukana… Do tamtej chwili myślałam, że facet ma zasady, wartości, o których ciagle mówił. Kiedy powiedział mi z iloma kobietami sypiał i że nie widzi w tym nic złego… Podjęłam decyzję o rozstaniu. Był w szoku, bo przecież każda jego poprzednia partnerka dowiadywała suę, która z kolei jest i nie było żadnego problemu. Doszło do mnie, że On tak naprawdę nie ma za wiele wspólnego z Bogiem, z wiarą… Poza tym zaczął obrażać księży, kościół, stał się dla mnie zimny… Nie wytrzymałam, odeszłam. Powiedziałam mu, że brzydzi mnie jego podejście, że nie chcę być kolejną odhaczoną na liście. Obraził się, że jak ja mogłam go uznać za kogoś takiego… Padło wiele przykrych słów. Nie wiem, może jestem dziwna, ale zamiast czuć do niego niechęć, modliłam się, żeby to wszystko mu przebaczyć. I tak się stało. Mało tego, podjęłam nowennę pompejańską w intencji jego nawrócenia! I stało się ciś czego nie zapomnę pewnie do końca życia… Kiedy odmówiłam różańce pierwszego dnia, czułam się okropnie zniechęcona, zmęczona, stwierdziłam, że Panie Jezu, ja chyba nie dam rady… Pomyslałam, że to bez sensu, że On raczej nigdy nie wróci do Kościoła. Położyłam się spać. I miałam piękny sen. Śniło mi się, że jestem w Kościele w Wielki Piątek. Podchodzę razem ze wszystkimi, aby ucałować Krzyż św. Nagle wszyscy klękają i modlą się, ktoś z tylu kładzie dłoń na moim ramieniu. Odwracam się i kogo widzę? Tak, to ten chłopak, a w jego oczach ogromna radość! Nigdy nie widziałam Go tak szczęśliwego, jak wtedy! Zapytałam: „Wróciłeś?” Odpowiedział: „Tak. Brakowało mi Ciebie.” Wtedy poczułam tak ogromne ciepło w sercu, obudziłam się i popłakałam z radości. Dzisiaj jest 24 dzień nowenny w intencji jego nawrócenia. Wierzę, że Pan da mu tę łaskę i łaskę wiary. Proszę, módlcie się o wytrwałość dla mnie! I jeśli możecie, pomódlcie się też za Karola! Trochę pobłądził, ale przecież Bóg kocha każdego człowieka. Chwała Panu!

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
1 Komentarz
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ewa
Ewa
16.03.19 19:56

Zmowilam nowennę w intencji dobrego meza 3 razy. Nadal czekam. Jednak ostatnio wydarzyło się coś niezwykłego nie potrafię tego opisać. Otóż kiedyś pracowal w danym zakładzie. Tam był pewien mężczyzna który mi się podobał po jego gestach i słowach też wyczulam ze mu się podobam i też słyszałam od innych osób ze mu się podobam. Była jakaś chemia między nami spojrzenia gesty jakieś przypadkowe dotyki jednakże nic między nami nie doszło. Kiedyś słyszałam od koleżanki z pracy takie słowa typu by zaprosił na kawę a nie się czai. Z biegiem czasu jednak nie zaprosił mnie na jakąś randkę. Po pewnym… Czytaj więcej »

1
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x