Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Kaja: Intencja nie spełniona, ale ja ulepiona na nowo…

Kiedyś wziełam z koscioła folderek z nowenna i schowałam do szafki,czesto na niego wpadałam,z myśla ze jeszcze nie teraz.Ten rok zabrał mi wiele w każdej dosłownie kazdej dziedzinie zycia.Zerwany związek,smierć najbliższej osoby,problemy związane z mieszkaniem,zmiany w pracy,finanse.W tym roku przed tymi zdarzeniami wszystkimi podczas zesłania Ducha Św.bardzo gorąco się modliłam by przyszedł i zmienił moje życie i tak się tez stało.Wywrócił moje życie do góry nogami,oczywiście myślałam że spotkało mnie najgorsze i juz nie bedzie dobrze,zostałam sama na tym świecie,wieczny smutek,żal,obwinianie siebie,gorycz,złośc wszystko to mnie niszczyło i relacje wokół mnie.

Nie chciałam wychodzic z łózka,płakałam czesto,nie jadłam,winiłam wszystkich nawet Boga, pojawił sie żal do świata a uczucia do tych co skrzywdzili mnie były tak mocne ze rozrywało mi serce,moja nienawiść potęgowała i zamykała mnie w skorupie samotności i złości.Moje nastawienie i zachowania powodowały ze otwierałam ludziom serce na złego-poprostu psułam im humory,wypominałam różnosci,bardzo mieszałam w relacjach.

Pewnego dnia leżąc i sie ponownie użalając na cały świat, siegłam do szufladki po coś i wyleciała nowenna.W tej samej chwili zaczełam odmawiać to było jak rozkaz od kogos,poprosiłam Ducha Św o pomoc abym wytrwała.Szło mi o dziwo dosyć dobrze,odmawiałam też t.światła.Po pierwszej dziesiatce zaczełam czuć spokój i milość niewiadomo skąd, dostałam energie do zwykłych czynności, ludzie juz mnie przestali irytować,zaczełam sie uśmiechac i cieszyc dniem, kazdego dnia po kazdej zdrowaśce pojawiały sie dziwne cudowne uczucia tak dawno zapomniane.Zaczełam widziec wszystko inaczej,Maryja wymieniła mi wzrok,swiat kazdego dnia był inny pozniej uszy,słyszałam to samo ale juz inaczej to rozumiałam, nic nie bolało,nieprzyjaciele już nie ranili to było jakbym dostała tarcze i ciosy we mnie nie dochodziły lecz odbijały sie ode mnie a ja otrzymywałam siłe by słuzyc innym i pomagac, byc miła i usmiechnieta.To wszystko jest niesamowite,nie umiem tego opisac.

Złe mysli przechodziły w dobre wspomnienia a ból serca i rozdygotany cały środek był spokojny.Nawet wygląd się zmienił,każdy mówił że kwitne,ze pewnie sie zakochałam,oczy błyszczały,twarz promieniała z kazdym dniem bardziej,z każdą dziesiątka różańca..Co dzien przyjmowałam eucharystie po której chciałam sie modlic i modlic i byc blizej Jezusa.Wcześniej zmuszałam się do niedzielnej mszy,nie zawsze chodząc.Czułam obecnosc Jezusa w pracy,autobusie wszedzie.To jest cudowne nie do opisania uczucie.Raz przyjmujac komunie gdy zblizałam sie do kapłana poczułam inna przestrzeń tak ogromna miłosć ze chciałam skakac z radości.

Gdy zaczełam druga czesc NP bardzo zaczeli atakowac mnie dokoła bliscy,to było okropne a ja jeszcze goręcej sie modliłam by zły ich zostawił,odmawiałam tez koronkę i inne modlitwy.To wszystko było takie prawdziwe ze nawet teraz piszac to płacze.NP pokazała mi ze to ja potrzebowałam,uwolnien,uzdrowien,zmiany patrzenia na swiat,wyleczenia z ran przeszłosci i rodziny,że to od nas zalezy czy czujemy sie samotnie i źle,Ja poprosiłam o adopcje Maryji,o opiekę kazdego dnia.Maryja czuwa nawet jak dzieje sie cos złego, oddaje Jej kazdy dzien i smutek by zaniosła Jezusowi.Czuje ze jeszcze proces naprawczy mojego Ja trwa i to jeszcze nie koniec, ale nie chce stracic tego wszystkiego i chce trwać przy Maryji, juz sie nie boje wstawac rano i kłaśc spac.Intencja sie nie spełniła ale chyba sama nie jestem na to gotowa jescze.Maryja wie kiedy,jak i gdzie;)

Rózaniec to moc ogromna,to drabinka do szczecia,spokoju,miłosci,odmawiając NP czesto lały mi się łzy strumieniami,poczym nadchodził błogi spokój…Gdy mi źle sciskam rózaniec nawet czasami zasypiam z nim, gdy nie mam siły sie modlic,jednak to brak sił juz nie jest taki jak kiedys bo jest Maryja i Jezus-juz nigdy nie bede sama.Módlcie sie na różańcu,to naprawde zmienia na lepsze wszystko.

Dawniej raz do roku sie spowiadałam mechanicznie bez emocji,teraz jak mi smutno i złosci sie pojawiają ide do mojego doktora w kościele i składam na ręce kapłana mój stan,wychodzę wtedy jak nowo narodzona i zdrowa.,Błogosławieństwa Maryji i Jezusa życzę wszystkim, szczególnie tym smutnym zagubionym.Nigdy nikt nie jest sam,wystarczy sie przez Maryje zblizyć do Jezusa a wtedy wszystko już jest inaczej.Moje życie nadal jest rozsypane,ale chyba zawsze takie było niepoukładane,teraz przynajmiej wiem który klocek do którego złozyc by pasował a jesli nie wiem i sie waham pytam Jezusa i Maryji Oni maja swoje sposoby by podpowiedzieć,bądź jesli źle dopasuje znów rozwalą,ale to juz tak nie boli jak kiedyś bo zawierzyłam Maryji i Jezusowi.Jesli ktoś nie wie co zrobić z zyciem niech zacznie od dobrej spowiedzi,ja podczas odmawiania NP przypominałam sobie o grzechach z dawnych lat i oddawałam je odrazu na spowiedzi,bardzo pomaga,lepsze to niz sesje u psychiatrów i inne nowoczesne metody na stan umysłu i ducha.TYLKO Spowiedź pomoże i modlitwa z różańcem.

Wytrwałosci kochani,przez Maryję do Jezusa,

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ani
Ani
26.01.19 20:36

Amen.

Gosc
Gosc
26.01.19 18:15

Brawo, gratuluje rozaniec jest droga ktora prowadzi do Jezusa. Kochajcie Boga przez serce Maryi.

Grazyna
Grazyna
26.01.19 15:31

Piekne swiadectwo! Dziekujemy!

Weronika
Weronika
26.01.19 10:58

Przepiękne świadectwo, dziękuję

4
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x