Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Natalia: Ocalone życie nienarodzonego dziecka

Chciałam podzielić się swoimi doświadczeniami,które Nas spotkały.

Mielismy z mężem córkę 7miesięczną,gdy dowiedzieliśmy sie,że będziemy mieć drugie dziecko. Cieszylismy się,że córka będzie miała rodzeństwo. Wszystko przebiegało w porządku aż do wizyty w połowie ciąży,kiedy dowiedzielismy się,że to syn, nasze buzie były bardzo uśmiechnięte, bo będziemy mieć synka ,ale szczęście nie trwało długo..nagle usłyszeliśmy,że Nasze dziecko jest ciężko chore, ma rozszczep kręgosłupa i przepuklinę oponowo-rdzeniową,jest to choroba,której nie da się wyleczyć..można jedynie złagodzić jej skutki. Mieszkalismy wtedy w Szwecji, tam od razu usłyszeliśmy,żeby dokonać aborcji, bo „Po co wam chore dziecko… będziecie się tylko tułać po szpitalach, on nigdy nie bedzie chodził.. ” wyszliśmy z gabinetu zpłakani z mężem.. Nastepnego dnia mieliśmy skierowanie do szpitala,gdzie inny lekarz po zrobieniu USG miał potwierdzić lub wykluczyć tą chorobę. Nie mogliśmy sobie z tym poradzić..cała noc i wieczór przepłakany..jedyną siłą dla Nas , była córka w domu która na nas czekała i potrzebowała. Modliliśmy się z mężem,żeby to był tylko błąd diagnozy. Następnego dnia udalismy się do kliniki,gdzie szwedzki lekarz tylko potwierdził diagnozę.. znów padały takie słowa : „Wiecie,że możecie przerwać ciąże. Macie dwa wyjścia: usunąć albo kontynuować,ale dziecko będzie bardzo chore, będzie wymagało wielu operacji,pierwsza będzie w pierwszej dobie życia a reszta się okaże kiedy.. to dziecko nie będzie chodziło..” Nie potrafiłam na poczatku nic powiedzieć,bo płacz zabrał mi głos.. pomyślałam wtedy : ” Nigdy nie potrafiłabym tego zrobić, kocham Je takim jakie jest, kocham Go tak samo jak córkę.. po tych myślach, moje 18-tygodniowe dziecko zaczęło sie po raz pierwszy ruszać w brzuchu,kopać.. wtedy pomyślałam tak :  ” To dziecko próbuje sie bronić, chciało powiedzieć: Mamo  ja ruszam nóżkami,będę jeszcze kiedyś chodził..zobaczysz..”

Po chwili wydusiłam z siebie ,że Nie potrafię przerwać życia ,które noszę pod swym sercem..Lekarz był okropnie zdziwiony Naszą decyzją, jeszcze kilkukrotnie uswiadamial nas o konsekwencjach.. o tym ,żeby przerwać ciąże,bo tak łatwiej… wyszliśmy stamtąd płacząc obydwoje. Nie mogliśmy pojąć dlaczego nas to spotkało..Nie piłam,nigdy nie paliłam,zdrowo się odżywiałam, miałam 25lat i taka diagnoza..

Wróciliśmy do domu nie mogąc z niczym sobie poradzić. Teraz wiemy,że tylko dzięki córce się nie zalamalismy.. Bo Ona tyle od nas potrzebowała opieki, że musielismy dla Niej żyć. Był to wtedy pierwszy piątek miesiąca,wybrałam się do kościoła,po mszy poprosiłam księdza czy mogę z Nim porozmawiać,opowiedziałam Mu wszystko co nas spotkało. On udzielił mi specjalnego Błogosławieństwa i synkowi i powiedział,że jest taka Nowenna Pompejańska,która jest najbliższa ze wszystkich modlitw Panu Jezusowi,a która sprawia nie raz cuda.. poradził także,żeby skonsultować to z polskimi lekarzami, że może oni się mylą,a jesli nie to modlić sie o cud.  Wtedy zaczęłam nowennę, nie raz płakałam i sie modlilam.. całą ciąże się bałam ,co z Nim będzie, modlilam sie wytrwale,nie raz przy Niej zasypialam,potem sie budzilam i znow sie modlilam.. mimo tego polscy lekarze też diagnozę potwierdzili, tylko ,że rozszczep kręgosłupa ocenili w odcinku krzyżowym,a tam ledzwiowo-krzyżowym ,więc dziecko miałoby większe szanse na ruchy nóżkami,ale nie wiedzieliśmy wtedy kto z nich się myli..

Do rozwiązania zdążyłam 2nowenny odmówić za synka. Modląc się codziennie miałam siły na kolejny dzień.. i tak dni mijały,aż do 15 listopada kiedy się urodził. Kilkanaście godzin po narodzinach był operowany, tydzień później drugi raz, potem trzeci.. operacje się udały Bartłomiej tak dałam Mu na imię od Bl.Bartolo z nowenny,potem powiedziano na jednym  obchodzie, zastępca ordynatora do Pani Dr która Go operowala tak ” : Gratulacje Pani Doktor udanej operacji,mały rusza nóżkami,,,-będzie chodził! ”  To były najpiękniejsze słowa jakie mogłam usłyszeć…

Teraz Bartuś ma 10 miesiecy, zaczął raczkowac,mimo ,że mowiono,że nie będzie, zaczął sam siadać, nóżki wkłada do buzi, mówiono, że będzie miał za słabe mięśnie by to zrobić.. siła jaka w Nim jest i była udowadnia ile w maleńkiej istocie było i jest chęci do życia. uśmiech nie zchodzi Mu z twarzy, jest Naszym Promykiem Słońca. Mimo, że jest po 6 operacjach i czeka Go za 2 tyg kolejna ,mam nadzieję że juz ostatnia.. Kocham Go Najbardziej na świecie i nie wyobrażam sobie,że mogło by Go nie być!  Jedna Pani Dr potwierdziła,że jest cudem, bo po takich przejściach On nie powinien tak wyglądać i sie rozwijać prawidłowo jak to robi.  Wierzę, że jest to zasługa Matki Bożej ,która nad Nami czuwała  a dzięki nowennie Pompejanskiej uprosiła Nam wiele łask i cudów!  A dziecko chore potrzebuje, jeszcze więcej miłości i opieki  niż zdrowe dziecko, a nie, żeby się Go pozbywać.. to nie jest rozwiązanie..

Królowo Różańca Świętego dziękuję Ci za życie Synka i za całą troskę. Będę Ci wdzięcza do końca życia. Nowenna po prostu uzależnia,bo odmawiam kolejną ! Odzyskałam dzięki Niej spokój duszy i radość serca!

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
13 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ela
Ela
12.05.19 06:48

Jesteście bohaterami! Wzorem do naśladowania. Piękne świadectwo!

Ewa
Ewa
26.10.18 11:06

Pani Natalio, to piękne świadectwo, takie ciepło „bije” z Pani wypowiedzi. Bardzo się wzruszyłam i popłakałam Pani historią. Pomodliłam się za Panią i Waszą rodzinę, a szczególnie za dzielnego Bartusia, żeby na przekór światu i diagnozom, pięknie się rozwijał i wyzdrowiał. Serdecznie Panią przytulam i życzę dużo sił, miłości i wytrwałości 😉

Ewa
Ewa
24.10.18 10:29

Piękne świadectwo, dodaje mi sił. Ja obecnie jestem w ciąży, niestety jest podwyższone ryzyko, że nasz Maluszek urodzi się z Zespołem Downa. Odmówiłam NP w intencji jego zdrowia i pełna nadziei czekam na nasze Maleństwo. Rozumiem co czuje matka kiedy, słyszy że lepiej usunąć ciążę. Każda wizyta u lekarza wiąże się z ogromnym stresem, bo musimy się tłumaczyć że chcemy to dziecko.
Dużo zdrowia dla Bartłomieja. Niech Matka Boża ma w opiece całą waszą rodzinę.

Maria
Maria
24.10.18 06:59

Przepiękne świadectwo. Czytając płakałam i pisząc to świadectwo jeszcze płaczę. Bardzo za to świadectwo dziękuję. Niech Maryja ma Was dalej w swojej opiece. Potrzeba mi było takiego świadectwa.

tercjanka
tercjanka
24.10.18 06:08

Kochane przyszle Mamy USG nie jest wyrocznia , robi bledy Tylko Bog sie nie myli ja juz uratowalam pare istnien i jeszcze jedno nie poddajcie sie tym badaniom co chwila USG nie jest obojetne dla rozwijajacego sie płodu

MaryLu
MaryLu
24.10.18 00:22

Przepiękne świadectwo! Bóg jest dobry!
Natalio też nie potrafię pojąć jak można dziecko w łonie matki potraktować jak rzecz, której można się pozbyć. Tacy ludzie jak lekarze proponujący aborcję zatracili resztki człowieczeństwa…
Cieszę się z Wami waszym cudem – Bartusiem!

Anna
Anna
23.10.18 23:15

Jestem wzruszona, wspaniałe świadectwo, daje siłę. Dziękuję za nie.

Jaaam
Jaaam
23.10.18 22:51

Piękne świadectwo. A co do tej aborcji europa i świat zaczyna być lucyferianski okropne ze zyjemy w czasach w których promuje się satanizm

Gosc
Gosc
23.10.18 22:45

Gratuluje,piekne swiadectwo. Niech dobry Bog wam blogoslawi trwaj przy sercu Matki Bozej.

Joanna B.
Joanna B.
23.10.18 21:31

Piękne świadectwo. Dawno się tak nie wzruszyłam. Chwała Panu Jezusowi i jego Matce Przenaświętszej i niech skryją Waszą Rodzinę w swoim sercu.

Maria
Maria
23.10.18 20:36

Ciarki przechodzą i łzy płyną

wiesia
wiesia
23.10.18 20:26

Natalio, tak bardzo się cieszę, że synek wraca do zdrowia.To jest cud. Uprosiłaś łaski u Jezusa Chrystusa, przez Ręce Jego Matki, Najcudowniejszej Matki. Poruszyło mnie Twoje świadectwo bardzo, a wiesz dlaczego? Otóz mój syn, Sebastian, który ma 39 lat, też urodził się z roszczepem kręgosłupa i przepukliną oponowo-rdzeniową. Będąc już w domu, po porodzie, zauważyłam przepuklinę. Tylko nikt w tym czasie i w tamtych latach nic nie mówił na ten temat. Sama na własną rękę jeździłam do Warszawy i dociekałam co synowi jest i na co choruje Trafiłam na profesora w Instytucie Wojskowym, który mi wyjaśnił, co może synowi groźić.… Czytaj więcej »

tez Ania
tez Ania
23.10.18 19:53

Piękne świadectwo. Dużo dobra dla Waszej Rodziny 🙂

13
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x