Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Katarzyna: Wyjście z ciemności

Dlaczego Nowenna Pompejńska zmienia życie ?

Ktoś kto nie wierzy może to wykpić, ktoś kto nie ma w sobie empatii nie ma w sobie za grosz zrozumienia, a ktoś kto uwierzy odmienia życie . Powierza się i czeka co nam Pan przyniesie.

Jeżeli ktoś myśli, że nie ma przypadków to ma racje. Usłyszałam gdzieś, że przypadek to ukryte działanie Boga. Zgadzam się z tym w całości. Chyba jestem przykładem na działanie przypadków. Kilka lat temu zupełnie przypadkiem zostałam wysłana do rodziny na feriie i tam dostałam od zakonnicy poświęcony przez Papieża różaniec. Jeden oddałam mamie która była mocno oddalona od wiary i miała poważne ciągotki w stronę magii… Był to bolesny czas w naszej rodzinie, panowała ciemność dosłownie i w przenośni. Sięgaliśmy dna, zadręczeni sami sobą. Różaniec i nowenna pompejańska zdziałały cuda i przyniosły jasność do naszego domu. Mama zrozumiała jak piękna jest wiara jak wielkie cuda potrafi uczynić i nie warto zamartwiać się tak mocno o kolejny dzień. Kolejną nowennę odmówiła siostra mamy. Modliła się o potomstwo dla swoich dzieci. Żona syna po badaniach została uznana za niepłodną, urodzenie dziecka graniczyło z cudem. Ale cud się dokonał, po szczerej modlitwie głęboko z serca urodziły się piękne córeczki.

Wracając do mnie, pracowałam za granica i tuż przed zaplanowanym końcem i powrotem do kraju poznałam „mojego Anioła na ziemi” . Ona, zakochana w Panu zabrała mnie na najpiękniejszą podróż – Medjugorie. Zakupiony tam różaniec towarzyszy mi w każdej kolejnej podróży życia. Później razem z wieloma innymi i z Ojcem Adamem Szustakiem odmówiłam Nowennę Pompejańską . Intencja – znalezienie dobrego męża. Tak jak Ojciec Szustak ostrzegał – podczas nowenny może być różnie, może się nie dziać zupełnie nic, może przyjść wichura, może się życie wywrócić do góry nogami i możemy trafić w stado wilków. W ostatnie dni Nowenny trafiłam w stado wilków. Kolejny wyjazd do pracy oddalenie od domu . Sam koniec modlitwy był okrutnie trudny, gdzieś po kątach odmawiałam kolejne części różańca. Wśród wrogich twarzy. Kilka dni po przyjeździe pojawił się on. Spojrzeliśmy na siebie i już było po wszystkim . To była miłość od pierwszego wejrzenia , taka miłość w której istnienie nie wierzyłam i taka która nie mogła się udać. Póki pracowałam tam w sezonie był i starał się. A gdy po 3 miesiącach wróciłam do domu nasz związek był już na odległość. Widywaliśmy się rzadko, za mało i za krótko aby się poznać . I ja miedzy wyjazdami do pracy za granice byłam daleko. I on w swojej pracy i domu był daleko. Mimo to mówił o zaręczynach o ślubie o budowie domu dzieciach. Znów przyszedł sezon i wyruszyłam, pracowaliśmy obok siebie, wreszcie spędzaliśmy więcej czasu razem. Aż przyszedł dzień który zrównał z ziemią wszystkie moje marzenia. Egoizm. Zycie wokół kieliszka i ukochana wódeczka . Przegrałam i zrozumiałam, że z tym nie wygram gdy cała jego rodzina była tak samo przesiąknięta „wódeczką” . Wróciłam do domu chwile jeszcze rozmawialiśmy, przerwa 3 dni bez słowa i kolejne. Stracił swoją ostatnią szanse. Odeszłam z bólem w sercu. Ale to było najlepsze rozwiązanie. Inaczej stała bym się marną wersją siebie. Teraz gdy rany są świeże i bolesne zastanawiam się jaki był cel Pana, że posłał mnie tam w tą ciemność . Czy miałam dowiedzieć się coś o sobie i nauczyć się czegoś nowego? A może oni kiedyś dostrzegą moc swojego egoizmu i uwielbienia „wódeczki” . Jak żyć spokojnie jeżeli w domu wszystko kręci się wokół kieliszka a synowie nigdy nie sprzeciwią się woli matki bo razem z nią są zniewoleni ? I to zniewolenie chcieli przekazać mi?

Mimo rozgoryczenia i poczucia straty wiem, że są sprawy których po ludzku nigdy nie będę miała szans przeskoczyć.

I czy on kiedyś zrozumie powód mojego odejścia?

Mimo tego, że jest ciężko i trudno uporać się z losem… czuję, że Pan niesie dla mnie coś wyjątkowego. Czym bardziej do góry w życiu tym piękniejsze widoki … i założę wygodne buty bo mam całe życie do przejścia .

I chwała Panu, że nie pozwolił mi wejść do ciemności, wywiódł mnie ze ślepej miłości, z burzy .. i czekam z ufnością.. co przyniesie nasz Pan.

Amen.

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
9 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Katarzyna
Katarzyna
21.07.18 01:29

Katarzyno,gratuluję!mądrości i rozsądku.Jeśli facet pije już (!!)przed ślubem,po ślubie będzie pić nadal,a rodzina pochodzenia jest jak nasza kalka.Dobrze zrobiłaś i dobrze ,że jesteś pod najlepszą opieką-Maryji.

Do Kaa…lubisz Księgę Dżungli ?(wąż z baśni miał na imię Kaa),ta baśń przy czytaniu też wydaje się ściemą,ale zawiera wiele mądrości i na pewno jest o przyjaźniach,bez których bohater, by nie przeżył w dżungli.
Tak samo z wiarą,na każdego przyjdzie czas lub nie,ale do ostatniego oddechu go mamy

Ines
Ines
20.07.18 10:10

Ładne świadectwo, masz dar pisania Katarzyno, dobrze się Ciebie czyta:). Życzę spełnienia marzeń i wysłuchania modlitw.

Aneta
Aneta
19.07.18 23:45

Wszystko w swoim czasie.Bóg ma plan na mnie na Ciebie na każdego.Tylko trzeba Mu zaufać do końca.Oddać mu się do końca!I iść za nim!Mimo wątpliwości upadłości trzymać się Jezusa mocno i nie przestawać prosić.On nam da wszystko tylko w swoim czasie .W czasie najmniej spodziewanym dla nas.Życzę Ci tego jak również sobie.bo też proszę w intencji ważnej i nie przestaję ufać.Amen.

Kaa
Kaa
20.07.18 01:07
Reply to  Aneta

Jedna wielka sciema. Nie wszystkim się tak cudnie ułoży. Nie można tak pisać dając ludziom nadzieję

irena
irena
20.07.18 08:46
Reply to  Kaa

kaa to nie jest sciema ,to prawda ,tylko ze nam czasem brakuje cierpliwosci i chcemy wszystko na „wczoraj”juz ,natychmiast ,to nie jest sciema

Anna
Anna
20.07.18 15:48
Reply to  Kaa

Bo nadzieja wielka, siła sprawcza żadna. Wszystko opiera się na wierze w naszego Pana. Jego wolą zawsze jest nas wyzwolić, zbawić. To On jest siłą sprawczą. Jego łaska może przekroczyć granice naszego ludzkiego rozumu. My ludzie nazywamy to cudem. Jednak musimy powiedzieć Bogu ,,tak”. Zawierzyć, o nic się nie martwić,o nic zbytnio nie zabiegać. A już z pewnością nie dyrygować Bogu wg naszej woli. My jesteśmy omylni i nasze skróty mogą zaprowadzić nas na manowce.

maria
maria
19.07.18 22:15

Madre swiadectwo, przyszly mi do glowy slowa Maryji z Guadeloupe, ktore moga byc ukojeniem 'Posłuchaj, weź to sobie do serca, że rzecz, która cię niepokoi, rzecz która cię dotyka, jest niczym. Nie pozwól, aby twe oblicze, twe serce niepokoiło się. Nie bój się…ani niczego, co ostre i bolesne. Czyż nie jestem tu, Ja, twoja Matka? Czyż nie jesteś w moim cieniu i w mojej opiece? Czyż nie jestem źródłem twej radości? Czyż nie jesteś w zagłębieniu mego płaszcza, w skrzyżowaniu mych rąk? Czy potrzebujesz czegoś więcej? Niechaj nic innego cię nie martwi ani niepokoi’

ewa
ewa
19.07.18 21:46

Katarzyno, jestem pod głębokim wrażeniem Twojego świadectwa. Wnioskuję, że jesteś mądrą, rozsądną i ostrożną osobą. Doświadczyłaś w życiu, przykrego zawodu miłosnego, ale jednocześnie posiadasz cechę dalekowzroczności, co ochroniło Cię od popełnienia życiowego błędu. W dużej mierze jest to zasługa modlitwy i prawdopodobnie Maryja obdarzyła Cię łaską rozpoznania wad tego człowieka. Na Ciebie czeka szczęście, może tuż za rogiem, a może parę przecznic dalej. Czekaj cierpliwie, Maryja wyprosi dla Ciebie tego wymarzonego. Z różańcem w dłoni nadejdzie ten dzień, gdy spełni się obietnica Mateńki. Ona nie zawodzi, tylko niekiedy trzeba cierpliwie poczekać. Niech Cię Bóg błogosławi!!!

Aga
Aga
19.07.18 20:42

Piękne świadectwo!

9
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x