Nie wiem czy dam nadzieje wszystkim którzy maodla się za bliski chorych, ale mogę obiecać że osiągną spokój, wiarę i nadzieje ze wszystko będzie dobrze.Zaczne od tego że mój tata ciężko zachorował, lekarze nie dawali nadziei, zaczęłam się silnie modlić Nowenna, żeby operacja (usunięcia żołądka) była możliwa. I tak się stało oparacja się powiodła wszystko układało się dobrze, mieliśmy rok spokoju… Do stycznia tego roku, źle zaczęło się dziać tatę bolał brzuch, pogotowie, zastrzyki o odsyłanie od lekarza do lekarza, w końcu szpital i diagnoza zrosty pooperacyjne… W ostatniej chwili udało się uratować tatę. Myśleliśmy że najgorsze za nami.,ale pojawiły się przerzuty na kości, długie kolejki ale tu dzięki kolejnym Nowennom wszystko udawało się załatwić w szybkim tempie bez długiego czasu oczekiwania. Dziś czekamy na wizytę u lekarza w celu dalszego leczenia, serce mi pęka jak patrzę na cierpienie taty, ale cały czas wierzę i mam nadzieję że Matka Najświętsza da jeszcze czas na tej ziemi dla mojego taty.
Niech Wam Bóg błogosławi a Matka Najświętsza otacza płaszczem swojej opieki.