Rok temu zachorowałam na raka piersi. Przerażenie, płacz, strach…Jak przetrwać chemioterapię, radioterapię przy niskich wartościach krwi. Strasznie się martwiłam…Strasznie zaczęłam prosić Matkę Bożą o pomoc i Jezusa o miłosierdzie. Dobry Bóg wysłuchał mnie i jak wielka była radość moja, kiedy lekarz powiedział ,że chemioterapii w moim przypadku nie trzeba podawać…Chwała niech będzie Bogu teraz i na wieki !!Zaczęłam odmawiać Nowennę Pompejańską i wierzę ,że Matka Boska ma mnie w swojej opiece. Czuję to w wielu sytuacjach. Rzeczy, które były niemożliwe do osiągniecia stają się być osiągalne. Dzięki tej pięknej modlitwie doznałam spokoju wewnętrznego, radości , otrzymuję taką siłę (również fizyczną), że daję radę pracować zawodowo, chodzić po górach…Obiecałam Matce Pompejańskiej ,że do końca swojego życia będę odmawiać tę nowennę i będę ofiarować ją za zdrowie tych, którzy potrzebują modlitwy w chorobie. Na cześć i chwałę Maryi. Miej w opiece Maryjo moje zdrowie….
Piekne swiadectwo
To prawda ,trzeba się całemu zawierzyć i wszystko oddać Jezusowi i Maryi i św. Józefowi i św Rodzina człowieka prowadzi ,Któż jak Bóg !!!
Piękne świadectwo