Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Małgosia: Bóg miał swój plan

Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus.

2 lata temu zadzwoniła do mnie mama. Dowiedziałam się, że ojca uderzył rozpędzony bus. Tata trafił na OIOM w krytycznym stanie. W momencie złapałam za różaniec. W związku z tym, że życie mojego taty było dalekie od ideału moja intencją było, żeby stało się to co jest lepsze dla jego zbawienia. Jeżeli lepsze dla niego jest aby żył niech przeżyje, jeśli dalsze życie miało być zagrożeniem dla jego zbawienia… ja nie zaprzestane nowenny. Wiedziałam, że śmierć nie byłaby końcem i miałam tę pewność, że dokończę nowennę. Mieszkam 300km od moich rodziców i nie mogłam być stale przy tacie. Jeździłam do niego, gdy tylko mogłam. Gdy byłam daleko bałam się by tata nie czuł się samotny. Utrzymywany był w śpiączce więc nie było z nim normalnego kontaktu. Gdy się modliłam prosiłam by tata wiedział, że jestem przy nim, by wiedział, że nie jest sam w swojej walce. Modliłam się cały czas (podczas pracy, odpoczynku, rozmowy, zabawy z dziećmi). Czułam się jakbym była w 2 miejscach jednocześnie. Byłam przy tacie nie będąc tam namacalnie. Jednocześnie miałam wrażenie jakby Niebo było na ziemi. Wiedziałam, że Maryja jest blisko i Duch Święty, czułam bardzo ich obecność. Chociaż serce rozdzierał mi ból wiedziałam, że Bóg ma w tym swój plan i całkowicie Mu zawierzyłam. Jak nigdy wcześniej. Tata Przeżył. Gdy dostałam do ręki jego wypis ze szpitala trzymałam ponad 20 stron! 20 stron to było za mało by wypisać wszystkie obrażenia jakich doznał. Kiedy po powrocie do domu proszę tatę by mi wszystko opisał powiedział – przecież ty wszystko wiesz. Cały czas byłaś przy mnie. Mama natomiast dodała, że gdy ojciec wybudzał się ze śpiączki na tyle by choć trochę odzyskać świadomość do pielęgniarek wołał nazywając je moim imieniem.

Przed wypadkiem tata był w kiepskiej formie. Jest alkoholikiem. Dzień przed wypadkiem zadzwonił do mnie mówiąc jak bardzo mu źle. Nie chciał żyć. Nie miał się do kogo zwrócić, stracił kolegów (tych prawdziwych a nie tych od kieliszka), z rodziną nie miał zbyt dobrych relacji, do kościoła nie chodził. Mówię mu, że ma siostrę, że mieszka niedaleko, po drugiej stronie ulicy. Przecież zawsze może pójść do siostry, nawet jeśli wydaje mu się, że kontakt jest zerwany. Jednocześnie modliłam się: „Jezu Ty się tym zajmij. Ja nie mam już siły ani pomysłu jak im pomóc. Twoje ścieżki nad naszymi. Ty widzisz szerzej, Ty wiesz wszystko. Ty się tym zajmij”

Tata poszedł odwiedzić ciocię. Tak po prostu wpadł na kawę. Gdy wracał wydarzył się wypadek. Tata przechodził na przejściu na pieszych. Był inwalidą i poruszał się o kulach. Droga była dobrze oświetlona, prosta. Widoczność dobra. Nadjechał bus, nawet nie zwolnił gdy z całą prędkością uderzył w tatę. Dziś tata nie pije – nie może. Co miesiąc spowiada się i przyjmuje Pana Jezusa. Każdego dnia o 15 odmawia koronkę. Charakter nadal ma trudny:) ale wierzę, że Bóg miał w tym wszystkim swój plan i wiem jakie cuda może wyprosić Maryja jeśli się zawierzy. Ja sama otrzymałam wiele łask i doświadczeń w tym czasie. I za to chwała Panu.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
8 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Janka
Janka
30.04.18 09:37

W rodzinie i w modlitwie siła! Chwała Panu!

Iga
Iga
30.04.18 08:24

Pan Bóg prowadzi różnymi drogami, ale walczy o każde dziecko, bo nas kocha. Twój tato dostał czas na nawrócenie i ta łaska jest ważniejsza od zdrowia.

Saa
Saa
29.04.18 16:20

Piękne świadectwo:)

Ewela
Ewela
29.04.18 10:31

Wspaniałe świadectwo:)Bóg jest wielki !Pomodle się za Twojego tatę.

Anna
Anna
29.04.18 01:43

Fantastyczne! Nowenna może niesamowite rzeczy zdziałać;)

Dariusz
Dariusz
28.04.18 22:19

Piękne świadectwo…

Marta
Marta
28.04.18 20:26

Chwala Panu!

Aneta
Aneta
28.04.18 20:15

Piękne.

8
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x