Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Karolina: Fałszywa miłość

Szczęść Boże, nowennę zaczęłam odmawiać około dwa lat temu. Namówiła mnie moja siostra a wiązało się to z beznadziejną sytuacją walki mojego przyjaciela z nałogiem palenia. Ale zacznę od początku. Poznałam na wakacjach, jak mi się wówczas wydawało, super dobrego człowieka. Po pięćdziesiątce (starszy ode mnie 10 lat), kawaler, niezależny finansowo, szanujący moje wartości. Słowem ideał. Do tego chciał założyć rodzinę. Nigdy wcześniej nie myślałam o założeniu rodziny, wydawało mi się, że się do tego nie nadaję, a raczej wynikało to z tego, że wcześniej na swojej drodze nie spotkałam odpowiedniego faceta. Aż do czasu.Jeszcze na tych wczasach mówiliśmy sobie, czego oczekujemy i doszliśmy do wniosku, że warto tę znajomość kontynuować. W zasadzie nic o sobie sprawdzonego nie wiedzieliśmy. On od razu opowiedział o swoim życiu, dawnej dziewczynie, z którą nic nie wyszło i chorobie. Miał raka, co prawda został wyleczony ale niestety nie przestał palić. Lekarz dawał mu dwa lata życia, jeśli nie rzuci papierosów. Zupełnie nie przeszkadzała mi jego choroba, widziałam w nim po prostu dobrego człowieka, z którym chciałam spędzić resztę życia, tyle ile dał by nam Pan Bóg.

Nie był to żaden heroizm, po prostu coraz bardziej zależało mi na nim. Dodam, że gdzieś tam po drodze przestał chodzić do kościoła. Pod moim wpływem wrócił do Boga, przeszedł spowiedź generalną po niemal 30 latach, uczestniczył nawet w zamkniętych rekolekcjach. Jak byliśmy razem, to korzystał z sakramentów, teraz podobno też, chociaż nie tak regularnie. I zaczęły się schody. Jeszcze na tych wczasach pytałam go czy na pewno nie ma żony, dzieci itd. Zapewniał, że nie, a gdzie i z kim mieszka, zbywał. Jakoś nie naciskałam. Powiedział dopiero przez telefon po tygodniu, jak już rozjechaliśmy się w swoje strony, że mieszka z koleżanką, a raczej u niej. Zapewniał, że nic go z nią nie łączy. A na pytanie kiedy się wyprowadzi, nie było odpowiedzi. Po wielu miesiącach zrozumiałam, a raczej Maryja otworzyła mi oczy, co to za człowiek. Ale po kolei.

Zaprosiłam go do siebie, a on powiedział, że przyjedzie jak rzuci palenie, to miała być dla niego motywacja. Mijały kolejne tygodnie i nic, a ja byłam coraz bardziej poirytowana tą sytuacją. W końcu przyjechał, było nam razem super (nie było żadnego zbliżenia cielesnego, szanował moje zdanie w tym względzie). Razem spędziliśmy święta, po drodze wpadł mi w ręce jego telefon i jak przeczytałam esemesy od jego koleżanki, to prawie zemdlałam. Pisała o nich jak o parze, on się tłumaczy, ona też mi się tłumaczy, że ich nic fizycznego nie łączy. Nie mogę się wypowiedzieć, na ten temat, bo nie byłam materacem a oskarżać nikogo nie wolno.

Dzisiaj wiem, że jest jeszcze coś gorszego niż zdrada fizyczna (tutaj raczej jej nie było). Uzależnienie psychiczne od drugiej osoby. Ten człowiek był tak zniewolony przez koleżankę, że nie potrafił się od niej wyprowadzić, a kiedy to zrobił, nie potrafił być ze mną. (mieszkał u niej ponad 30 lat). Ona dosłownie wydoiła go z wszystkich pieniędzy, przepisał na nią samochód, telefon i nadal ją utrzymywał. Ile ja wypłakałam dni i nocy, jak bardzo cierpiałam, tylko jeden Pan Bóg wie na niebie. Wyobraźcie sobie, dokonał się cud, Maryja dała mu łaskę, że nie palił ale tylko w mojej obecności. Zamiast z tego korzystać, to robił wszystko, byśmy razem nie byli. Minęły wakacje, nawet nie myślał, żeby spędzić je ze mną a cały czas powtarzał, że będziemy razem, że się ze mną ożeni. Na moje pytanie kiedy, odpowiadał, że to moja wina, że jeszcze się nie oświadczył. Tylko mnie zwodził. Stworzył sobie wirtualną rzeczywistość, w której już byliśmy małżeństwem, mieliśmy dziecko. Nawet wybrał kościół. Po tylu miesiącach odmawiania nowenny, a mówiłam nieraz dwie na raz w różnych intencjach, a przede wszystkim cały czas modliłam się za niego. Mogę powiedzieć, że zostałam wysłuchana w innych sposób, jak o to prosiłam. Maryja otworzyła mi oczy i pokazała, że ten człowiek mnie niszczy, wysysa ze mnie wszystkie soki. Zaczęłam zawalać swoją pracę, cały czas tylko płakałam. Dzisiaj wiem, że jeśli na siłę bym się związała z tym człowiekiem, to miałabym piekło. Dlatego nie zatrzymujcie waszych partnerów na siłę, nie módlcie się o ich powroty, zostawicie wszystko Bogu. Bo w przeciwnym razie będziecie później się modlić, żeby Was nie zdradzali itd. Rozumiem osoby, które cały czas dają drugiej stronie szanse na poprawę i czekają, bo mają nadzieję, a ta umiera ostatnia. U mnie też tak było. Maryjo dziękuję Ci, że dałaś mi łaskę poznania prawdy.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
19 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Kasia
Kasia
03.04.18 18:04

Dokładnie „też Aniu”-każda osoba (kobieta) przynajmniej raz w życiu się zaplątała w nieodwzajemnione uczucie (ja też ,gdy byłam młodsza).Ale jeśli Bóg stake w końcu na pierwszym miejscu i jeśli szanujemy siebie same (z czasem to przychodzi),wtedy wreszcie życie nabiera kolorów.Postawienie sobie życiowego celu „koniecznie muszę wyjść za mąż” -prowadzi do obłędu,frustracji,zranień,zazdrości (pozornie tylko koleżanki są szczęśliwe,bo małżeństwo to też rozgoryczenia i smutne momenty,ale ile się do nich nie przyznaje??okłamują więc te samotne i „niechciane”,ale i żony płaczą niejednokrotnie w samotnym małżeństwie…) To mężczyzna ma zabiegać o kobietę,nie odwrotnie!Jeszcze tacy żyją i w naszym kraju i zagranicą,ważne,aby kulturowo też nie dać… Czytaj więcej »

też Ania
też Ania
03.04.18 17:35

Pozwolę sobie na jeszcze jeden post. W kwestii nieszczęśliwych, nieodwzajemnionych, odrzuconych miłości my kobiety bardzo długo się łudzimy i piszę to też na podstawie moich doświadczeń. Gdy przeglądam to forum mam wrażenie, że mężczyźni owszem cierpią, płaczą, ale szybciej dochodzą do wniosku, że mimo wszystko trzeba pozbierać się i iść dalej. My kobiety modlimy się miesiącami, czasem latami. Najmniejszy gest ze strony mężczyzny odbieramy jak wyznanie miłości, a pisząc brutalnie on może tylko sprawdzać czy my nadal jesteśmy nim zainteresowane i piszę tu o moich doświadczeniach. Dla mnie kubłem zimnej wody na głowę był artykuł na deonie, w którym przeczytałam… Czytaj więcej »

irena
irena
03.04.18 17:58
Reply to  też Ania

wiesz aniu dlaczego tak sie dzieje ,bo mezczyzni nie sa tak sentymentalni jak my ,my jak kochamy to calym sercem i dusza ,oni pewnie tylko sercem i sa tak skonstruowani ze czesto pada z ich ust „baba z wozu koniom lzej ” ,dlatego jak my o nich walczymy to wychodzi na to ze sie ponizamy i nie szanujemy sie

Ewa
Ewa
03.04.18 17:59
Reply to  też Ania

W pełni się zgadzam. Cały czas mamy nadzieję, że coś się zmieni, że on się zmieni, po miesiącach, latach oczekiwania żadnej zmiany. A facet mały chłopczyk jak był niezdecydowany, tak nadal pozostaje. Natomiast rozpacz kobiety po takim niezrealizowanym związku jest ogromna.

Kasia
Kasia
03.04.18 16:37

AgnieszkoC …Ponieważ sama miałam chorą Mamę i dzieliliśmy opiekę razem z Bratem, a jeśli ze względów zawodowych nie mogliśmy być danego dnia,(a codziennie chcieliśmy być z Mamą(choroba przewlekła-białaczka-kilkanaście miesięcy walki i niestety zakończonej odejściem naszej Mamy) ,ktoś z bliższych Znajomych zawsze był dyspozycyjny i spędzał z Nią czas. Do tego rzuciłam jedną pracę i zmieniłam na inną,ze względu na większą elastyczność czasu pracy.Wszystko jest możliwe,zależy od chęci i odpowiedzialności. Problem,który poruszyłam powyżej, dotyczy wielu kawalerów,którzy większość życia przeszli „jakoś to będzie”,a tymczasem realnie mamy 30-40 lat swojego życia-wieku produkcyjnego- na zgromadzenie środków na dalsze życie,po wieku produkcyjnym. I co ciekawe,kobiety zajmujące… Czytaj więcej »

Aga
Aga
03.04.18 17:01
Reply to  Kasia

Kasiu masz rację. To co pisałaś o tych kawalerach jest prawdą. Dzięki za te słowa.

Kasia
Kasia
03.04.18 03:14

Niestety,kawaler po 40 tce to już trudny przypadek,a po 50tce…?szkoda czasu.Do tego, często taki mężczyzna niczego nie posiada (nawet mieszkania)Wielu za to chętnie wprowadza się do kobiet (kobiety są zdecydowanie bardziej zaradne i nie boją się posiadać nieruchomości choćby na kredyt).Historie takich panów są zawsze podobne,albo mieli chorą matkę (i opiekowali się nią całe życie),albo „podłe” rodzeństwo wszystko zabrało takiemu „bidokowi”,albo nieszczęśliwie się zakochali (20 lat temu!!!…i rozpamiętują,bo tacy wrażliwi…)Nie dać się nabrać drogie panie!!! Zdecydowanie lepiej związać się np.z wdowcem ,albo mężczyzną z unieważnionym małżeństwem (przynajmniej wiadomo,że potrafi kochać i potrafi wyrażać emocje ) zdziwaczali panowie ,biedni,wieczni kawalerowie,nie nadają… Czytaj więcej »

Aga
Aga
03.04.18 06:46
Reply to  Kasia

Bardzo mądre słowa popieram!!!

AgnieszkaC
AgnieszkaC
03.04.18 08:54
Reply to  Kasia

Nie rozumiem dlaczego ” szydzisz ” z tego ze ktoś całe życie opiekował się chorym rodzicem.
Sądzisz, że mają takie same możliwości jak ci co mają całą dobę dla siebie?

też Ania
też Ania
02.04.18 23:15

Poniżej całkiem sensowne rady, na które natknęłam się podczas surfowania po archiwalnych świadectwach i wpisach na forum. Mam nadzieję, że ich Autorka Zadowolona wybaczy mi skopiowanie Jej rad i puszczenie ich dalej. Może komuś pomogą. Mnie dały do myślenia. 1. Jeśli jesteś nieszczęśliwa robisz krzywdę tylko sobie. 2. Wypłacz się raz – a porządnie. 3. Nie opowiadaj o tym co się stało wszystkim w około – po pierwsze nie wszyscy muszą wiedzieć o co chodzi, po drugie jesteś na tyle interesującą osobą, że nie musisz męczyć wszystkich smutnymi opowieściami. 4. Jeśli to Ty zawaliłaś przeproś – konkretnie, nie masz się… Czytaj więcej »

irena
irena
03.04.18 09:45
Reply to  też Ania

tez ania ,lepiej tego nie moglas ujac,zeby jeszcze te wszystkie osoby ktore cierpia z powodu rozstania chcialy to przeczytac,jestes nadra kobita

też Ania
też Ania
03.04.18 15:26
Reply to  irena

Dziękuję Ireno 🙂 Wypunktowane rady są autorstwa Zadowolonej. Ja je skopiowałam z wpisu na forum pod archiwalnym świadectwem. Pomyślałam, że komuś mogą się przydać. Pozdrawiam

irena
irena
03.04.18 16:36
Reply to  też Ania

no ale ja je znalazlam pod twoim wpisem,wiec kieruje to samo do nieznajomej co do ciebie

Zadowolona
Zadowolona
04.04.18 19:58
Reply to  też Ania

Cześć „też Ania” rzadko już zaglądam na forum i aż mnie „zatkało” gdy zobaczyłam, że skopiowałaś moje rady sprzed chyba 2 lat. Przeczytałam je i mimo upływu czasu nic w nich bym nie zmieniła. Kiedyś pomogły mi mam nadzieję, że teraz też komuś pomogą…. Jeżeli jest ktoś zainteresowany modlitwą w Różach Różańcowych Powołań, Relacji Międzyludzkich lub za Dusze Czyśćcowe to zapraszam do kontaktu mój mail zadowolona_np(malpa)op.pl

Izabela
Izabela
04.04.18 20:12
Reply to  też Ania

Kobieta kobietę zawsze zrozumie 😉 nie doceniał, nie starał się? To teraz ma, jak za młodu nie dorośnie, to na starość sam ze sobą zgłupieje. A gul taki skoczy, że co? Pewnie sobie beze mnie nie poradzi i wróci na kolanach? Prędzej sam mężczyzna na kolanach będzie do starości klęczał i prosił o wybaczenie, a kto mu pomoże wtedy wstać z kolan? Jak tam tylko będzie słychać skrzypienie w kościach? 😉 „Wierzył chłop w gusła, aż mu dupa uschła”. Nie doceniał, nie szanował to się na nim zemści. Jest na świecie ponad 3 miliardy chłopców, ale tylko nieliczni zostają prawdziwymi… Czytaj więcej »

Kasia
Kasia
02.04.18 22:47

Modliłam
Się nowenna o
Dobrego
Męża.Spotkalam
Człowieka któremu zaufałam
Zakochałam
Się wydawał
Się być dobrym uczciwym
Chodziliśmy razem do kościoła .Okazal
Się mitomanem i
Uzależniony od dopalaczy tylko ze to ukrywał…bolesne doświadczenie nie mam żalu o to ze prośba nie została wysłuchana tylko ze
Zostałam znowu sama i nie mam już siły ma porażki.Na szukanie brak wiary ze spotkam .mialam dużo niepowodzeń i myślałam ze nowenna sprawi ze spotkam kogoś uczciwego do malzenstwa

Ewa
Ewa
04.04.18 19:17
Reply to  Kasia

Kasiu, trzeba dziękować Bogu, że nie doszło do małżeństwa z takim człowiekiem. Uważam, że ludzie nie powinni być sami, ale na siłę nic nie zdziałamy, wiem to sama po sobie. Mocno wierzę w Bożą Opatrzność i to, że Bóg ma wobec nas swoje plany, pozdrawiam Cię ciepło.

też Ania
też Ania
04.04.18 19:57
Reply to  Kasia

Kasiu, przeżywasz ogromny ból i zawód, ale faktycznie w tym wszystkim najważniejsze jest to, że ten człowiek pokazał prawdziwą twarz przed ślubem. Ból samotności, zawiedzionej miłości jest znany bardzo wielu z nas. Tu nie ma łatwych recept ani odpowiedzi. Zgodzę się z Ewą, ludzie nie powinni być sami, ale ja także przekonałam się, że nic na siłę. Codziennie uczę się ufać, upadam w tej ufności i uczę się od nowa. PS Pod jednym ze świadectw w dyskusji przeczytałam wręcz, że warto być szczególnie ostrożnym w zawieraniu znajomości damsko-męskich podczas pompejanki w intencji dobrego męża/żony gdyż wtedy nawet nieświadomie możemy patrzeć… Czytaj więcej »

też Ania
też Ania
02.04.18 17:34

Karolino, dzięki za świadectwo. Kolejny raz zyskuję potwierdzenie, że nie zbuduję związku na siłę bo do tego trzeba dwojga. Czasem dopiero po czasie przekonujemy się, że z różnych względów z daną osobą nie zbudowalibyśmy małżeństwa.

19
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x