Odmawiałam Nowennę w intencji rodziców, którzy po długiej i trudnej drodze, stracili małego synka, chorego na raka mózgu..Tak strasznie bałam się o nich, jak dźwigną ten niewyobrażalny ciężar, tak ciężki krzyż. Wiem, że modli się za nich wiele osób, i wstawia się za nich ich kochany Aniołek…. i widzę w nich wielką miłość, siłę, i odwagę, uśmiech mimo bólu i niezrozumiałą dla mnie pokorę serca..wiem, że ta siła nie jest ludzka, ona jest dana od naszej najkochańszej Matki.. Z perspektywy czasu wiem, że cierpienie ich Maluszka, rodziców i rodziny maiło sens… Dzisiaj prowadzą Fundację, pomagającą innym chorym dzieciom. Podjęli się zadaniu jakie zostawił im ich kochany Synek i nasz Ojciec. Wszystko co się stało.. To dzieło którego zapewne nie rozumiem, ale wiem ze Jest i jest dla nas, grzeszników.
My też w styczniu straciliśmy naszego kochanego Syna. Ból jest taki, jakby ktoś żywcem oderwał Ci kawałek serca. Ale wierzę, że Pan Bóg tak chciał. Niech się pełni Jego wola, bo On najlepiej wie, co jest dla nas dobre. Ja Mu bezgranicznie ufam. Ta śmierć przyniosła owoce nawrócenia wśród bliskich. Nasi znajomi i krewni modlą się nie tylko za naszego Syna ale też za nas o siłę i wiarę czego i Wam życzę.
Mocne i poruszające świadectwo. Dziękuję Justyno za nie. Bóg jest Wielki!