Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Aneta: Nowenna nadała prawidłowy kierunek mojemu życiu

Na nowennę trafiłam przypadkiem…chociaż przypadków podobno nie ma :). Stało się to w ubiegłym roku, kiedy jak grom z jasnego nieba spadła na mnie diagnoza raka. Co prawda długo się przed nią broniłam, szczególnie jak zobaczyłam ile trwa, ale za każdym razem kiedy przeszukiwałam internet w poszukiwaniu mszy o uzdrowienie własnie na nowennę trafiałam. Ale po kolei: Czytając to świadectwo wyobraźcie sobie kobietę prawie czterdziestoletnią nazywaną przez znajomych i przyjaciół Królową życia… ta to czerpie garściami – mówiono, jesteś niesamowita – wznoszono toasty, ależ masz głowę – lano wódkę strumieniami, umiesz korzystać z życia – zazdroszczono. Tak to prawda….umiałam. Tokio, Indie, pół Europy…szafy pełne ubrań, imprezy, zabawa mężczyznami (mimo męża), flirty, obietnice a potem odrzucanie bo pojawiał się inny….ciekawszy. Powiedzenie pracownikowi, ze jest tępy? – natychmiast i bez zastanowienia, wykorzystywanie stanowiska? – norma. Dołóżmy do tego włożenie do jednego worka wszystkich matek i dzieci i osąd twardy, ze macierzyństwo to gnój i bezsens, bo jak można świadomie rezygnować z kariery na rzecz….dzieciaka.

I pewnie by tak było dalej gdyby cała Święta Ferajna nie powiedziała Stop. Dawali sygnały, a jakże…tylko zapatrzona w siebie i dumna ja zamiast się zastanowić to parłam jak ten czołg ignorując to, ze coś mnie jednak uwiera. Robiłam dalej plany, trwoniłam talenty 🙂 Chociaż kobietą od urodzenia jestem to gdzieś przez lata ją trwoniłam i gubiłam. No ale ze dla Niego nigdy nie jest za późno, żeby kobietę z baby wyciągnąć, choćby za ucho :), to i mnie się to przytrafiło. I dobrze, bo ileż można się szarpać wewnętrznie myśląc, ze tak właśnie wygląda kobieta spełniona.

Zachorowałam. Nie, absolutnie nie uważam, ze zesłał chorobę, ze kara itd. Spojrzałam holistycznie i wiem, że choroba, która na mnie spadła to wynik tego wszystkiego co robiłam swojej duszy i ciału. Lata zaniedbań, papierosy, hulaszcze życie, stres, praca ponad normę to się musiało odbić. Do tego myśl, ze ginekolog mi potrzebny jak psu w budzie puchowa kołdra i na efekt nie trzeba było długo czekać. Zaatakowało jajnika i szok. Jak ja się zdziwiłam?? Nie miałam pojęcia gdzie ja tę chorobę mam upchnąć w swoim kalendarzu. A potem….potem to już szef, który bardzo się przejął i ruszył wszystkie źródła pomocy, wsparcie współpracowników, lekarz, który powiedział, ze mnie uratuje mimo, że drugi dawał rok, przyjaciółka, która mówiła: głupolu nic ci nie będzie, mama, która sięgnęła po tajemną 🙂 wiedzę z ziół i poszła w ruch maszyna z rumianku, mniszka itd. I najważniejsze: Moja spowiedź… pierwsza po wielu latach, w kaplicy w Wąwolnicy, pierwsza po latach wywrzaskiwania się na kościół, wyśmiewania wierzących, bluźnierstw. Kiedy jeździłam tam, żeby się w kącie pomodlić pewnego dnia mnie po prostu rzuciło na kolana. Gdzieś mi krążyła po głowie spowiedź, ale bałam się, że Pan Bóg pomysli, ze jak trwoga do Niego. I tak szukałam okazji, ze wyspowiadac się gdzies po mszy może, ale jak nikogo w kościele nie bedzie. No i sie udało, rzuciło mnie na kolana podczas nabożeństwa, w kościele pełnym ludzi, gdzie kolejka do konfesjonału była chyba do drzwi 🙂 płakałam przy konfesjonale w głos, wylało się wszystko, nie wiem,czy ten ksiądz coś usłyszał wśród moich łez ale słowa, które dostałam na koniec: Moja droga, gdybyś wiedziała jak bardzo Bóg Cię kocha to byś się nie martwiła operacją. Jako pokutę pomodł się „Pod Twoją Obronę” – dodały mi skrzydeł. Wiecie, ze ja szłam wtedy z tej spowiedzi z ciężarem choroby na plecach a lekka jak piórko. A tam piórko…puszek z dmuchawca, niebo się śmiało, w duszy zamiast sierpnia maj :). Jakby mi ktoś tonę kamieni z pleców i serca zdjął.

Operacja się udała, nie powiem, ze się nie bałam, pamiętam jak bardzo broniłam się przed strachem modlitwą „Pod Twoją obronę…” Odmawiałam ją jeszcze na stole operacyjnym przed zaśnięciem a konczyłam jak wybudzili :). Modlitwa tarcza. Okazało się później, ze groźniej wyglądało po badaniach niż w czasie operacji. Usuneli to co musieli a nie to co zamierzali… Lekarze jednak chemię przyznali, bo jeden z guzków sie zdążył zbiesić. I wtedy kolejny raz trafiłam na pompejankę. to był ten czas kiedy powiedziałam sobie. Słuchaj, nie wymiguj się… tyle dostałaś, ze możesz od siebie też coś dać. I rozpoczełam. To nie były doskonałe modlitwy, zdarzało się zasnąc, zdarzało częśc dnia odpuścić jak się po chemii szczególnie ostatniej słabiej poczułam, ale to modlitwa, dzięki której przetrwałam najcięższy czas. Najukochańsza Matka pomogła przetrwać chemię bez większych problemów, całą chemię pracowałam więc o czymś to świadczy.

To był najpiekniejszy czas mimo choroby. Bo raz, ze odkryłam, że bez Boga nie ma zycia i wolności, o którą tak walczyłam, dwa, w modlitwie odnalazłam spokój. Dzięki Matce Bożej jestem zdrowa, dzięki jej wstawiennictwu po raku nie ma śladu, badania wychodzą dobrze.

I chociaz nie jest doskonale z moim charakterem, bo nerwy mnie czasem niosą okropne i zamiast kobiety przypominam strzygę :(, to staram się panować nad sobą. Nie pokochałam dzieci ale nie uważam ich zło 🙂 i staram się zrozumieć, ze bycie matką potrafi dać więcej satysfakcji niż kariera w korpo. Matką nigdy już nie zostanę, ale mogę być fajną ciotką, może moja przyjaciółka znajdzie fajnego człowieka i stworzy z nim rodzinę….a ja będę zbierała malucha na wyprawy życia :). Muszę ją tylko przekonać, zeby zapomniała te wszystkie bzdury, które wygadywałam jako kobieta wyzwolona 🙂

Odkryłam siłę modlitwy, która stała się takim nawykiem, ale w dobrym tego słowa znaczeniu. Modliłam się nowenną pompejańską w intencji zdrowia, nie tylko wyleczenia z raka ale też zdrowia duchowego. I naprawdę widzę owoce modlitwy. I do Nowenny Pompejańskiej chce wrócić. Dzięki niej miałam siłę trwania w spokoju, Mam teraz czas nasilających się chyba dolegliwości wywołanych sztuczną menopauzą, czasem lęk czy płacz bez powodu, nerwy…ale staram sie w modlitwie ukojenie znajdowac. I przepraszam Boga jesli zdarzy mi się narzekac, bo mam przecież zdrowie, o które błagałam i to jest najważniejsze :). I podczas pisania tego świadectwa wiem tez, ze do Nowenny pora wrócić, bo nadawała prawidłowy kierunek mojemu zyciu.

Przepraszam, ze się tak rozpisałam :), mam nadzieje, ze jesli ktoś ma wątpliwości odnosnie skuteczności Nowenny to przestanie je mieć.

Prawdą jest, ze jeśli toniesz i choćbyś już świata nie widział jesli złapiesz za Różaniec to Matka Boża wyciągnie z największego bagna. Nie ma rzeczy niemożliwych dla Świętej Rodziny, Wołajcie i proście – Mama przecież nigdy nie odmawia pomocy :), a Syn nie odmawia Mamie 🙂

Pozdrawiam serdecznie i ciepło

5 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
20 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
monika
monika
25.04.18 22:19

Aneta ! mnie nie doświadczyła choroba, ale również hulaszczy tryb życia spowodował, że pogubiłam się w swoim życiu. Nie miałam fundamentu chociaż byłam królową władzy itp.
Również swoimi sposobami Pan Bóg znalazł na mnie sposób i już dziś zupełnie inaczej patrzę na swoje przeszłe życie.
KAŻDA OWCA WAŻNA W OWCZARNI, życzę Tobie dalszej drogi z Panem – tylko z NIM ona ma sens.

Aneta
Aneta
26.04.18 16:54
Reply to  monika

Ja Tobie również kochana. Pozdrawiam

enia
enia
24.04.18 13:54

Aneta Ty jesteś stuknięta pozytywnie. Oby więcej takich świadectw i takich kobiet.
Szczęść Ci Boże!

Kasia
Kasia
24.04.18 11:30

Bardzo smutne to twoje świadectwo pomimo pomyślnego zakończenia

Anna
Anna
24.04.18 09:08

Anetko, dziękuję, Twoje świadectwo dodaje sił.

Krystyna
Krystyna
24.04.18 08:42

Wspaniale i szczere swiadectwo . ZYcze zdrowia fizycznego i tego duchowego.

Ania
Ania
24.04.18 08:02

Twoje świadectwo pokazuje jak Bóg jest Wielki.
Bardzo się wzruszylam.
Niech Pan Bóg Cię prowadzi a Maryja strzeże przed złym.

Elwira
Elwira
23.04.18 23:42

Opisałaś to co czuje właśnie w tym momencie Pogubiłam się zupełnie Dużo pracy, nerwy,stres i mało czasu dla córki Kilka miesięcy,wiele badań, zabieg i wynik taki jak Twój Na razie to do mnie nie dociera Dziękuje za to świadectwo Bede szukać tej siły do walki A Ty nadal walcz o siebie , nowe wartości , spokoj i zdrowie

Aneta
Aneta
26.04.18 16:52
Reply to  Elwira

Zaufaj..a wszystko zostanie naprawione. Dbaj o siebie. Wiem, że będzie dobrze.

Leszek
Leszek
23.04.18 22:52

Słowa które w świadectwie wyraziłaś też tak swojego czasu żyłem. Tylko mnie choroba nie dotkneła jak ciebie. Zacząłem zdradzać żonę znalazłem kochankę gdzie mogłem się zaspokoić ale to były chwilowe uniesienia gdzie diabeł pchał cie do końca. Życie chulaszcze aż jednego dnia zawaliło się wszystko jak domek z kart. Żona nie chciała spać już w jednym łóżku ze mną zostałem wydalony na boczny tor przez swoje postępowanie przez swoje ciężkie grzechy. Wtedy upomniał się o mnie Bóg coś w mojej głowie o duszy zaczeło się wywracać. Zacząłem walczyć o to co już w ludzkim pojęciu nie miało sensu. Czyli walczyć… Czytaj więcej »

Aneta
Aneta
23.04.18 23:29
Reply to  Leszek

I Ciebie Leszku. Oby nasze doświadczenia komuś nadzieję przyniosły i doprowadziły do Boga. W nim prawdziwe życie, piękne i wartościowe. Polecam Cię w modlitwie.

Xyz
Xyz
24.04.18 13:34
Reply to  Leszek

Nigdy żony nie kochałeś. Gdyby tak było nie znalazłbyś kochanki. Żona też do małżeństwa się nie nadaje i nie kocha Ciebie. Sypiała z Tobą przed ślubem, a po reglamentacja wspolżycia stąd ta Twoja kochanka by sobie ulżyć. Wcale Bóg nie woła o Twoją duszę. Ty nie chcesz burzyć rozwodem to co zbudowałeś i zaczynać wszystko od nowa.

też Ania
też Ania
23.04.18 21:59

Piękne świadectwo. Pozdrowienia dla Autorki 🙂

Aneta
Aneta
23.04.18 22:15
Reply to  też Ania

I dla ciebie Aniu :*

AnKa
AnKa
23.04.18 21:45

Aneta piękne to Twoje świadectwo! Praca nad sobą to chyba najtrudniejsze zadanie, Tobie się udaje 🙂 będę pamiętać o Tobie w modlitwie

Aneta
Aneta
23.04.18 21:57
Reply to  AnKa

I ja o tobie kochana 🙂

Magda-lena
Magda-lena
23.04.18 21:41

Chwała Panu!
Mega pozytywne, szczere i uczciwe świadectwo! 🙂

Jakub
Jakub
23.04.18 21:39

Super niech Panią Bóg prowadzi niebo wielce sie cieszylo z Pani nawrócenia teraz tylko cieżka praca nad soba której owoców życze wszystkim oraz sobie Chwała tobie Panie że znalazłeś tą duszyczke

Aneta
Aneta
23.04.18 21:56
Reply to  Jakub

Niech nas wszystkich Bóg prowadzi i Mama czuwa. Z Bogiem 🙂

Sylwia
Sylwia
23.04.18 20:29

Droga Aneto, cudowne świadectwo! Dziękuję! Tak bardzo podnosi na duchu i dodaje wiary i nadziei.
Niech Ci Bóg błogosławi na każdy dzień a Maryja ma w opiece.

20
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x