Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Wtorek – LIST: O łaskę zdrowia dla żony

Witam! Chętnie bym poczekał z tym świadectwem, ale zobowiązałem się do jego złożenia w ciągu paru dni po skończeniu NP, więc: Moja żona przed kilkoma miesiącami zaczęła się źle czuć. Wstępnie wyglądało to jak przedwczesny, a przez to wyjątkowo uciążliwy wstęp do menopauzy (zanegowany w oparciu o USG i badania hormonów). Potem w zasadzie niemal (o tym za chwilę) każdego dnia było tylko gorzej. Objawy „niecharakterystyczne”. Wyniki badań niezłe lub niejednoznaczne, lub coś tam jest, ale „to nie to”. Lekarze rodzinni z „naszej” przychodni bez pomysłu na przyczyny. Pozostał Internet i łapanie się różnych pomysłów – taki specjalista, inny specjalista (i modlitwy do Ducha Świętego o mądrość i natchnienie dla nich), badanie jedno, drugie, kolejne, większość nie na NFZ, bo albo terminy z sufitu (np. >400 dni), albo nie dało się „wysępić” skierowania. Coś tam wyszło (w pewnym wieku jest to kwestia wystarczająco drobiazgowego badania), ale podobno nie powinno dawać takich objawów, albo objawy powinny ustępować po podaniu określonych leków, co nie ma miejsca (skoro tak, to przyczyna ponoć leży gdzie indziej, tylko nie wiadomo gdzie i nie wiadomo już jak tego szukać). Od początku modliliśmy się oboje, ale widzę, że żona ze względu na samopoczucie już chyba nie daje rady się modlić. Nie czuje się na siłach chodzić na Msze Św., po raz pierwszy od niepamiętnych czasów nie była w Kościele w Popielec i deklaruje, iż cierpi dodatkowo, że nie będzie chodziła na Drogę Krzyżową. Do mistyka mi wprawdzie daleko, ale z Bogiem rozmawiam często w ciągu dnia: a to własnymi słowami, a to modlitwami nauczonymi. W sprawie żony powynajdywałem zatrzęsienie modlitw różnych: o zdrowie, w trudnych sprawach, zawierzenia, o uwolnienie i innych. Modlitwami tymi oraz zaimprowizowanymi przez siebie modliłem się do każdej z Osób Boskich, Matki Bożej, świętych, zwłaszcza św. Rity, św. Charbela, św. Ekspedyta, św. Józefa, św. Giuseppe Moscatiego, naszych patronów, aniołów i nie tylko. Prosząc w swoim życiu o różne łaski, często otrzymywałem je wcześniej lub później. A jeśli później, to modlitwa przynosiła nadzieję i pocieszenie. Zawsze starałem się za łaski dziękować, także ogólnie, by nie pominąć łaski niezauważonej. I tak jest nadal. Poza jednym tematem – stanem mojej żony. Przynajmniej w jakimś zakresie: nieliczne znośne dni od jakiegoś czasu, to jakby przepustka z czyśćca (że nie napiszę mocniej) do ważnych dni lub uroczystości, a minimalne chwilowe poprawy są jakby „ręczną korektą” cierpienia, które za chwilę przebrałoby miarę. Nie doznajemy pokrzepienia, nadziei, ani umocnienia. Nawet tego w tej sprawie nie wymodliłem. Czasem modląc się wyczuwam jakby tlące się uczucie, śladową emocję gdzieś na dnie serca, wydaje mi się na podstawie doświadczenia, że zwykle świadczy ona o tym, co Bóg w danej sprawie chce dla mnie. W tej sprawie, zwracając się do świętych, odczuwałem kilkukrotnie na dnie serca ślad irytacji. Boga? W każdym razie, zagłębiając się, nawet wbrew faktom w Jezu Ufam Tobie, czy modląc się do Matki Bożej takiego uczucia tam nie dostrzegałem. Po prostu zimna, lekko wilgotna ściana (sam tego nie rozumiem, dlaczego akurat tak). 27 grudnia usilnie błagałem Ducha Świętego o natchnienie, jak się modlić, o co prosić, żeby najlepiej pomóc mojej żonie. Potem sięgnąłem po smartfona i nie wiem, co wpisałem, ale wyświetliła mi się Nowenna Pompejańska. Znak? Jeszcze tego samego dnia odmówiłem trzy części różańca, a po kilku kolejnych dniach modliłem się także tajemnicami światła. Pierwszego dnia słowa zaskakująco plątały mi się, więc przerwałem i sięgnąłem po ogólnie znane modlitwy-egzorcyzmy związane z wyrzeczeniem się złego i jego spraw. Pomogło. Przez kilka dni rutynowo poprzedzałem w ten sposób NP, dzięki temu, a także w kolejnych dniach, słowa już mi się nie plątały. Nie zakładałem, że NP będzie jak magiczne zaklęcie, postrzegałem ją raczej jako zanurzenie się w modlitwie, które ma poprawić moje życie, zbliżyć nas do Boga, a na końcu będzie łaska, której wizja ma mnie do modlitwy bardziej zmotywować. Jeśli nie pełnia zdrowia i dobrego samopoczucia, to jakieś wyjaśnienie, co tak naprawdę się dzieje (bo dziś jeden lekarz mówi „to”, drugi „tamto”, a trzeci „nic z tych rzeczy”, może któryś ma rację, ale który, skoro ich zalecenia, czasem sprzeczne, nie pomagają), choćby częściowa poprawa, może przynajmniej pokrzepienie lub jakaś inna, lepsza łaska, wybrana przez Boga, który przecież wie lepiej co dla nas dobre. Jedyna zmiana, jaką dostrzegam to taka, że „znieczuliłem” się trochę na skargi i łzy żony. Ale nie sposób widzieć w tym łaski! Właściwie zdaje mi się, że nowenna była neutralna dla mnie i mojej rodziny, a jej ostatnie dwa dni – najnajtrudniejsze (z punktu widzenia samopoczucia żony). Może z perspektywy czasu zobaczę to inaczej, ale dziś tak to widzę. A że zobowiązałem się do złożenia świadectwa prawdzie w ciągu kilku dni po zakończeniu nowenny, to piszę, jak widzę to w tej chwili.

0 0 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
4 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
enia
enia
24.03.18 06:51

Może by było dobrze porozmawiać z lekarzem rodzinnym i niech da skierowanie do szpitala, gdzie żona będzie miała zrobione wszystkie badania.

gość
gość
19.03.18 09:32

Pann jest władcą całego świata rzeczywistości, którą widzisz. On może odmienic wszystko, zaufaj, przestan sie martwic, gdy będzie bardzo źle oddaj to Bogu. Pojmij to tak, że ja jako człowiek nie dam rady Panie ty się tym zajmij i pomóż prowadź nas. Wtedy, gdy mu zaufasz zaczną się dziać rzeczy, które pokażą rękę Boską. Niech Cię Bóg prowadzi.

ula
ula
18.03.18 18:02
Anna
Anna
18.03.18 09:17

Hej, chciałabym Ci jakoś pomóc, ale nie wiem, jak. Mogę Ci, oczywiście powiedzieć, w jaki sposób ja sobie radziłam w trudnych dla mnie chwilach, ale myślę, że nie ma gotowych recept na szczęście. Że każdy człowiek ma swoją drogę. Kiedy dotknęły mnie konsekwencje moich wyborów, uwierz mi, były bardzo bolesne, bo stanęłam przed wizją śmierci osoby, którą skrzywdziłam, po prostu zaakceptowałam sytuację. Chyba pierwszy raz w życiu, przyjęłam taki ciężar na klatę. Ale, nie myśl, że nie chciałam oddalić cierpienia. Jasne, że chciałam, dlatego błagałam Boga, Maryję, Świętych, Zmarłych, Aniołów o ratunek. Św. Charbel – stał się moim ulubionym Świętym.… Czytaj więcej »

4
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x