Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Sylwia: Uzdrowienie które trwa

Luty 2017 rok wtedy dowiedieliśmy się, że mama ma nowotwór złośliwy płuc. W pierwszym momencie uczucie żalu, smutku, bezradności i strachu. Mimo tego trzeba było działać.Zaczęła się walka. Jedna na płaszczyźnie medycznej, druga jeśli mogę tak powiedzieć na płaszczyźnie duchowej. Wiele się nie zastanawiając pojechaliśmy do Czatachowej. Jak wierzymy tam Pan Jezus zaczął uzdrawiać mamę. Modlitwa wstawiennicza Ojca Daniela, ciepło które mama wtedy poczuła było dla nas iskrą wiary i nadziei, która z czasem coraz bardziej się rozpalała. Zaczęliśmy się gorąco modlić całą rodziną, nie było dnia bez mszy świętej. Nie rozstajemy się po dzień dzisiejszy z różańcem, naszą przewodnią modlitwą jest Nowenna Pompejańska. Bo kto jak nie nasza Najlepsza Matka w pełni wyslucha swoje dzieci i uprosi u Syna łaski.

Kolejne badania , pobyty w szpitalach, z jednej strony dobijały z drugiej motywowały do głębszej modlitwy. Ku zdziwiniu wszystkich mama bardzo dzielnie znosiła każde cierpienie, nie skarżąc się i nie załamując- już wtedy mogliśmy dostrzec opiekę Maryi i obecność Jezusa. Dalsze badania, wyniki, decyzje- zastosowanie chemioterapii. I znów widoczne działanie Pana Jezusa. Każdy wie jak ludzie czują się po chemioterapii. Mama pomimo chemii indukcyjnej( jednej z najsilniejszych) można powiedzieć,że przechodziłą ją prawie bez skutków ubocznych. Nie wymiotowała ani razu, włosów straciła tylko połowę, była trochę osłabiona. W między czasie uczestniczyła w kolejnych modlitwach wstawienniczych, w mszach o uzdrowienie w Rzeszowie, w Gliwicach. Tam też Pan Jezus powiedział nam przez wstawienników, żebyśmy się nie bali, że dokończy swojego dzieła, że mama będzie zdrowa, żebyśmy się nie poddawali nawet gdy lekarze będą mówić, że jest źle. I tak tez było. Kolejny cud, guz po chemioterapii zmiejszył się o 80%. Wielką radoś i szczęście przerwały kolejne badania, komórki nowotworowe uodporniły się na podawną chemię. Może to była dla nas kojelna próba. Chwila zdołowania, która zmotywowała nas do jeszcze głębszej modlitwy. Dowiedzieliśmy się o modlitwach do Ran i Krwii Jezusa. Bo przecież to tam jest nasze uzdrowienie i życie.

Jesteśmy teraz na etapie brania inhibitorów. I doświadczamy kolejnych cudów. Szybkość działania inhibitorów zaskoczyła nawet lekarzy.Guz się zmiejszył, wyniki krwi znacząco się poprawiły.Mija prawie rok jak dowiedzieliśmy się o chorobie mamy. Przez ten czas było dużo lepszych i gorszych dni. Mimo to mamy w sercu i głowie słowa Pana Jezusa, które kierował do mamy i do nas. Mamy pewność, że zostanie uzdrowiona,że Jezus dokończy swojego dzieła. Nie ustajemy w wierze i modlitwie. Cała ta sytuacja bardzo zbliżyła ns do Boga. Nie zawsze cuda dzieją się na pstryknięcie palca, czasem trwają dłuższy czas tak jak w naszym przypadku. Jedno jest pewne Pan Jezus uzdrawia moja mamę, a my nie wyobrażamy sobie już życia bez Boga i Maryi. Chwała Panu!

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ewa
Ewa
24.01.18 22:54

Panu Bogu nich będą dzięki za Jego miłość i miłosierdzie!

Dorota
Dorota
25.01.18 00:42
Reply to  Ewa

Pomodlę się za twoją mamę do Dzieciątka Jezus dobrego zdrowia.

Krystyna
Krystyna
24.01.18 21:43

Przepiękne świadectwo wiary i otrzymywanych łask. Bogu niech bęą dzięki!

3
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x