Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Anna – LIST: Ona słyszy, słucha i działa

Witam serdecznie. Chciałam się podzielić swoim świadectwem. Odmawiam nowennę pompejańską dopiero pierwszy raz, jestem na jej początku, bardzo długa droga przede mną. Jeszcze Najświętsza Panienka nie wysłuchała moich modlitw, ale już teraz wiem, że wysłucha i da mi to, co dla mnie najlepsze. Modlę się o powrót mojego męża, z którym wzięłam ślub kościelny, ale niestety jesteśmy po rozwodzie cywilnym. Chciałam, abyście nie ustawali w modlitwie, bo nowenna jest bardzo miła Maryi. Otóż, od początku. Jestem osobą niecierpliwą, zawsze chciałam wszystko od razu, natychmiast. Ta nowenna uczy mnie cierpliwości. Niemniej, jak na osobę niecierpliwą przystało, co chwila tylko proszę Boga i Matkę Boską o to, aby dali mi jakiś znak, że wszystko się ułoży. Oczywiście jeszcze do dziś „ułożenie się” oznaczało dla mnie tylko powrót męża. Ale to się zmieniło. Moja intencja nie zmienia się, będę błagać Maryję o to, żebyśmy odnaleźli siebie z mężem na nowo, ale wiem, że jeśli co innego Bóg dla mnie planuje, to będzie jeszcze lepsze. Dlaczego jestem przekonana, że Matka Boska słyszy nowennę i raduje się, gdy ją odmawiam? Dziś miałam fatalny humor, co chwila tylko powtarzałam, że potrzebuję chociaż małego znaku, że Maryja mnie słyszy, że nie modlę się w tzw. eter. Zrezygnowana stwierdziłam, że niech to będzie jakikolwiek znak, który ja dostrzegę. I stało się. Poszłam pomodlić się do kapliczki. Zdziwiłam się, bo była pełna ludzi, którzy szemrali pod nosem swoje modlitwy, co chwila ktoś wstawał wychodził albo wchodził, to było irytujące. Miałam odczucie, że nie modlę się, a zwyczajnie klepię nowennę. W złości popatrzyłam na figurkę Matki Boskiej i – przepraszam – pomyślałam, że jest paskudna, bez wyrazu, twarz miała brzydką, bladą, taką…. nieżywą. Nie dałam się jednak, stwierdziłam, że skoro przyszłam, to odmówię nowennę. Gubiłam się, powtarzałam „zdrowaśki”, ale odmówiła. Byłam z siebie niezadowolona, bo, jak napisałam, odklepałam modlitwę. Schowałam twarz w dłonie i z rozpaczą powiedziałam do Najświętszej Panienki, że ja się do tego nie nadaję, że nie jestem człowiekiem silnej wiary, że pewnie ją obrażam tym klepaniem. Miałam już iść, spojrzałam na figurkę i doznałam szoku. Pomyślałam, że zwariowałam. Bo nagle twarz Matki Boskiej wydała mi się piękna, nabrała kolorytu, usta jakby się uśmiechały. Siedziałam, jak wryta, patrzyłam na Nią i się do niej uśmiechałam. Od razu zrozumiałam, że przyszła do nas do tej kaplicy, że słyszy, że raduje się jej serce z mojej modlitwy. To było niemal mistyczne przeżycie. Ja wiem, że chciała mi dodać otuchy, pokazać, że nie powinnam się poddawać, bo ona na mnie liczy – na to, że wrócę do Boga, że będę z ufnością prosić o spełnienie swego marzenia. Wyszłam z kaplicy jak na skrzydłach, uśmiechałam się do każdego, pośpiewywałam pod nosem. Od dawna nie czułam takiego szczęścia! Gdy wróciłam do domu Mateczka dała mi kolejny znak. Okazało się, że ksiądz chodzi po kolędzie. Odkąd mieszkam w tym mieszkaniu (6 lat), nigdy nie przyjęłam kolędy. A dziś poczułam, że Ona tego ode mnie oczekuje. Że jeśli błagam o jej pomoc, to muszę dać z siebie więcej – wrócić do Boga. I tu same problemy się pojawiły – nie miałam ani krzyża, ani wody święconej, ani kropidła. Czułam jednak, że ten ksiądz został mi „z nieba zesłany”. A naprawdę, przykro mi to stwierdzić, nie jestem zbyt religijna. Pożyczyłam cały „sprzęt” od sąsiada, przyjęłam księdza. I tu kolejny problem – przyszedł proboszcz, za którym nigdy nie przepadałam, miałam o nim niepochlebne zdanie – że taki konserwatysta, że będzie mi kazania prawił, zamiast wskazać drogę. Jakże się myliłam. Ksiądz był przemiły, wyrozumiały, wysłuchał mnie, pokrzepił, obiecał modlitwę za mnie, powiedział, że Nowenna Pompejańska to jest nie lada wyzwanie i że mnie bardzo dopinguje. I jeszcze jedno – powiedział, że ta modlitwa prostuje wszystkie, najbardziej pozakręcane ścieżki i żeby UFAŁA BOGU, bo on nigdy nas nie opuszcza. Także Moi Drodzy, wytrwajcie w modlitwie. Na pewno Maryja Panna nie puszcza jej mimo uszu. Ona słyszy, słucha i działa.

P.S. Napiszę, gdy będę na dalszym etapie nowenny. Bóg z Wami.

0 0 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
13 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
E.D.
E.D.
13.01.18 08:12

Ja przeżywam to samo…ale ratujmy nasze małżeństwa!!! Bóg zapłać!!!

Kasia
Kasia
13.01.18 00:03

Aniu, wierzę, że Maryja wysłucha Twoje modlitwy. Z niecierpliwością i znakami, które chciałabym mieć jestem bardzo podobna do Ciebie.. Tyle, że u mnie to już któraś nowenna z kolei. Ponad półtora roku w jednej intencji… Bardzo często czytam świadectwa, szukając w nich podobnej sytuacji, która została wysłuchana…Wierzę, ze kiedyś, we właściwym czasie zostanę wysłuchana, abym i ja mogła dodać tutaj swoje świadectwo…Strasznie ciężko, ale tak jak Ty, ufam!

Sławek
Sławek
12.01.18 20:39

Odmawiam trzecią, nie ma się czym chwalić, ciągle jestem niedoskonały. Swoje rozterki opisałaś tak, że nie ma co dodać, chyba wszyscy tak mamy. Ale takie świadectwa jak Twoje pomagają się umocnić w przekonaniu, że droga jest właściwa. Tak będziemy trzymać. Szczęść Boże!

Marzena
Marzena
12.01.18 19:24

Dziękuję za to świadectwo i każde które się tu pojawia

Agnieszka
Agnieszka
12.01.18 15:56

Witajcie Kochani, ja też jestem na początku nowenny, dopiero 6 dzień i doskonale rozumiem twoje zwątpienie, mam dokładnie tak samo, wydaje mi się że obrażam Matkę Boźą moją modlitwą.Modlę się za córkę, która jest w ciężkiej depresji.

Maria
Maria
12.01.18 14:48

Dziękuję za to świadectwo. Dodaje wiary i otuchy, aby dalej się modlić i ufać.

Ania
Ania
12.01.18 10:00

Aniu, piękne świadectwo! Życzę, aby Maryja nadal odmieniała Twoje serce i dawała Tobie znaki, jakie są Tobie potrzebne.

Dorota
Dorota
12.01.18 10:34
Reply to  Ania

Twoje znaki od Pana Boga są także znakami dla nas. Dziękuję bardzo za to świadectwo ponieważ ja nie często nie dostrzegam znaków z nieba. Dziękuję.

Teresa
Teresa
12.01.18 09:45

Piękne świadectwo. Dziękuję. Bóg w szczególny sposób cieszy się z tych, którzy wracają po latach i udziela im wielu łask i znaków.

enia
enia
12.01.18 09:28

Takie świadectwo może wprawić w dobry humor .
Aleksandra ach Ty szczęściaro , a nic Ci Jezus nie powiedział ?

Ewa
Ewa
12.01.18 09:08

Aniu, wspieram Cię w modlitwie i w poszukiwaniu Boga. Dobrze, że ufasz Jemu i Maryi, wiesz, że Ciebie nie zostawią. Jak dobrze wyszło z tą kolędą…. Szczęść Boże 🙂

Aleksandra
Aleksandra
12.01.18 09:07

Piękne świadectwo , ja przy odmawianiu pierwszej nowenny też miałam ciężko, a teraz odmawiam trzecią już , za sprawą nowenny dzieją się cuda , do mnie Matka Boża też uśmiechała się z obrazu a Pan Jezus śnił mi się jak trzymał moje dłonie w swoich .

Magdalena
Magdalena
12.01.18 10:06
Reply to  Aleksandra

Początki z nowenną właśnie takie są, często w najprostszych, codziennych sytuacjach zauważamy rękę Boga. Czujemy bliskość Maryi. Trudno mówić o tym z bliskimi czy znajomymi w pracy… dlatego wspaniale, że jest ta strona, tu są podobni do nas, i za to Bogu dzięki.
Później Bóg wyprowadza na pustynię, przetrwać to z WIARĄ, bez „uczuć”
i „mistycznych przeżyć” jest trudniej, trzeba jednak wytrwać.
I to nie jest świadectwo, tylko list;-)

13
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x