Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Agnieszka: Pomoc w każdej potrzebie

Nowennę Pompejańską odmawiałam już trzy razy. Za każdym razem w innej intencji, ale zawsze z takim samym skutkiem – wysłuchaniem moich próśb.

Pierwszy raz modliłam się za siebie samą, aby podołać obowiązkom których się podjęłam. Wynikiem modlitwy była wygrana w konkursie do którego przystąpiły również inne osoby. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że jestem osobą która bardzo denerwuje się w sytuacjach stresowych. Podczas konkursu pokazałam się z takiej strony, o której ja sama nie miałam pojęcia! Zdobyłam maksymalną liczbę punktów, a od najbliższych współpracowników usłyszałam, że byli pod ogromnym wrażeniem luzu z jakim się prezentowałam. Jestem przekonana, że bez wsparcia Matki Bożej nigdy nie osiągnęłabym takiego sukcesu.

Drugi raz modliłam się w intencji moich dzieci. Najgorzej było pod sam koniec odmawiania nowenny. „Zły” okrutnie mi przeszkadzał: dzieci były nieznośne z przerażającymi pomysłami na swoje życie (np. córka wymyśliła, ze rzuci studia – po drugim roku). Syn wiecznie niezadowolony, z pretensjami o wszystko! Naprawdę myślałam, ze już nie dam rady, ale pomyślałam, że jeżeli dotrwałam tak długo muszę skończyć tą modlitwę. W dniu zakończenia nowenny wszystko powróciło do normalnego porządku. Córka stwierdziła, że przecież to głupi pomysł marnować czas na nowe studia, syn pokornie przeprosił za zachowanie z ostatnich dni. Na początku nie wierzyłam, że to wszystko dzieje się naprawdę, ale tak było. Najlepsza Matka czuwała…

Ostatni raz do tej pory modliłam się o szczęśliwy przebieg operacji i szybki powrót do pełni zdrowia. Dzisiaj jestem trzy tygodnie po operacji, czuję się bardzo dobrze i czekam tylko na wygojenie ran pooperacyjnych. Ale największym wyznacznikiem sukcesu modlitwy było moje nastawienie tuż przed. Zawsze w trudnych sytuacjach panikuję, płaczę i trudno jest mi nad tym zapanować. Tym razem było inaczej: mój wewnętrzny spokój, przekonanie ze wszystko będzie dobrze spowodowało, że ze stoickim spokojem poddałam się wszystkim sytuacjom przed operacją.

Siła płynąca z „Góry” zawsze dodaje mi odwagi, wiary w powodzenie, spokoju. Dziękuję dobremu Bogu i najukochańszej Maryi za to, że zawsze czuję ich obecność obok mnie.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x