Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Aleksandra: Rozstanie

Witam. Chciałabym napisać swoje własne świadectwo o Nowennie Pompejańskiej. Otóż mam 17 lat i swoją pierwszą nowennę rozpoczęłam 24 kwietnia 2017 roku. Kilkanaście tygodni wcześniej rozstałam się burzliwie z chłopakiem. Byłam w nim bardzo zakochana, był dla mnie bardzo ważną osobą, lecz podczas ponad rocznego związku nie potrafiłam tego pokazać i docenić jak wiele dla mnie robił. Zachowywałam się jak przysłowiowa „zołza”. Byłam bardzo egoistyczna, myślałam ze wszystko tylko mi się należy, a on ze względu na to, ze miałam raczej bardziej dominujący charakter, ulegał mi. Z perspektywy czasu, widzę jak musiało być mu ciężko i jak bardzo musiało mu wtedy na mnie zależeć, ze znosił moje wszystkie humory i zawsze był obok, nawet gdy ja go raniłam i odrzucałam. Często myślałam i nawet głośno mówiłam, w towarzystwie rodziny czy znajomych, ze jest to tylko przejściowy chłopak, ze z pewnością to nie jest ten „jedyny”. Nie czułam żeby to był ten jedyny. Nie chciałam kłamać czy udawać. Jestem raczej osobą posiadająca realistyczne spojrzenie na rzeczywistość i ze względu na swój młody wiek uważałam, iż „to na pewno nie to”. Do czasu. Gdy już naprawdę moje zachowanie było nie do zniesienia, on powoli zaczynał się poddawać. Przestało mu zależeć, nie szukał już takiego częstego kontaktu, stawało się to dla niego coraz mniej ważne, aż w końcu rozstaliśmy się. Tym razem poważnie. To już nie była chwilowa kłótnia, w której mówiliśmy ze to koniec, a po kilku godzinach się godziliśmy. Dla mnie było to ciężkie przeżycie, bo dopiero wtedy uświadomiłam sobie, ze go kocham i naprawdę mi na nim zależy pomimo tego jaka byłam. Bardzo chciałam zmienić swoje postępowanie, zapewniałam go ze jeśli tylko da mi szanse, wszystko będzie inne, lepsze. Niestety. Wcześniej uległy, z słabszym charakterem chłopak, zmienił się w kogoś stanowczego, konsekwentnie trzymającego się swojej decyzji. Dla mnie to był cios, choć szybko sobie uświadomiłam, ze na to zasłużyłam. To było kilka tygodni, które były naprawdę bolesne. Jednak w tym cierpieniu, dotknął mnie Pan Bóg. Pewnego wieczoru, płacząc i wołając dlaczego, natrafiłam na świadectwo dziewczyny z pewnego portalu, gdzie w jej historii odnalazłam dokładne odwzorowanie swojej sytuacji. Pan dopuścił do tego rozstania, aby nas uratować. Z grzechu nieczystości, z grzechu obrażania siebie nawzajem, złych słów, egoizmu. Wiem, ze zawsze nad nami czuwał, tylko my odrzuciliśmy Go. Jednakże mi nadal było ciężko, pomimo, ze powoli zaczynałam odkrywać czym jest relacja z Bogiem, zaczynałam tak naprawdę „raczkować w wierze”. Teraz zupełnie nie pamietam już jak, w ręce wpadła mi Nowenna Pompejańska oraz Nowenna do Matki Bożej Rozwiązującej Węzły. Czytając świadectwa, uświadomiłam sobie ze Matka Boża przyszła do mojej „przegranej” sprawy, gdzie już nic nie dało się zmienić czy naprawić. Początkowo odmówiłam Nowennę do Matki Bożej Rozwiązującej Węzły, głównie dlatego ze porostu była dla mnie łatwiejsza, gdyż wcześniej bardzo ciężko było mi odmawiać modlitwę różańcową. Matka Boża zadziała. Chłopak odezwał się do mnie. Po zakończeniu tej Nowenny, postanowiłam spróbować Nowenny Pompejańskiej. Myślałam, ze z pewnością nie dam rady. 3 różańce dziennie, gdy kiedyś ciężko było mi odmówić choćby dziesiątek. Rozpoczęłam 24 kwietnia i tegoż samego dnia, będąc na wieczornej mszy świętej spotkałam byłego chłopaka, co było bardzo dużym zaskoczeniem, gdyż wcześniej raczej rzadko pojawiał się na mszy świętej w środku tygodnia. Pomyślałam, ze to znak, ze powinnam wytrwać w modlitwie. W czasie wcześniejszych, bolesnych kilku tygodni zaczęłam rozważać także Słowo Boże i znalazłam tam wiele odpowiedzi. Wytrwałam w Nowennie, zakończyłam ją 16 czerwca. W sytuacji z chłopakiem, nic się nie zmieniało i nie zapowiadało jakby miało się zmienić. Natomiast we mnie, zmieniło się wiele. Przedewszystkim nauczyłam się ze modlitwa to naprawdę rozmowa. Odkryłam jej siłę i każdego dnia staram się iść tą droga. Po zakończeniu Nowenny poczułam się jakby Matka Boża uleczyła moje złamane serce. Czułam ogromny pokój, którego wcześniej tak bardzo mi brakowało. Pomimo, ze tak naprawdę miałam wszystko- wspaniałe wyniki w szkole, cudowną kochającą rodzinę, pod względem materialnym także wszystko czego chciałam, zagraniczne wyjazdy, no i fantastycznego chłopaka, nie potrafiłam odnaleźć pokoju serca. Teraz rozumiem, ze będąc niedzielnym katolikiem, tak właśnie jest. Dopiero relacja z Bogiem, rozmowy, modlitwy i odkrywanie wiary, dopiero tutaj odnajduje się pokój serca i radość krzyża, czyli naszego codziennego cierpienia. Matka Boża niewątpliwie była i jest przy mnie każdego dnia, prowadzi i pomaga poradzić sobie z uczuciem. Teraz jest już zupełnie inaczej. Rozumiem, ze tak musiało być, aby Pan mógł wydobyć z tego dobro i poprowadzić mnie do siebie. Z perspektywy czasu widzę także, że ze względu na odmienność charakterów byłoby nam kiedyś z chłopakiem ciężko się dogadywać. Pan stawia na naszej drodze ludzi, aby oni nas czegoś uczyli i zmieniali w nas, to czego nie potrafimy zmienić sami. Ten chłopak pojawił się na mojej drodze, aby uświadomić mi, że powinnam się zmienić, że relacja to dwie osoby i nieustanna praca, że nie można mieć wszystkiego i myśleć tylko o sobie. Pojawił się , aby być niejako „przygotowaniem” przed wejściem w przyszłości w ten jedyny związek. Bądźmy wdzięczni za wszystko, cierpienie naprawdę uszlachetnia człowieka i stawia w obliczu innych perspektyw. A Pan leczy nasze rany, jeśli tylko się do Niego zbliżamy. Otula nas swoją ojcowska miłością i każdego dnia prowadzi. Moja historia jest dowodem na to, ze czasem nasze plany czy marzenia, poprostu nie są dla nas dobre. Pamiętajcie, że Bóg ma dla nas najpięknieszy plan na życie, nawet jeśli z naszego punktu widzenia wszystko obraca się o 180 stopni. Spokojnie, On wie co robi. Czuwa. Prowadzi. Jest obok. Ufajmy Mu, a będą działy się cuda! 🙂

2 1 głos
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
6 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Justyna
Justyna
01.10.17 16:52

Jestem w podobnej sytuacji. Proszę Cię o jakiś kontakt.

Krystyna
Krystyna
18.07.17 18:27

Mimo twojego tak młodego wieku, bardzo dojrzale podchodzisz do życia i relacji z Bogiem,,, jestem pod wrażeniem,,,Niewątpliwie w przyszłości Bóg postawi na twojej drodze odpowiedniego człowieka na męża. Szczęść Boże!

Ewelina
Ewelina
18.07.17 14:48

Bardzo piękne, mądre i dojrzałe śwoadectwo.

Aga
Aga
18.07.17 13:26

Moja historia jest bardzo podobna. Wciąż odmawiam nowennę, ale mimo że wciąż nic się nie dzieje wciąż mam nadzieję, że coś się zmieni. Prawie codziennie podczas modlitwy płaczę żałuję, że byłam taką „zołzą”. Chciałabym dostać szansę żeby wszystko naprawić, ale nic na to nie wskazuje 🙁

Maria
Maria
18.07.17 13:25

Olu, masz 17 lat, a Twoje świadectwo jest bardzo dojrzałe. Twoje świadectwo może być cenne dla wielu dziewczyn przeżywających rozstanie. Myślę, że Pan Bóg ma dla Ciebie świetny plan, bo jesteś wartościową osobą 🙂

Ewa
Ewa
18.07.17 12:56

Piękne świadectwo, trzymam za Ciebie kciuki 🙂

6
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x