Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

Łucja – LIST: Jest tak, jak ma być

Miałam kilka podejść do napisania tego świadectwa, za każdym razem jednak nie wiedziałam od czego zacząć. Dziś nadszedł ten dzień. Zawsze starałam się być blisko Boga, z różnym efektem. Zdarzały się czasy pielgrzymek oraz czasy w których więź między luzowała się…

Pod koniec ub. roku 1 dzień zmieniło się całe moje życie. Mój chłopak, z którym planowaliśmy wspólne życie po kilku latach obopólnej wielkiej miłości, przyjaźni i snucia planów na przyszłość postanowił odejść. Byliśmy dla siebie wszystkim, jako dojrzali ludzie przetrwaliśmy wiele kryzysów. Choć miałam nadzieję, że coś się zmieni, sprawę uznałam właściwie za zamkniętą. Bóg dał nam przecież wolną wolę.

Ponieważ Matka Boska nie raz już obdarzała mnie swoją opieką tak i tym razem postanowiłam prosić ją o pomoc, głównie w ocaleniu mojego życia, bo bywało bardzo, bardzo źle, ale i za nas, właściwie za to, co razem udało nam się zbudować. Na nowennę wpadłam przypadkiem. Nie od razu zabrałam się do odmawiania. Minęły dobre 2 miesiące. Bałam się, że nie podołam. Nigdy wcześniej w życiu nie odmówiłam różańca. Jednak przyszedł dzień, w którym poczułam, że warto zacząć. Wcześniej w moim życiu wielokrotnie prosiłam Matkę Boską o pomoc, w różnych sprawach. Nigdy nie zostawiła mnie w potrzebie.

Udało się, wytrwałam 1 nowennę, choć zły dawał się we znaki. Często czytałam świadectwa na tej stronie i śmiać mi się chciało jak wielu z was pisało o rwaniu, gubieniu różańca, problemach z koncentracją, dziwnych sytuacjach, które w tym czasie się wydarzały (zawsze jak dojeżdżam do Częstochowy psuje mi się auto). Pełen pakiet przeszłam i ja 🙂 Ale to jeszcze bardziej mnie motywowało do modlitwy. W międzyczasie modliłam się też innymi modlitwami, nieustannie.

Od tamtego czasu natrafiałam na cudownych ludzi, dawnych znajomych, i nieznajomych, ludzi z pracy; za każdym razem odnosiłam wrażenie, że ktoś postawił ich na mojej drodze, bo zwyczajnie – sytuacje, które przeżyłam, nie powinny były się zdarzyć.

Poza tym ludzie zaczęli przychodzić do mnie po rozmowę. Kuriozalne było to, ze spora część tych rozmów kręciła się… wokół związków właśnie. Zwierzały mi się osoby w rozterkach małżeńskich, zdradzane, albo na skraju rozwodu, jedna koleżanka poroniła. Wydawało mi się to absurdalne, żebym to ja kogokolwiek mogła pocieszać, bo przecież sama tkwię w marazmie i sama nie umiem poskładać własnego życia. Z ogromną pewnością jednak przekonywałam ich, aby nie wątpili, że warto walczyć, o małżeństwo, o miłość, o dzieci…że nie ma sytuacji bez wyjścia, że wszystko dzieje się po coś, w szerszej perspektywie całość ma sens. W tym czasie spotykałam też wśród znajomych rzeszę… zatwardziałych ateistów, z którymi zawsze wchodziliśmy na temat wiary (jak nigdy wcześniej!). Niektórzy argumentowali swoja niewiarę dość sensownie 🙂 Domyślałam się, że zły czuwał i czuwa nadal.

Po skończeniu pierwszej modlitwy rozpoczęłam drugą. Ukończyłam ją, choć było już trudniej. Przed kilkoma dniami, po 3 tyg. przerwie, rozpoczęłam trzecią – za siebie. Po tygodniu od rozpoczęcia nowenny czuję silną potrzebę zmiany intencji… choć staram się na niej nie skupiać.

Opieka Matki Boskiej nade mną jest naprawdę potężna i za to jej dziękuję. Modlitwa daje niebywałą wiarę i spokój, leczy rany.

Nadal zdarza mi się wątpić, jest mi przykro, że wiele rzeczy idzie nie tak jak trzeba. Wiem jednak, że wszystko ma swój sens i cel.

Modlitwa otworzyła mi oczy na wiele spraw. Książkę mogłabym napisać. Sam człowiek nie jest często w stanie zauważyć wielu rzeczy.

Uważam, że to bardzo ważne, aby każdy z nas miał obok siebie dobrego przewodnika. Sami jesteśmy zbyt mali, więc pozwólmy OGARNĄĆ to wszystko Matce Boskiej i Panu Bogu.

Trwajcie, módlcie się, przekazujcie modlitwę wszystkim potrzebującym i przede wszystkim nigdy nie wątpcie! 😉

0 0 głosów
Oceń wpis
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x