Nowenna pompejańska

Zawierz swój problem Maryi

G: Zdruzgotane serce… sklejone miłością do Boga

Szczęść Boże wszystkim. Chciałbym złożyć swoje świadectwo po ukończeniu swojej pierwszej Nowenny Pompejańskiej. Chciałbym najpierw przedstawić trochę okoliczności do których doszło, by lepiej zrozumieć moją historię. Wydaję mi się to konieczne, bo bardzo chciałbym się tym z Wami podzielić. Miałem dość trudne życie, otóż wychowałem się w rodzinie, gdzie mój tata bardzo dużo pił. Ponadto, przez większość życia byłem osobą otyłą, która zmagała się z własnymi kompleksami, a i była świadkiem licznych przykrych scen w domu.

Przez większość młodych lat życia byłem szykanowany i miałem ciężko w domu. Zawsze jednak byłem mocno wierzący, przynajmniej w moim odczuciu, bo czułem obecność Boga, choć nie uczęszczałem zbyt często do kościoła. Przez praktycznie większość swojego życia byłem uzależniony od pornografii, która pozwalała uciec mi od problemów. Co najgorsze, bynajmniej nie postrzegałem to jako problem, bo jednak w dzisiejszych czasach pornografia jest postrzegana jako coś zupełnie normalnego. Szczególnie w życiu mężczyzny. Na studiach się zmieniłem, mocno wyszczuplałem i postanowiłem walczyć ze swoimi kompleksami. Owocem tego było to, że poznałem pewną wspaniałą dziewczynę, która były wszystkim o cym mogłem marzyć w życiu. Była dla mnie niezwykła, wspaniała i jedyna w swoim rodzaju. Była ona osobą bardzo wierzącą, jednak wychowała się w bardzo trudnej rodzinie, pełnej patologii i też została dotknięta tym wszystkim. Przez całe lata zmagała się z nerwicą i licznymi lękami, które manifestowały się w liczne choroby. Obiecaliśmy sobie, że wytrwamy do ślubu i pozostaniemy czyści, bo naprawdę bardzo się kochaliśmy i chcieliśmy być ze sobą na zawsze. Gdy moja dziewczyna wyjechała na studia, trochę się zmieniło, byliśmy od siebie z dala, choć wciąż się często widywaliśmy i codziennie dzwoniliśmy do siebie. Moja ukochana poznała wiele osób, jednak problemy dookoła jej się zaczęły nawarstwiać, było tego coraz więcej i nic nie pomagało. Gdzieś po drodze oboje się pogubiliśmy, odeszliśmy od Boga i w końcu zaczęliśmy ze sobą współżyć. Im jednak dłużej z nią byłem to czułem, że coś jest nie tak, ciągle pojawiały się dalsze problemy i chciałbym tutaj dodać, że przez większość naszego związku nie byłem akceptowany przez jej rodzinę. Było to dla mnie bardzo bolesne, ponieważ starałem się jak mogłem być jak najlepszy dla niej i pokazać swoją wartość dla rodziny, ale zawsze zostałem krytycznie oceniany. W międzyczasie, moja dziewczyna mnie powiadomiła, że mnie zdradziła. Ze swoją najlepszą przyjaciółką ze studiów. Był to dla mnie szok, każdy kto miał to nieszczęście był zdradzonym wie jak wielki jest to ból. Po pewnym czasie jednak jej wybaczyłem i zaręczyłem się z nią. Postanowiliśmy, że oboje będziemy nad tym pracować i szkoda bardzo długiego związku. Jak się jednak okazało dalej, wciąż utrzymywała kontakt z tą dziewczyną. Mówiła, że to wspaniała przyjaciółka i przez głupi incydent nie chce z nią zrywać kontaktu. Ponownie jej uwierzyłem i myślałem, że faktycznie już nigdy nic takiego nie będzie miało miejsce. Niestety, gdy zamieszkaliśmy ze sobą przeczytałem jej prywatne wiadomości i dowiedziałem się, że ma wciąż romans i wypisuje bardzo wiele rzeczy, które wskazują na głęboką zażyłość…

To był najcięższy okres w moim życiu i powoli wracamy do tematu przewodniego, jakim jest Nowenna Pompejańska. Drodzy, przechodziłem przez piekło na ziemi, bo byłem rozdarty i nie potrafiłem zrozumieć dlaczego tak wielki ból mnie dotyka. Mnie, który już bardzo wiele doświadczył smutku i nie chciał w życiu nic więcej jak trochę szczęścia. Nie byłem wymagający, pomimo tego, że zbłądziłem z dziewczyną to czułem się strasznie opuszczony przez Boga i rozdarty. Nie potrafiłem zrozumieć dlaczego to mnie spotkało, bo z moją dziewczyną tworzyliśmy naprawdę wspaniały związek. Bardzo się oboje kochaliśmy i byliśmy idealnie dopasowani. Każdy dookoła nam to mówił i tez tak się czuliśmy. Jednak ciągłe zarzuty ze strony rodziców, rozłąka i być może inne czynniki wpłynęły na to, że to utraciliśmy. Walczyłem jeszcze jakiś czas o nas, ale w końcu uznaliśmy oboje, że najlepiej będzie jak się rozejdziemy na dobre i jednak każdy z nas będzie żył tak jak chciał. Choć przez pierwsze miesiące bardzo chciałem walczyć, to dowiedziałem się, że cały precedens z przyjaciółką wciąż ma miejsce i uświadomiłem sobie, że żyłem w bańce. Wcale nie byliśmy tak bardzo ze sobą szczęśliwi i po prostu ona nie kochała mnie na tyle, by również spróbować. Do tego, doszła diagnoza u niej zaburzeń osobowości. To był kolejny cios dla mnie, bo czułem się jakby Bóg ze mnie zakpił. Przykro mi to pisać teraz, ale wtedy tak właśnie było – czułem, że to, że tak długo czekaliśmy ze współżyciem, wspólne modlitwy, wyjazdy do kościoła nic nie znaczyły… Czułem, że to niesprawiedliwe przeżyć takie wielkie nieszczęście. Dostrzegłem po gniewie i frustracji, że podchodziłem do sprawy bardzo egoistycznie. Zacząłem się modlić nowenną w intencji tego, by moja dziewczyna wyzdrowiała, znalazła szczęście w życiu i by wróciła do Boga. Sama nowenna była bardzo ciężka, bo odmawiając ją miewałem bardzo wiele różnych stanów emocjonalnych. Czasem się czułem rozbity, zły itp. Kochani, Nowenna zmieniła moje życie na dobre. Wyzwoliłem się z jarzma pornografii i masturbacji, choć nigdy nie myślałem, że to będzie możliwe. Odbudowałem relacje z rodziną i przyjaciółmi. Pokochałem Boga i Najświętsza Maryję Pannę na nowo, tak jak nigdy do tej pory. Zobaczyłem jak bardzo to rozstanie było potrzebne, bo choć było budowane na przykazaniu miłości, to oboje nie byliśmy tacy jacy mogliśmy być dla siebie. Pogubiliśmy się i choć nigdy tak bardzo nie kochałem w życiu, to wiem, że największy dar i piękno ludzkiego istnienia jest w wolnym wyborze. Po modlitwie dowiedziałem się, że dobrze sobie radzi, ma rokowania na znakomitą pracę i odcięła się od patologii w rodzinie. Jestem z niej dumny i mam nadzieję, że odnajdzie szczęście w swoim życiu. Dostrzegłem, że tak naprawdę przez całe życie nosiłem w sobie ból, potrzebę, by być dostrzeżonym i zamykałem się na innych. Pornografia otępiła moją wrażliwość na świat, a dzięki Bogu zobaczyłem jak bardzo jestem zniewolony. Z największej „tragedii” życiowej, wyłoniło się coś wspaniałego i pięknego. Choć zdarza mi się jeszcze grzeszyć, to chodzę do kościoła, spowiadam się regularnie, wierzę w Boga z całych sił i zachęcam Was do tego samego. Dodam jeszcze, że jestem osobą relatywnie młodą, po studiach. Wiem, że wiele młodych osób unika kościoła, bo uważa go za coś przestarzałego, odrzucają jego zakazy, kpi z kazań księży itp. Ale zapewniam Was… Bóg jest prawdziwy, módlcie się proszę Nowenną Pompejańską i zawierzcie Matce Boskiej. Nie wiem co mógłbym jeszcze dodać, pozdrawiam wszystkich serdecznie i pamiętajcie, nie ma takiej sytuacji życiowej w której Bóg by nam nie pomógł.

0 0 głosów
Oceń wpis
Zapisz się na cotygodniowe powiadomienia o świadectwach:
Powiadamiaj mnie o odpowiedziach
Powiadom o
guest
10 komentarzy
najnowszy
najstarszy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
G
G
01.06.17 23:46

Dokładnie tak jak pisze Beata, bo tak naprawdę Pan Bóg nie chce i bynajmniej nie jest jego intencją przeżyć życie za nas. Mamy wolny wybór i możemy postępować tak jak zechcemy, choć warto być zawsze świadomym wielu konsekwencji naszych działań. To nie jest tak, że jeśli wrócimy do Pana Boga, to od razu nasze życie zacznie przypominać bajkę, tak różowo niestety nie ma. W moim odczuciu Pan Bóg nas umacnia, pomaga gdy tego potrzebujemy, ale sami również musimy rosnąć, rozwijać się i dbać o siebie oraz bliskich. Mamy tylko jedno życie i choć jest one tymczasowe i wszyscy zmierzamy w… Czytaj więcej »

Beata
Beata
01.06.17 23:20

Sw Ignacy Loyola – Tak Bogu ufaj, jakby całe powodzenie spraw zależało tylko od Boga, a nie od ciebie; tak jednak dokładaj wszelkich starań, jakbyś ty sam miał to wszystko zdziałać, a Bóg nic zgoła

mte
mte
02.06.17 08:17
Reply to  Beata

Masz rację, Beato, masz święta rację…

Beata
Beata
01.06.17 23:12

Ci wszyscy niewierzacy maja jeden atut ktory wiekszosc wierzacych nie uznaje za kluczowy. A mianowicie Ci niewierzacy dzialaja, a duzo osob ktorzy boja sie cos ze soba zrobic pozytecznego spycha wszystko na Pana Boga i potem obwinia Go ze im taki los zgotowal. Choc najprawdopodobniej laski daje ale malo kto te laski przyjmuje i zamienia na konkretne dzialania

Beata
Beata
01.06.17 23:06

Kwietyzm – nurt w Kościele katolickim w XVII – XVIII w., kładący nacisk na osiągnięcie mistycznie pojętego spokoju (łac. quietus) wewnętrznego. Wedle kwietystów, chrześcijanin powinien całkowicie zdać się na łaskę bożą, wyzbywając się trosk i nie pokładając nadziei na zbawienie we własnych staraniach. Za twórcę nurtu uważa się hiszpańskiego księdza Miguela de Molinos (zm. 1696). Głównym propagatorem był jednak biskup Cambrai François Fénelon (zm. 1715). Kwietyzm został potępiony przez papieży Innocentego XI w 1687 r. i Innocentego XII w 1699 r.

Magdalena
Magdalena
01.06.17 23:03

Do G.: Poruszyła mnie Twoja historia. Cieszę się, że istnieją jeszcze młodzi mężczyźni, którzy tak mocno wierzą w Boga i pragną żyć zgodnie z przykazaniami. Ja również jestem osobą młodą, dlatego rozumiem Cię kompletnie, ciężko jest być Chrześcijaninem w dzisiejszych czasach, kiedy młodzi odchodzą od kościoła. I rozumiem Twój ból, kiedy osoba, którą się bardzo kocha, okazuje się być inna niż wydawała się być na początku… Jeśli chciałbyś może porozmawiać ze mną lub zostać wysłuchanym, podaję swojego maila: madeline0055@gmail.com Do wszystkich: Sama niedawno zaczęłam swoją pierwszą nowennę pompejańską, życzę wszystkim wytrwałości, głęboko wierzę, że Bóg i Maryja pomogą każdej osobie… Czytaj więcej »

Marta
Marta
01.06.17 22:44

również nie byłam w stanie odmówić nowenny pompejańskiej, ale tak jak Dorota mówi najlepiej małymi krokami. Ja zaczynałam od Koronki do Bożego Miłosierdzia. Później przystąpiłam do spowiedzi i zaś nowenna. Marto dasz radę 🙂
Do G. czasami się zastanawiam dlaczego Bóg tak bardzo doświadcza… Niektórzy żyją bez ślubu, mają dzieci i są szczęśliwi, natomiast Ci którzy chcieliby żyć z Bogiem i mieć ukochaną osobę przy boku to im nie wychodzi…

Dorota
Dorota
01.06.17 22:11

Marto jestes na dobrej drodze, ale zamiast zaczynac od nowenny pompejanskiej moze warto rozpoczac malymi kroczkami, np ,nowenna czyli 9 dni modlitwy Koronka do Bozego milosierdzia w waznej dla Ciebie intencji, to tylko 5 minut, potem nowenne do Matki Bozej rozwiazujacej wezly, a potem sama zobaczysz

Marta
Marta
01.06.17 20:41

To tak jakby Pan pisał o mnie i o moim życiu…. Tyle że ja nie umiem się już modlić. nowenne zaczynalam raz i nie wytrwalam nawet tygodnia.Mój jedyny kontakt z Bogiem to taki, że czytam świadectwa innych i czuję, ze zaczynam je brać serio, nie jak wcześniej za „wypociny nawiedzonych”. moze ktos odmowi Nowenne w mojej intencji????

K
K
01.06.17 21:54
Reply to  Marta

Pani Marto, myślę, że Pani wysiłki w odmówieniu Nowenny Pompejańskiej będą docenione. Proszę spróbować. Ja obecnie odmawiam dwie równolegle, przy których płacze, bo tak bardzo mi zależy na moim życiu i szczęściu. Chce być szczęśliwa i kochana, dlatego każdego dnia w Nowennie pytam Boga, „co dalej?” Pytam i ufam, że dostane odpowiedź

10
0
Co o tym sądzisz? Napisz swoją opinię!x