Pragnę złożyć swoje pierwsze świadectwo nowenny pompejańskiej. (…) bo gdy Twojej pomocy wezwałem, nawiedziła mnie łaska Boża. Wszędzie będę opowiadać o miłosierdziu, które mi wyświadczyłaś.
Nowennę pompejańską potraktowałam jak ostatnią deskę ratunku, jak ostatnie rozwiązanie – albo modlitwa albo wręcz myśl o samobójstwie. Byłam w tamtym czasie załamana. Moja intencja dotyczyła uwolnienia od natrętnych i dręczących mnie myśli. Gdy zaczęłam nowennę pompejańską nie wiedziałam, czy ona coś da, czy zostanę wysłuchana. Mówiłam do siebie: „ja, taka grzesznica, walcząca od 10 lat z depresją i nerwicą natręctw i lękową (a mam obecnie 27 lat)… 2 tygodnie po wyjściu ze szpitala w kiepskim stanie po wielkim załamaniu nerwowym”.
Byłam załamana, leki nie dawały rady, bałam się jeść, spać, wychodzić do sklepu, na dwór, bałam się pić. Nawet do kościoła nie chodziłam. Ogarniał mnie ogromny lęk przed komunią i spowiedzią.
9 września rozpoczęłam pierwszą nowennę pompejańską. W trzecim dniu usłyszałam podczas modlitwy słowa: ,,Córko, nie lękaj się o swój los”. Poczułam się przytulona i kochana. Wiedziałam, że to są słowa Matki Bożej, więc uzbroiłam się w determinację i cierpliwość, nie wiedząc do końca, co się wydarzy. Modliłam się w skupieniu, czując mimo wszystko, że Matka Boża czuwa.
W trakcie nowenny śniło mi się, że wspinam się po paciorkach i chwytam płaszcz Matki Bożej, a ona bierze mnie w ramiona, ale w ostatnim momencie wypadam jej z rąk, bo Szatan ukuł mnie w lewą stopę (w tamtym momencie miałam na niej krwiaka). Drugi sen opierał się na tym, że idę przez ciemny tunel, nagle zapala się światło i wita mnie Jezus. Pragnę podkreślić, że były przeciwności, płacz i ogromny lęk, ponieważ wystąpiła niemiarowość polekowa mojego serca, rozproszenie i myśli bluźniercze pod kierunkiem Matki Bożej, czułam jakby ktoś mi wbił sztylet w serce.
W 27. dniu części błagalnej usłyszałam słowa: „będziesz zdrowa” i uderzyły mnie słowa z Pisma św., które w tamtym momencie miałam przed oczami. Pochodziły z przypowieści o siewcy: „A na dobrej roli to Ci, którzy usłyszawszy słowo, zachowują je w swoim szlachetnym i dobrym sercu i przynoszą plon dzięki wytrwałości” [słowa, cytowane przez autorkę, pochodzą z Biblii poznańskiej – przyp. red.] i wtedy wiedziałam, że już muszę wytrwać.
Mój stan zdrowia poprawił się w drugi dzień części dziękczynnej, wrócił apetyt, zniknęły natrętne myśli. Na dzień obecny jest wszystko w porządku, mam ogromny pokój serca, ogromną radość, nie mam wahań nastroju. Pokochałam nowennę pompejańską. Kocham Cię Matko. Wiem, że wyproszę wszystko przez różaniec. Z Panem Bogiem.
To świadectwo ukazało się w Królowej Różańca Świętego
Piękne świadectwo,dające nadzieję ,że nie jesteśmy sami na tej ziemi.Matka Boża czuwa nad nami i prowadzi nas.
Życzę Pani wytrwałości w modlitwie.To jest piękne świadectwo mówiące o tym,że gdy zawierzymy Matce Bozej nasze życie ,to Ona nam pomoże.Zyczę Pani dużo zdrowia i opieki Matki Boskiej w dalszym życiu.
myślę że różaniec to jest dla nas zbawienie
Matka zawsze zabija demony , miałem taki sam problem i pokonała to zło
hej i jak pokonałeś nowenną ma ten sam problem i nie daję już rady?
Wiem,jak natrętne myśli potrafią namącić.Od kilku dni mam taki kłopot.Aktualnie nie odmawiam NP,ale Koronkę i Różaniec w nkektóre dni oraz Tajemnice Szczęścia.
Cieszę się,że Pani pokonała demony i pomimo przeszkód czuje się Pani szczęśliwa.Dalszej opieki Matki Bożej życzę☺
hej masz dalej te myśli czy zwalczyłaś? Bo nie wiem co mam robić pojawiły mi się u mnie koszmar jakiś.
też takie miałam masakra , nie znałam nowenny wtedy , ale wiem jak wymęczą człowieka